sobota, 30 czerwca 2018

ostatni sierpnia... 2014.08.31


niedziela 31.sierpnia 2014
Pomaleńku zbieram się do życia, spokojnie jeszcze mnie chwilami to pobolewa ale daje rade . Dziś jadę po papużkę bo trzeba zapełnić klatkę po Zuzi.
Umówiłem się już z gościem że będę po obiadku. Jadę kawałek za Borek Fałęcki trafiam bez przeszkód bo ptaki słychać na odległość, ale nie spodziewałem się takiego widoku. To hodowca i ma chyba ze 16 wolier(jak nie więcej)
W każdej rożne gatunki ptaszków nawet ma podzielone na rodziny albo wiekiem.
Niesamowite ale widać po nim ze uwielbia tym się zajmować.
Nie wiem czy dlatego że mnie tak zafascynowała ta ilość ptaków w jednym miejscu czy co ale kupuje parkę..
Nie żebym myślał o rozmnażaniu ale żeby nie było nudno pojedynczej sztuce.
potem jadę z nimi do domku.
Wypuszczam je do klatki, wiem , maja przegwizdane bo klatka jest dużo mniejsza.
Myślę ze jakoś się z nią będą musiały oswoić.
Wieczorkiem chce dosypać im żarcia i okazuje się że jakimś cudem jedna mi wylatuje na pokój
załamka jak teraz ją złapać... jednak udaje mi się to ale ona odpowiada dziabnięciem mnie w dłoń skubana ma silę w dzióbku czuje jak boli ale jak do klatki ją wsadzam to puszcza na szczęście.
no to teraz mam nadzieje nie będzie takiej ciszy i pustki w pokoju.

Zaczarowane usta uchylasz do pocałunku
by porwać mnie w świat bajki
obsypać magicznym pyłem
zamieniając w motyla

Niebo stanie się naszym domem
każda łąka naszym rajem
pod tęczą rozłożymy nasze marzenia
i poczekamy jak zakwitną szczęściem...

Zielone oczy karmią mnie nadzieją 
ja swe niebieskie zamienię na niezapominajki
Delikatność naszych serc
obudzi zmysłowe poranki...

Nie będę pisał co dalej
resztę ukryjemy za parawanem miłości
za zapachem kwiatów 
ukryjemy nasze rumieńce...

rozwalona sobota 2014.08.30


Sobota 30 sierpnia 2014
docieram na 4.30 do Krakowa, potem jakoś do domku pije herbatę i kładę się spać .... wstaje koło południa i nic mi się nie chce nadal jakoś się czuje nie bardzo
Ale daje radę . Dzień się ślimaczy a mi nic się nie chce ale i nie muszę nigdzie się spieszyć ani biec.
Pomaleńku patrze na telewizje i nic więcej.


Zamykasz w szufladzie 
wszystkie swoje podszepty
skorodowanego sumienia
by nie przeszkadzały w życiu

Chcesz budować swój świat
z kolorowych klocków
lecz żadne z nich 
nie pasują do siebie

Martwisz się pogodą 
na przyszły tydzień
nie patrząc co będzie dziś
lub co przyniesie juto...

Chcesz tańczyć taniec wolności
nie patrzeć na tych co są obok
może tak łatwiej i przyjemniej
lecz czasem zbyt samotnie..

pora wracać... 2014.08.29

 
Piątek 29 sierpnia 2014
Wstaje jakiś taki nie bardzo. Boli mnie coś żołądek czy jakoś tak. Raz z jednej raz z drugiej strony. Normalnie szok.
Nic toi idę pożegnać dziś morze bo potem się pakuje i do domu.
Trzeba już wracać i nie ma to tamto..
Autobus mam z Koszalina o 16.55 a zatem po 16 pojadę busem stąd do Koszalina.
Za kierownica pani z która jechałem do galerii,jedziemy dość szybko.
po niecałe 40 min jestem na miejscu. zatem godzinkę poczekać mi przyjdzie.
Wolałem być wcześniej zęby zorientować się gdzie jest przystanek.
Szukam ale na dworcu nie znajduje dzwonie na centrale "Telesfora" i tam mi mówi pani ze za stanowiskiem 12. To stoję koło tego stanowiska i nic żywego człowieka 5 minut do odjazdu i nic zaczynam się denerwować i szukać od nowa dopiero 5 min przed odjazdem znajduje tuż przy wyjeździe z dworca jest tabliczka z rozkładem jazdy tego autobusu. Ludzie czekają autobus się spóźnia ok 10 min.
Podróż przebiega długo i ociężale boli mnie ten brzuch ale jakoś udaje mi się przysypiać co jakiś czas.
do Krakowa docieram o 4:30.....


Czemu kiedy rzucam kostką szczęścia 
nie wychodzi nigdy szóstka
tylko dwójka albo trójka
dlaczego nie mogę ani razu wygrać?

Może powinienem się cieszyć
że nie trafiłem jedynki
bo przecież zawsze może być gorzej
można być bardziej przegranym

Deszcz znowu zmywa me marzenia
misterne utkane wśród kwiatów
bladze w codziennych westchnieniach
boje się pisać kolejnych wierszy...

brzdęk...

i jeszcze raz morze ... 2014.08.28



Czwartek 28 sierpnia 2014
A zatem kolejny dzionek znaczy się na horyzoncie Spaceruje sobie cały dzionek tu i ówdzie i nie ma co narzekać jest ślicznie. A będzie jeszcze lepiej.  Spaceruje sobie do Mielna  chwila przy morsie spojrzenie na szum fal i wracam przechodząc obok Biedronki. Wracając dzwoni znajoma z Suma że mają już fladry więc szaleje zamawiam z frytkami.  Potem ponownie idę nad morze, karmię mewy i podziwiam szum fal.  Tradycyjnie mocze spodnie bo nie mogę się oprzeć więc wchodzę w spodniach do morza, chociaż mam wysoko podwinięte fala i tak robi swoje…
 
Jutro Trzeba będzie jechać do domu…
Syn  właścicielki pomógł mi i kupiliśmy bilet na jutro na autobus  wole zapłacić ciutek więcej żeby mieć pewność ze pojadę.
Super dziś pogoda  druga smażona fladra przewidziana jest na 18. Potem małe byczenie się na Łóżku ale tylko chwilę bo czeka mnie wspaniała uczta kolejny zachód słonka. Liczny jak zawsze…


Jestem Wariat i jem jeszcze raz smażoną fladrę, jakbym się chciał najeść. Na zapas..
 Potem robię małe pożegnanie.. z załogą SUMA


Wtulasz się w poduszkę
mój kochany aniele
przykładając głowę
pomiędzy moim snem a jawą jutra

Strzeżesz moje myśli
co pulsują pod powiekami
by nie niosły strachu
tylko życiodajne kolory

Stajesz przy moich bólach
 kiedy życie daje mi w kość
 Szepczesz dobre słowa
gdy nie umiem sobie poradzić

Podnosisz po upadkach
grozisz palcem gdy idę w złą stronę
Trudną masz pracę aniele
dziękuje ci za nieziemską robotę

A teraz śpij dobrze
przytul głowę do poduszki
tym razem to ja będę czuwał
śpij , tylko nie chrap zbyt głośno….

 brzdęk...

spacerkiem ... 2014.08.27


Środa 27 sierpnia 2014
Wstaje rano jakiś taki sam nie wiem potem udaje się  na mały spacerek tu i tam.

 Tm razem idę w kierunku Łazy – tam jest taki kanał łączący jezioro Jamno z morzem.  Idę i idę plażą  , trochę się dłuży ale docieram do tego kanału  ciekawe takie coś   opalikowany przesmyk z morza. A w środku zielona woda, oczywiście takie sprawia wrażenie… kanał ciągnie się kawałek do tego jeziora


Po drodze są przegrody zapobiegające nadmiernemu przelewaniu się wody.
Wracam ulicą. Zaraz po wędrówce  ląduję przy smażonej rybce. Dziś karmazynek, coś fladra wyłapana albo  nie wiadomo czemu jej nie ma.  Jedni mówią  ze sztorm inni że wyłapana inni coś tam jeszcze..
Po innych barach są ale to wszystko z lodówki (pomrożone)
Nie ma to czy tamto. Najważniejsze wziąć się za siebie…. I spokojnie odpoczywać.
 Oczywiście dziś idę na spektakl „ zachód słońca” Natura dziś pięknie pokazała pomarańczowe kółeczko jak zasypia w falach….
 

Gra na skrzypcach pijany muzyk
który wypił za dużo samotności
i teraz ciągle wygłasza smutne nuty
topiąc  je w swoim żalu…

Rybacy płyną na fali
bez większej nadziei na powodzenie
Kreślę na niebie oddech mej tęsknoty
choć daleko stad do Ciebie

Ciemne piwo pozwala zapomnieć
o tym czego pragnie dusza
niszczę  listy ze skargami do Boga
bo i tak nikt tego nie czyta…

Czas płacze przy skąpej melodii
mewa wypatruje swego  obiadu
A ja już nie wiem na co mam czekać
chyba zamówię kolejne piwo…


brzdęk...

od takie spacerki 2014.08.26


Wtorek 26 sierpnia 2014
Lało w nocy strasznie, ja naddatek źle się czułem a to wina tego sztormu czy cos do tego błyskało wie itd. Dach tu jakiś taki  ze wszystko słychać.
W związku z pogoda to ja siedzę trochę w domku, potem idę nad morze na mały spacer w falach , oczywiście jak dziecko się zachowuje i pozwalam falom zmoczyć mi spodnie , a co mi tam… mewy tez razem ze mną moczą sobie nóżki…


Przy okazji zachodzę do „Pirata” na rybkę, frytki i piwko noteckie.   Kiedy siedzę  przy ławie i dziubię widelczykiem w talerzu a tu  ni stąd ni zowąd  podbiega dziewczynka  i mówi „cześć co słychać?” zamurowało mnie kapitalny, słodki  dzieciak… ha, ha, ha.    Pogadaliśmy chwilkę „ukradła mi” frytkę i poleciała dalej…

Po południu idę  na spacer do Mielna, tu zaglądam do ‘Biedroneczki” i takie tam spacerowanie po deptaku aż pod morsa i powrotem.  Na 20 jestem umówiony na zachód słońca z nim samym ale ono coś obrażone i chowa się za chmurami…
Zatem nie ma lekko … coś robię zdjęć.. ale nie widać nic fajnego.

 


Radosne szczęście
przebiegło obok mnie
schowało się u oczach małej dziewczynki
A ona  zapytała mnie
„Cześć co słychać?

Już miałem zacząć narzekać
że mi źle , głowa boli
że serce jakoś tęskni
ale uśmiechnąłem się tylko
i odpowiedziałem „fajnie, miło cię widzieć”

obdarzyła mnie uśmiechem
porwała frytkę z mojego talerza
puściła do mnie oczko
i machając powiedziała „pa, pa”
to była chwila, ale za to  ciepłego szczęścia…


brzdęk...

ot troszkę tak wilgotno... 2014.08.25


Poniedziałek 25 sierpnia 2014

W nocy padało deszczem ech i jak tu spać  kiedy deszcz się tłucze?
Taka pogoda że tylko ubrać się ciepło ale idę najpierw połazić po plaży i daje morzu opłukać nóżki .
Potem idę do Mielna bo mieszkam w Unieściu. Spacerek do morsa –robie mu fotkę choć stale oblegany jest przez dzieciaki.
Po drodze powrotnej jem flądrę w barze „OK.”
Spaceruje tu i tam koło 18 dopada mnie deszcz więc zaglądam na karmazyna do „Barkas-a”  Po konsumpcji idę zobaczyć na plażę. O rybacy przygotowują się na łów. Za pomocą kliny przymocowanej do rufy kutra  która biegnie przez „kołek” na morzu  aż do przystani obracają kuter o 180 stopni a potem wyciągają w morze….  Ciekawy widok….


Po oglądnięciu tego widowiska Idę do bankomatu uzupełnić braki finansowe. I peszek zapomniałem wziąć karty. Zatem ponownie muszę  zrobić rundkę.
Wstępuje na zobaczenie zachodu słońca śliczny dziś choć nie taki jak w sobotę…




Wybieram dla ciebie
słowa rozsyłane przez wiatr
przychodzą one z różnych stron
a każde z nich znaczy co innego

Patrzą w daleki horyzont
I piszę to o czym  szumią fale
gdy zmywają ślady mych stóp
pozostawione na samotnej plaży

Dla ciebie trzymam też
garść słonego piasku,
kilka muszelek i bursztynek
dołączę dla Ciebie do moich myśli

A teraz popatrz na niebo
moja kochana
albo przeczytaj to samo z moich warg
Kocham ciebie – obwieszczam  to wszędzie gdzie się da


brzdęk...

jest wietrznie 2014.08.24



Niedziela 24 sierpnia 2014
Wybieram się rano do Koszalina. Troszkę połazić a przy okazji w galerii „Emka” kupić aparat. Kupuje taki jaki mam tylko 2 numery lepszy. Ech co zrobić

Po powrocie idę na plaże pomęczyć nogi bo nadal wieje…
Pora na obiadek. Czyli rybka. Buuu nie ma flądry ponoć jest sztormowo i nie będzie nic…
Kupuje zatem karmazynka  Nawet dobry nie ma co narzekać  troszkę inny smak ale smaczny.
Dziś troszkę wieje i nie da się byczyć. Fale są dość duże , szkoda bo lubię się moczyć w morzu.
Dziś  mamy tu festyn w Unieściu - „Jak dobrze mieć sąsiada”  tu występy regionalnych zespołów.
Koło seniora „Bursztynek” robi zbiórkę – sprzedając ciasta i inne smakołyki  swojego wyrobu,
Przy okazji  zrobiono zabawę na całego:)… Zatem na wieczór idziemy  ja i załoga   Suma na ten festyn.
Spokojnie leci czas i miło. 

 .….


Fale całują delikatnie
moje ślady stóp.
Gdy szepczę do nich
moje tęsknoty

usypuje kolejne zamki z piasku
mając nadzieje
na prawdziwe królestwo marzeń
choć wiem że ono się rozsypie

Na plaży ciągle pisze me pragnienia
Lecz wiem że morze
zmyje je nim ktoś je przeczyta
ale i tak wciąż próbuje.

Słońce szykuje się spoczynku
barwiąc niebo na czerwono
a ja szepczę dobranoc
niezależnie gdzie jest moje kochanie….


brzdęk...

jest fajnie 2014.08.23


Sobota 23 sierpnia 2014
Wstaje jak mi się zechce czyli kolo 8 potem coś trzeba zjeść i idu na plaże…
I tu spędzam troszkę czasu. Przegania mnie wiatr, jakoś tak kolo 14 idę do ”Pirata” -nie ma flądry” no nie ładnie zatem spaceruje do Mielna   ot tak. Po drodze zatrzymuje się nad brzegiem jeziora Jamno.
Potem zakupy w Biedronce.  Wiadomo jest taniej.  Po zakupach idę na flądrę – tu podają ją w cieście.  – bu nie wiem ale to nie jest to samo. Wolę smażoną normalnie.
Potem na chwilę ląduję znowu nad morzem…


spienione morza szumią fale...

Robię jakieś fotki i zaś czuje chęci na rybę  W „Piracie” nadal bez flądry wiec zamawiam piwko noteckie i frytki…   po zjedzeniu idę do „Barkas-a” tu jest fladra zamawiam.. jestem pojedzony na maxa   ok. 20 zachód słońca ale niestety pech aparat mi zdechł na amen i nic z niego nie będzie raczej … obchodzę się ze smakiem ze zdjęciami Normalnie Peszek L
A dzisiejszy zachód piękny jest.. szkoda ze nie mogę tego uchwycić…

Dotykasz mnie czule
a potem zaraz uciekasz
jak morska fala
całująca brzeg

Otul mnie całą sobą
porywając wszystkie moje myśli
domaluj mym ramionom skrzydła
i pozwól dolecieć do Twego nieba

Wiatr szumi kolejne opowieści
być może jedna z nich jest moja
może to moje ślady na piasku
idące w twoją stronę

Nie ważne w którą poleci latawiec
z mojego serca S.O.S.
czekam na to że ty go odczytasz
i zechcesz stać się moją przystanią…

morze..... 2014.08.22


Piątek 22 sierpnia.2014
Autobus dociera  poprawnie z 20 min opóźnieniem. Plątam się podworcu w poszukiwaniu papu i kawy ale nic nie ma…. 6.30 nie ma gdzie pić kawy….
Nic. Kupuje dużą drożdżówkę i jadę do Unieścia busem (5zł).
Tu trafiam na miejsce szybciutko czekają na mnie.  Bar SUM ul 6-marca
Po pozostawieniu bagaży lecę na plaże powitać morze.
Jak zawsze jest śliczne



Zatem wracam do pokoju jem śniadanie i zmykam na leżenie bykiem na plaży. Oczywiście połączone z człapanie w morzu. Woda ciepła  słonko na horyzoncie. Żyjmy dłużej.
Potem oczywiście fladra na obiadek.  Z frytkami a co
Jednak kładę się spać  na jakiś czas bo  czuje zmęczenie.
Około 20 patrzę na zachodzik słońca choć jest za chmurkami…


Na kolacje jem rybę co się zwie miruna
A potem oglądam  muzyczny Sopot .

.
Na kartce w kratce
pisze koślawym piórem
moje skryte marzenia
także te dotyczące ciebie

Potem z tej kartki
robię małą łódeczkę
i pozostawiam morskim falom
niech poniosą je przed siebie

Wiem daleko marzenia nie odpłyną
bo rozmyje je morska sól
być może wyblakną
lub zjedzą je ryby

Tak czy inaczej
pozbędę się ich
by nie ciążyły memu sercu
niemożliwością spełnienia

Postoję osamotniony na brzegu
popatrzę jak zachodzi słońce
może to nic nie da
ale poślę do nieba pocałunek dla Ciebie….

brzdęk...

w drogę... 2014.08.21


czwartek 21 sierpnia 2014
Padam dziś bo pracy było dość sporawo.
Jakoś doczłap uje do łóżka  ale śpi tylko 2 godzinki - mało ale trzeba wstać muszę przeciez się spakować i  kupić coś niecos.
Idę do Biedronki  kupić jakieś tam rzeczy na drogę i tyle. Obiadek i pakowanie się do końca.
O 19.45 mam autobus  do Koszalina .
TatraBus  przyjechał punktualnie. Koszt 91zł plus  3zł za bagaż (nie wiedziałem , dobrze ze miałem drobne) A zatem jadę choć długa droga przede mną….

Wonność czasu
otula Cię lekko
przypominając minione wiosny
i ćwierkania porannych wróbli

Obsypujesz się kwiatami
by podkreślić swą kobiecość
tajemnicą szczęścia życia
barwą i smakiem ust

Serce co nuci piosenki
zamiast liczyć lata z metryki
woli tańczyć miłość
bez względu na pogodę…

Tak właśnie trzymaj swoje życie
na radosnej fali
bo szybko mijają dni
a kolorowe wspomnienia trwają dłużej…

brzdęk...

i nocka ostatnia.... 2014.08.20


środa  20 sierpnia 2014
Rano jest trochę załatwiania, koleżanka prosiła mnie żebym pomógł jej załatwić  parę spraw. Rok temu zdjęła licznik gazowy.  A teraz chciała założyć i musi mieć opinie gazownika i kominiarzy.  Gazownika już jej załatwiłem a dziś musze kominiarzy. Udało się  ma opinie, (choć musi jakieś usterki drobne usunąć)resztę spraw  musi załatwić  sama.
Po południu idę na mały spacer po Rynku Głównym  dawno mnie tu nie było. Dziś akurat są tu jakieś kiermasze wyrobów regionalnych.   Mnóstwo budek z rękodziełem.
Wracam do domku na mały obiadek by na nockę iść do pracy.

Czekam na twój list
modra sikoreczko
Może będzie w nim Twój uśmiech
z radosnym szczebiotem poranka

może przy następnym spotkaniu
pokażesz mi choć mały skrawek
twego błękitnego nieba
gdzie nauczysz mnie wolności

 usiądz na mym ramieniu
z twego serca opowieścią
pozwolisz odpocząć myślom
a marzeniom uwierzyć w cuda

Czekam na ciebie miła
bym dostrzegł kolorowy świat
czuł w sercu ciepły wiatr
który porwie mnie w wolności przestrzeń

brzdęk...

do pracy... 2014.08.19


Wtorek 19 sierpnia 2014
Do pracy wstaje ot tak lekko bo dziś dniówka ostatnia przed urlopikiem. Trzeba jakoś przetrwać  .Czas mija po japońsku – jako tako. Wracam do domku by grać na radio. troszkę się opóźniam z powodu zbyt wolnej jazdy kierowcy autobusu i komputer tez wolno się uruchamia.
Poślizg niestety trwa ok. 6 minutek nim Radiolatki z moim głosem wchodzą na antenę.
Gram do  godziny 22, potem jeszcze coś robie na komputerze i kładę się spać…


Piszą się kolejne słowa
zamknięte w otchłani duszy
to tęsknota za biciem serca
i miłości oddechem

Czasem jakaś kolka
odezwie się w lewym boku
gryzmoląc naprędce
skargę  na nieudane wiosny

Lata też bywały robaczywe
mimo pięknych wschodów słońca
o tym pisały poranne gazety
wydawane w powiewie namiętności…

Do drzwi puka jesienny wiatr
marzenia wysyłają krótkie S.O.S
że kończy się termin ich ważności
pożółkłe listy więdną na dnie szuflady


brzdęk..

parę spraw... 2014.08.18

 
Poniedziałek  18 sierpnia 2014
Rano jest trochę załatwiania, takie tam drobne sprawy . przy okazji spacerowanie.
Później jadę do cioci bo mam jej zawieść parę rzeczy od mamy.
Wieczorkiem oglądam coś tam w telewizji i jakoś ucieka mi ten dzień….



Zamykasz swój świat
za ciężką bramą sumienia
nie wierzysz już w wolność
co przyniesie szczęście

Karmisz świeże myśli
coraz większym lękiem o przyszłość
i z zawziętym  tchem
ranisz swoje serce beznadzieją

Pozabijałaś deskami wszystkie okna
a  teraz dziwisz się
że nie dociera do ciebie  żaden promyk szczęścia
Nawet noc jaśniejsza jest od myśli…

Obudź się wreszcie
jeszcze nie twój czas na umieranie
posadź małe ziarenko nadziei  choćby w doniczce
zobaczysz że wiosną zakwitnie ogród…


brzdęk...

a taka niedziela... 2014.08.17



Niedziela  1 7 sierpnia 2014
Czuje się jakiś bez silny więc zdycham lekko
Wracam po pracy i kładę się na chwilę snu. Potem spacerek i  nadal się bycze . Jakiś taki zbity z tropu jestem.
Żeby zrobić przyjemność słuchaczom  to ja zabieram sie za granie na Radiolatkach od 20-22

Nie musisz mówić już nic
nie żądam tłumaczeń ani spowiedzi
posiedzę tylko obok ciebie
i poczekam aż ci przejdzie

Nie mówię że od razu
masz wyczarować dobrą pogodę
Chce żebyś wiedziała ze jestem
i  to na dziś wystarczy…

Złamane pióro kruszy kopie
ciszę przyklejam do serca
a ja mam czas
poczekam jak mi otworzysz…

teraz nie uciekaj wstecz
nie bój się wspomnień
zamień ten lęk na trochę wiary w siebie
zobaczysz ze na wiosnę zakwitną krokusy…


brzdęk...

sobotnio 2014.08.16


Sobota 16.sierpnia 2014
Źle się coś dziś  czuje, coś mnie głowa pobolewa i tyle. Daje jednak radę . Mam parę załatwień na mieście. Patrzę jak u nas stale coś remontują. Tym razem Starowiślna.  Przy okazji jadę na zakupki. Później z braku laku zajmuje się robieniem prania i takie tam.
Oczywiście dopada mnie fakt ze dziś idę na nockę do pracy.

Splatam razem z tobą czas
jestem, słucham, rozumiem
czytam latawce żalu
macham rękoma by rozgonić chmury

Chcę wpleść muzykę
w twoją martwą ciszę
by pokazać że świat może być piękny
jeśli pozwolisz pokazać nadzieje

nie musisz się mnie bać
bo nie lubię twoich smutków i łez
chcę przynieść bukiet radosnych kwiatów
i wymazać wspomnienia

otwórz szeroko oczy na jaśniejszy dzień
pozwól by dotarły promienie radości
Walcz z tym wszystkim co cię zniewala
I próbuj zrozumieć ze jesteś  najważniejsza… 


brzdęk...

cisza 2014.08.15

 
Piątek 15 sierpnia 2014
Wstaje rano do pracy  i już choć w głowie mam wczorajszy dzień   wczoraj  zakończyła swój żywot papużka Zuzia . Rano patrzę cisza… myślałem ze dziobie coś na dnie klatki stukam pukam a tu nic.
Myślę cwaniarka wyleciała gdzieś i wpadła za szafę czy coś. Ale zaglądam na dno klatki a ona leży. Ech… trzeba było ja zakopać.
Tak sobie myślę ze trzeba będzie kupić następną , ale to dopiero po powrocie z urlopu czyli na początku września. … Ech szkoda mi…
Tak właśnie dzisiaj mi smutnawo… i pracuje do 19 potem wracam do domu
a tu jakaś taka cisza... ech...
Wiem, wiem mamy dziś święto Wniebowzięcia NMP i dzień Wojska Polskiego, a 1920 roku odbyła się Bitwa Warszawska  i Polska powstrzymała inwazje bolszewików na całą Europę..

Pisze kolejną petycje
skargę na oszukany czas
bo znowu przyniósł obietnice
a potem zakpił sobie ze mnie

Nie wiem czemu góry do przebycia
staja się coraz większe
coraz trudniej uśmiechać się
do zmarnowanych szans na szczęście

Kamień na którym siedzę milczy
nie chce mi dawać żadnych rad
w pustce serca która mnie pochłania
szukam planu drogi ewakuacji

Pióro do pisania tajemnic
stawia nieustannie kleksy
burza zbiera się na moim niebie
jestem zrezygnowany i nie szukam już parasola…

brzdęk...

pierogi... 2014.08.14

Czwartek 14 sierpnia  2014
Piekny mamy dzień i nic nikomu do tego Proszę bardzo takie jest życie deszcza padał cała noc a dziś jest spokojniej.
Koło 14 jadę na Mały Rynek bo od wczoraj do niedzieli mamy  festiwal pierogów.  Takie małe swięto dla pieroga.  W tym roku obchodzone po raz 12. W konkursie stają w szranki niektóre restauracje serwując klientom smak pierogów ze swojej kuchni.  W tym roku cena jednej sztuki 1,50 zł. Sporo  ale trzeba skosztować różnych wersji  pieroga. Zjadłem sobie 6 sztuk a każdy inny. Opiekany z mięskiem mielonym.,  i po jednym z kaczuszka, z polędwicą, z mięsem z  dzika, niebieski był z pieczarkami i serem, brązowy  z czekolada i truskawką.
Każdy z nich był smaczny , szkoda że tak drogo bo jeszcze bym zjadł, może w któryś dzień podjadę.

O 20 zasiadam za sterami radiowymi i gram na radio Radiolatki od 20-22.

Coraz bardziej rozumiem
ten świat dookoła ciebie
pięknie pomalowany płot
i ukwiecona fasada domu…

Poukładane rzeczy na kolorowych półkach
odrzucone wszelki uczucia
bo one przeszkadzają w życiu
muzyka deszczu wystarczająco cię kołyszę…

Nie będzie naszych splecionych rak
bo moje nie są aż tak piękne
twój oddech kołysze się
w zupełnie w innej niż moja krainie

Może nie jestem księciem z twojej bajki
I nie pasuje do bram twego ogrodu
Ja jestem tylko biednym poeta
co czasem ma jeszcze nadzieje

Nie mam kluczy do twego zamku
ani monet co czują piękno
Mam tylko cisze i czas w sercu
co umie słuchać i dodawać siebie

Już nie wiem czy mam stać blisko ciebie
Czy czekać na dobra chwilę wieczności
A może pogodzić się z losem okrutnym
I spuścić głowę przegraną i odejść….

brzdęk...

dzień taki sobie... 2014.08.13

 
Środa 13 sierpnia 2014
Wracam po nocnej zmianie Nic mi się nie chce , ale mimo to jadę do Bonarki na zakupy, przy okazji załatwiam kilka spraw … Dopiero o 12 ląduje w  łóżku  żeby odespać noc.
Po południu boli coś mnie głowa  pewnie zacznie padać deszcz o 18 dzwoni krawcowa ze mogę odebrać spodnie.  Wszystko jest dobrze. Skrócone zaszyte  jest ok.
Oglądam coś w telewizji i Niewinem kiedy zasypiam.


Kiedy patrzę w Twoje oczy
świt wydaje mi się zielony od nadziei
słuchając Twych słów
czuje ze będzie dobra pogoda

Daje otulać się
twojej aury płaszczem
by bezpiecznie wyjść w świat
z twoją wiara w  sercu

Dostrzegam kolory życia
Pisane na każdym rogu ulicy
W myślach towarzyszy mi twój uśmiech
I ciepło oddechu serca

A gdy noc przyjdzie
ta nasza upojna
będziemy pocałunkami wyplatać nasze szczęście
dziękując najwyższemu za siebie…


brzdęk...

burzowo 2014.08.11


Poniedziałek 11 . sierpnia 2014
Do pracy rodacy, nie ma lekko trzeba iść i już . Cały dzień męczę się  jakoś żeby  móc odpocząć. Koło 17 nadciąga wielka ulewa. Jakieś oberwanie chmury czy coś.  Gdzieś na ulicy Czarnowiejskiej upada drzewo prosto na samochód. Dwie osoby  ranne pojechały do szpitala. Trochę z tego powodu mój zmiennik przyjeżdża opóźniony  więc siedzę dłużej w pracy.
O 21.00 gram na Radiolatkach do 23  bo jutro nie będę grał niestety…


Patrzysz na te zielone ogrody
przemieszane z wonią kolorowych kwiatów
Wspomnieniem cofasz świat
dziecięcych roziskrzonych oczu

Utkany srebrny świat tajemnicy
mądrości minionych kalendarzy
nie boisz się przeprawy
na drugi nieznany brzeg

Wiesz że zostawisz za sobą
tęczowe ślady stóp
które przeszły te wszystkie wiosny
w poszukiwaniu szczęścia

Teraz nie liczą się drogowskazy
I pamiątki z różnych miejsc
Nie mają znaczenia zdjęcia
z krótkich upojnych chwil

Skrzypi już brama raju
czekając wraz z konfesjonałem życia
Nie trzeba patrzeć wstecz
lecz oddychać wonnością ciszy….


brzdęk...

niedziela taka wolna.. 2014.08.10



Niedziela 10 sierpnia 2014
Wracam po pracy do domu i kładę się spać nie mam siły na nic.
Popołudniu mały spacerek i nic więcej.
Dzień jakoś zlatuje dość szybko a ja jakiś taki niemrawy  pewnie szykuje się jakaś zmiana pogody czy coś…


Rzucam okruchy słów
tu i tam
wierzę że zgłodniały ptak
przyfrunie i naje się do syta

kiedy pada deszcz
słucham jaka gra melodię
albo liczę jego krople
które uderza o mój parapet

Tęcza pokoloruje moje życzenia
które złoże zwykłym przechodniom
może im się poszczęści odrobinę
i świat będzie piękniejszy

Staram się delikatnie
kroczyć po ziemi
by nie narobić jej odcisków
od nieokiełznanych moich problemów..

Życie przynosi różne niespodzianki
dobre i złe
najważniejsze jednak jest
byśmy umieli dostrzegać w nim  cuda
te maleńkie i te duże….

brzdęk...

zaś nocka.. 2014.08.0 9



Sobota 9 sierpnia 2014
Odsypiam po nocnej zmianie. Ciutek jestem padnięty robie małe zakupy w sklepie osiedlowym,
Idę tez odebrać te skrócone spodnie  wyszło nawet dobrze . Robie też  pranie  bo trzeba.
Po obiedzie chwilę daje odpocząć ciału i zasypiam na jakąś godzinkę.
A potem znowu na noc do pracy. Niestety ludzie są na urlopach a robić trzeba.


Same się piszą słowa
na marginesie codzienności
nic na to nie poradzę
że to są same niecenzuralne…

Życie bije człowieka po plecach
żeby nieustannie garbił
pod jego ciężarem
a los dla hecy podkłada kłody pod nogi…

Świat nie myśli o człowieku
tylko o zyskach jakie ma
z gnębienia i wykorzystania go
na wszystkie możliwe sposoby

Zbyteczne słowa się wykreśli
by wszyscy myśleli że jest pięknie
sztuczne kwiaty wstawie do wazonu
niech udają kolorowe szczęście…

brzdęk...

spodnie... 2014.08.08

 

Piątek 8 sierpnia 2014
Mam troszeczkę załatwień na mieście Wstępuję do Bonarki żeby kupić sobie spodnie , znajduje takie co mniej więcej pasują kupuje 2 sztuki  ale trzeba będzie je skrócić.  Zatem po powrocie do domeczku idę z  jedną para do krawca. Konkretnie to pani krawcowa ma w pokoiku maszyne do szycia i sobie dorabia. W związku z tym ze nie wiem jak pracuje zostawiam jej tylko te jedną parę maja być na jutro do odbioru. Potem oczywiście czeka mnie nocna zmiana.


Daj popatrzeć w Twoje oczy
w tę piękną wiosenną łąkę
która kusi swoimi kwiatami
do wiary w piękno raju

Pozwól patrzeć jak twa radość
budzi szczęśliwy dzień
pozwalając wierzyć w cuda
spełniających się marzeń

Błękitne ptaki krążą lekko
nad aksamitem twoich słów
Chciałbym przytulic się do twego nieba
i okryć się majowym życiem

Nie obchodzi mnie czas
Który gdzieś tam biegnie
Ja zauroczony twoja magia
rozpuszczam się jak kostka cukru
w gorzkiej herbacie…



brzdęk...

do pracy... 2014.08.07


czwartek 7 sierpnia 2014

Do pracy się zbieram rano i jakoś zbyt ciężko mi iść. Ale idę a co.. pracować trzeba.
Całe 12 godzinek się męczę ale daje radę potem nie ma to tamto radośnie wracam do domku.
W domu zjadam coś na szybko a potem gram na Radiolatkach od 20-22 tak oto dobrze minął dzień

Błądzę w dniach kalendarza
pisanych wstecz w pamiętniku
 burze rujnują kwiaty w ogrodach
które kwitły w zachwytach dobrej wiosny

Zmieniają się pory roku
pogoda czasem jest nieprzyjazna
a życie daje nieustannie popalić
nadsłuchując czy nie łamie sobie kości

Czasem w ustach czuje gorycz
sól wpija się w rany serca
echo odbija się w pustce
lecz trzeba stale wierzyć w nadzieje

Marze za zamkniętymi powiekami
sen staje się przystania
codzienność przelewa się na papier
czytając słowa z mego oddechu

Może ktoś mnie zatrzyma przy sobie
oddali ode mnie morze ciemnych chmur…
i pozwoli zasnąć u swego boku
patrząc jak kwitnie nasz ogród


 brzdęk...

środa 2014.08.06


Środa 6 sierpnia 2014
Z racji tego że mam wolny dzionek bycze się lekko i nie musze nic robić.
Około 16 jadę so Gośki. Oj dawno się nie widzieliśmy i jest o czym pogadać.
Ona miała remoncik domu a ja byczyłem się na plaży w Mielnie. Rozmawiamy, coś jemy, odpoczywa my i gadamy o wszystkim. Okazuje się ze polowe busów nie ma na rozkładzie bo są wakacje.
Docieram do domku koło 23.50 i na dziś dość wrażeń…

Wiem, w twoim świecie
maki przekwitły już dawno
ogołacając ten śliczny ogród
wspomnienia pachną tylko chwastami

Kiedy stajesz przed lustrem
od razu zaczynasz widzieć swoje wady
wyliczasz niedoskonałości
nawet nie patrząc do książeczki zdrowia

Obrzucasz się stale kompleksami
przywdziewasz szatę mnicha
żeby się trochę umartwiać
i biadolić nad swoim losem…

Ale to wszystko nieprawda
musisz na chwilę stanąć w słońcu
pospacerować w blasku życia
i uwierzyć że jest inaczej niż mówią myśli

Jesteś ładna, szczera, dobra
tylko swa młodość chowasz do szuflady
Daj sobie szansę na kolorowy dzień
i poszukaj szczęścia w każdej nadchodzącej chwili…


brzdęk..

wtorkowa burza 2014.08.5


Wtorek 5 sierpnia 2014
Po nocnej zmianie chwila na relaks czyli przymusowy sen.  Jakoś zleci i będzie dobrze. Potem daje odpocząć umysłowi i idę na mały spacer pobyczyć się na słonku na ławeczce.
Pogoda dziś bardzo ładna.
Proszę bardzo dzionek spokojny do czasu  o 20 zaczynam grać na radiolatkach..  A tu przy pięknej pogodzie  bach i walnął piorun  normalnie podskoczyłem z krzesła.  Czyściutkie niebo a piorun walnął i to mocno.
  Normalnie waliło tak jeszcze 4 razy. Dopiero  koło 21.30 zaczęło podać.  Grałem do 22, a potem rozpłynąłem się we śnie

Milczysz zamknięta w sobie
bo lepiej we własnej samotności
trawić swoje lęki i cierpienia
i ze spokojem patrzeć jak krwawi serce

Nieuczesane myśli gubią swoje ślady
nie wiesz gdzie iść
nawet drogowskazom już nie wierzysz
ani innym  słowom pociechy

Gwiazdy nie niosą marzeń
bo i one obumarły z końcem lata
Czujesz ze to nie sezon na nadzieje
pustka stuka w twe okno

Nie masz siły by uciekać
By ufać pokręconym pasjansom
Wolisz wywiesić biała flagę
I czekać na kolejny kopniak od losu…


brzdęk..

ot taki dzień... 2014.08.04

 
poniedziałek 4 sierpnia 2014
Dzień sympatycznie kroczy  przed siebie . Wiem Nic nie dzieje się bez przyczyny. Ja nie mam co się martwic tylko patrzę jak słoneczko do mnie mruga i nie ma co narzekać
Spaceruje troszeczkę tu i tam. Potem robię małe porządki i jakiś czas nawet śpię. Idę dziś na nockę wiec jakoś mi ten dzień szybko ucieka.

Zalęknione słowa drżą na wietrze
jak ptak boi się czyhającego kota
Co przyniesie jutro?
znowu lęk ból i łzy

Cicho myślami szepczesz do wspomnień
by nie kaleczyły już serca
a one ze złości wieszają na szyi
pogardę do życia

Brniesz w krainę cieni
bo wierzysz w to ze taka masz karmę
nie masz już siły
 by pisać kolejne skargi do nieba

Może już czas odrzucić to wszystko
nie winić się za podły los
i spróbować dostrzec słońce
co wschodzi dla ciebie


brzdęk...

pracowita niedziela 2014.08. 3



Niedziela 3 sierpnia 2014
Proszę bardzo budzenie do pracy i na calutki dzionek  - "naprzód.." ….
Dziś jestem na zmianie z innym kolegą Znamy się co prawda z innego budynku  z innego działu  więc mogliśmy powspominać stare dobre dzieje.
Tak czy inaczej pracy jest dziś dość sporo i nie ma to tamto i że dzisiaj niedziela.
Po pracy do domku wracam i padam ze zmęczenia.

Gdybyś była błękitnym jeziorem
zanurzyłbym w Tobie moje serce
To nic że nie umiem pływać
w Tobie czułbym się bezpiecznie…

Potem zasłuchałbym się w szepcie
tego kochanego lasu
który byłby Tobą
dałbym się otulić  szelestom zielonej nadziei

Gdybyś nawet pustką była
oddałbym wszystko
by się w niej schować
i słuchać Twego oddechu…

Jeśli nawet byś śmiercią była
choć przecież jesteś życiem
Biegłbym do Ciebie
jak do wschodzącego słońca….

gorąco 2014.08.02


Sobota 2 sierpnia 2014
Nic człowiekowi czasem się nie chce.  I tak tez  jest dzisiaj. Troszkę siedzę przed telewizorem a troszkę tak sobie luzacko spędzam czas. Troszkę zajmuje się porządkami ale ogólnie to za bardzo gorąco dziś jest.
 

W kąciku mojej samotności
znowu pająk uplótł  swoją sieć
 by złapać w nią
okruchy napotkanej nadziei

Nie wiem co czai się za rogiem
chytrej na szczęście przyszłości
czy będą ślady stóp obok moich
czy tylko szara bez wyrazu ścieżka…

Nie ma dziś dobrej pogody
na puszczanie latawców nadziei
w dolinie maków szczeka samotny pies
przekwitające kwiaty szykują się do jesieni…

Powstanie Warszawskie... 2014.08.1


piątek 1 sierpnia 2014
Dziś 70 rocznica wybuchu powstania Warszawskiego....

Za  murami szarych kamienic
wybiła godzina „W”
kto maił w sercu  choć krztę
miłości do Ojczyzny
Stanął w szeregu….

Na każdej ulicy stanęła barykada
zrobiona z nadziei
że da się zwyciężyć
Wolność walcząca
wypisana na opaskach każdego sumienia

Nie ważne jaką ma się broń
ważne by być razem
w jednym szeregu
Cywilni żołnierze niepodległości
obrońcy honoru i Naszego sztandaru…

Poszli w bój młodzi
wyrwani z codzienności
pisanej wielka literą
Na szali kładli swą krew
daninę zwycięstwa wolności i prawdy…

Dziś nie ma czerwonych śladów na ulicy
życie normalną nuci piosenkę
Lecz spomiędzy murów polskiej stolicy
słychać stale śpiew bohaterów…
Warszawskie dzieci pójdziemy w bój…

 ........
Jadę z mamą na cmentarz trzeba zrobić trochę porządkowych spraw i takie tam drobiazgi.
Zajmuje to nam jakieś 3 godzinki z dojazdem.
Kiedy wracamy do domku ja kładę się na jakąś chwileczkę na odespanie nocy.

Wieczorkiem oglądam telewizor a potem jakoś zbyt szybko zasypiam..

brzdęk...

a takie tam mokre chwile.. 2014.07. 31


czwartek 31 lipca 2014
Dzień spokojnie przelatuje na tarczy zegara a ja nie narzekam już  na nic idę załatwiać drobne sprawki
Nic ciekawego się nie dzieje a ja bycze się i nawet udaje mi się zasnąć na chwilkę  przed nocną zmianą
 Kiedy wychodzę do pracy dopada mnie deszcz. Spotykają się akuratnie 3 burze. Które Ida z różnych stron. Nagle piorun wali niedaleko mnie aż czuje jak się ziemia trzęsie
Mam stracha.
Do pracy docieram mokry i ciutek opóźniony bo tak lało ze autobus nie jechał ze względu na widoczność…

Milkną słowa w środku nocy
oczarowane ciszą
człowiek nie ma już siły
na ciągły lament

Zamyślenie przewraca strony
z jego pamiętnika
wysłuchując schorowane bicie serca
jesień melancholii zbliża się zbyt szybko…

Księżyc stuka głośno
w drewno konfesjonału
oznajmiając że czas wypełniać pokute..
siejąc dobro przebaczenia

Bezgwiezdna noc czuwa nad spokojem
uginają się pod ciężarem cienie życia
koślawe litery serca
chcą dogonić swe marzenia

Jedynie sen stanie się ich wypełnieniem
Bezkresne morze oczyszczenia
otrze łzy samotności i lęku
A jutro może zapuka nadzieja…

brzdęk...

Dniówka do pracy 2014.07.30


środa 30 lipca 2014
Czas na s uczy pogody a ja musze zapychać do pracy  tu spedzam całe 12 godzin i czuje ze mi głowa się rozleci  może to zmiana jakiegoś ciśnienia.  Po powrocie zjadam coś i zasiadam za sterami radiowymi bo jutro mam nockę  Na radio  jestem od 21-23



Niebo się chmurzy i będzie burza
Wiatr z deszczem
zrobią małe spustoszenie
w naszym zagajniku

A ja zapatrzony w Twoje oczy
nie boje się wcale
widzę zieloną nadziej e
i wierzę że będzie lepiej

Tuż obok naszego prania
zawieszę wielobarwną tęczę
rozkładając ramiona szczęścia
by pachniało nowym życiem…

Ubogacimy nasz krajobraz
pocałunkami szczęścia
i błękitem marzeń rozkoszy
bo cała reszta nie ma znaczenia…

brzdęk...

spacerkiem.. 2014.07.29


Wtorek 29 lipca 2014
Dzień płynie prawie spokojnie . Muszę uważać na słońce i uzupełniać płyny i zero stresu (przynajmniej się starać.)  A jakoś biorę się za siebie to znaczy idę na spacer. Tym razem rynek główny, floriańska i wędruję przy okazji na Stary Kleparz. Tu kupuję fasolkę szparagową i kukurydzę. Oj lubię kukurydze gotowaną, a fasole czka będzie na obiadek z bułka tartą.
Wieczorkiem o 20 gram na radiolatkach do 22

Staje przed lustrem własnego sumienia
nie wiem jakie pytanie mam sobie zadać
i czy będę umiał na nie odpowiedzieć
zegar zbyt głośno tyka za uszami…

Wspomnienia ranią moje  serce
wiercąc dziurę żalu do samego siebie
czarna dziura zionie pustką
wyciągając ręce do mej bezradności…

Wymarłe skrzyżowane
czeka na wybór drogi
drogowskazy już dawno połamał wiatr
ten co wieje prosto w oczy

Tylko kamienie słuchają moich żali
wiem one mi nie odpowiedzą
umieją tylko milczeć
 i słuchać jak należy

nie umiem sam sobie
zastukać w kratki konfesjonału
i dać rozgrzeszenie  nie znajdując winy
Ciągle szukam  w sobie jakiegoś bledu…


brzdęk,...

niepewny dzionek... 2014.07.28


Poniedziałek 28 lipca 2014
Po nocnej zmianie  odpoczywam chwilkę  bo sen się należy i już.  Potem  biorę się do lekkiego życia bo przecież coś robić trzeba.  Proszę bardzo  spacerek zaliczam pomaleńku. Jadę tez na mały rekonesans do „Bonarki” kupić to i owo.
Dzień mija spokojnie i bez żadnych nerwów na szczęście,…. tak mogłoby być sielankowo. Niestety jakoś po południu się  źle czuje    Okazuje się ze niestety potas mi jakimś cudem odpłynął czy jakoś tak  ( kołatanie ser ducha i te sprawy…) po udzieleniu pomocy medycznej wypisany   docieram do domu koło północy… usypiam  gdzieś koło pierwszej…   i jak się ma tu człowiek nie denerwowac?

 Krążą przemoknięte ślady stóp
dookoła chorej ulicy
przy której mieszka nieokiełznana miłość
a może to tylko pokrzywione marzenia


Na balkonie ktoś podlewa kwiaty
a przy okazji studzi myśli gnające życie..
prawda okrutnie kłuje w boku
niszcząc wyblakłe kartki  z westchnieniami

Życie bez pragnień duszy
kurczy się  do szarej codzienności
niepewność jutra gryzie od środka
kroki giną w podłej kałuży

o i niedziela.. 2014.07. 27


Niedziela 27 lipca 2014
Uf jak gorąco uff jak gorąco a ja musze jakoś się przemęczyć.  Trzeba dużo pić żeby organizmu nie odwodnić  czy jakoś tak nie wyłażę zbytnio z domku bo szkoda się dusić na zewnątrz.
Na noc idę do pracy.

Siadam na kamieniu
który już pożółkł ze starości
i układam w swej pamięci
wczorajszy nielotny wiersz…

Daj mi się wyrwać moja miła
z tej szarej codzienności
Pozwól namalować dal nas nowy świat
co zapachnie pełnia lata…

Daj motylom całować Twe stopy
dla mnie przygotuj czerwone usta
pełne malinowego nektaru szczęścia
byśmy sobą mogli uwieść dzień….

Ptaki śpiewają mi nad głowa
o tańczącej pomiędzy obłokami wolności
A ja myślami delikatnie rozwiązuje
kokardki w twojej sukience

Zatańcz ze mną moja miła
taniec narodzenia szczęścia
uczyńmy nasza sypialnią
letnie lazurowe niebo pełne gwiazd…

brzdęk...

i do pracy.... ech ... 2014.07.26


Sobota 26 lipca 2014
Powroty do pracy to straszna rzecz i to od razu na dnióweczkę.
Roboty dość sporo ( nie wiem gdzie ręce włożyć)  Cały czas czekam kiedy wyjdę do domu. Ech jak tu funkcjonować? Normalnie trzeba się przestawić i przywyknąć.
Do domku wracam padnięty i nic mi się nie chcę.

Podnoszą się sztandary wolności
nad upadłym mrokiem miasta
Gotuje się krew do szaleństwa
zawieszone na haku wartości
nie będą już przeszkadzać w życiu…

Kolorowa flaga tolerancji
wypite litry ogłupia czy
pozwalają istnieć bez lęku
w fantazyjnym świecie bez barier
i ograniczeń praworządności

Wolność malowana obłędem  umysłu
wyprowadza człowieka na spacer
rozgrzeszane wybryki z urzędu
sztuczne wino, kobiety i śpiew
karykatura pokiereszowanego raju…

Za betonowym siedzi cicho wystraszona miłość
której ktoś podeptał dobre imię
Nadzieja nie może znaleźć sobie miejsca
w tej dziwnej rzeczywistości..
A wiara leży opuszczona pod stolikiem
sprzedana za szklankę słabego piwa

Zaspany człowiek nie zastanawia się wcale
co jutro zostanie z jego życia…

brzdęk

tv z deszczem 2014.07.25

 
Piątek 25 lipca 2014
Nic się nie dzieje specjalnego. Jadę do siostry dziś  żeby ustawić jej antenę do telewizora. Strasznie trudno gdyż ma antenę pokojowa a sygnał jest po drugiej stronie bloku. Wariactwo . Schodzi mi sporo czasu z tym bieganiem z anteną coś tam   łapię choć nie ma wszystkich kanałów wr. Ale już jest późno i musze jechać do domu.  Kiedy wychodzę akuratnie pada deszcz wiec wracam cały mokry…
Ech  jutro do pracy.

Chowam się tutaj
przed gradem twoich słów
wolę przeczekać tę burzę
niż być cały mokry
a potem to odchorować

Posiedzę tu w ukryciu
aż wzejdzie nowa tęcza
odświeży się niebo życiem
i dostrzegę twój serdeczny uśmiech
pośród błękitu marzeń

Deszcz szaleje na fortepianie
nuty mieszają się ze strachem i wolnością
czasem piorun rozjaśni niebo
ukazując silę natury
A moje serce zwyczajnie tęskni za tobą…

brzdęk...

piekarniczek 2014.07.24


Czwartek 24  lipca 2014
Proszę bardzo  ktoś załączył grzanie na full i mamy piekarniczek na zewnątrz . Mimo tego wszystkiego nie rezygnuje ze spacerku po osiedlu  co prawda nie długi ale zawsze coś.
Ech fajnie tak móc poleżeć sobie na słoneczku. A za uszami czuć powiew fal, oj tak coś mnie wzięło zaś o morzu kto wie może znowu pojadę?
Wieczorkiem gram na Radiolatkach. Od 20-23

Poranione listy piszę do ciebie
pogniecione z nerwów
ociekające moja samotnością
Pachną późna jesienią
i szara codziennością

Na kopercie przyklejam mocno
więcej znaczków niż trzeba
żeby nikt nie powiedział,
że nie inwestuje w miłość

Czas stuka kolejne pieczątki
z datownikiem i miejscem zamieszkania
Lecz i tak to bez znaczenia
bo list wróci do mnie 
z dopiskiem  że adresat nieznany

a takie tam.... 2014.07.23


Środa  23 lipiec 2014
Nic się człowiekowi nie chce tylko ma zamiar odpoczywać ech i dobrze ze mam trochę wolnego jeszcze pogoda ostra czyli upały ale daje radę .
Troszkę robie pranie i takie tam drobnostki w domu
Spaceruje a jakże  i czas płynie pomaleńku
Oczywiście odrabiam zaległości w pisaniu i staram się przeczytać moje wypociny wierszowe
Ogólnie dzień spokojny.


Drży ręka  trzymająca pióro
bo już nie wie jak pisać
potrzeby i wołania serca
co mocno uwierają w duszy

Chciałbym wypuścić w niebo
wszystkie latawce mojej tęsknoty
i patrzeć jak ruszają na spotkanie przyszłości
wierząc, że ktoś na nie odpisze

Nie obchodzi mnie
pogoda zapowiadana na jutro
Ani żaden pomiar temperatur
chce czuć się kochany i nic więcej

Czas biegnie na oślep przed siebie
nie pytając nikogo o zamiary na jutro
Ja tylko chce spotkać nadzieję
I liczyć że  ona mnie  ciepło przytuli

Może za rogiem jest tylko pustka
odziana w szara niewiadoma….
A we mnie budzą się pytania
o przetrwanie moich marzeń…

brzdęk...

poroniony bank Citi 2014.07.22

 
wtorek 22 lipca 2014
z rana koło 10 jadę  do najbliższego  Citi banku. I oczywiście zaś mi ciśnienie podniosło się jak się okazało że na ul. Kalwaryjskiej zlikwidowali oddział. Dowiedziałem się ze następny oddział jest na ul. Starowiślnej . Więc w tramwaj i hajda na nich. Wpadam do oddziału jak bomba ( ludzi dużo) wszyscy patrz na mnie. Ja normalnie  bach do kolejki. Chyba musiałem mieć pianę na ustach bo kobitka z zaplecza aż wyskoczyła i pyta czy może mi w czymś pomóc.
 Oczywiście z drżącym losem (bez wulgaryzmów) wyjaśniam pani  o co chodzi więc ona ze mogę to zrobić przez Tele linie. No to ja patrzę jak mi ciśnienie podnosi się gwałtownie… ale ona ze już zadzwoni żebym usiadł przy aparacie… i podaje mi słuchawkę …
Słyszę znajomy głos automatycznej sekretarki.. „… podaj nr karty itd.…”  dobrze ze zgłasza się szybko konsultantka…
 Wyjaśniam wszystko … ta tłumaczy ze sprawdzi proszę e podąć weryfikacje  imię nazwisko etc…  a czas leci ja już gotuje…
 „ tak faktycznie nie ma pan u nas konta i karta zakończona . 15.07 to ja się jej pytam po jasna cholerę przysyłacie mi kolejną kartę listem nadanym 15.07  jak aj nie chce mieć z Wami nic wspólnego?. Ona: zaraz to sprawdzę… zaś chwila czekania… No tak  wysłaliśmy do pana kolejną kartę bo tamta  skończyła ważność….”
Idzie się załamać… Znowu jej tłumacze  żeby posłuchali sobie ostatniej mojej dyspozycji ze nie chcę mieć żadnej karty ani konta. Dociera to w końcu do niej i dodaje przepraszamy za pomyłkę.
Ale to nie koniec mojej rozmowy od razu pytam się jej czy mogę złożyć pismo ze nie chce już nękania mnie i wykreślenie moich danych… Ona stwierdza ze trzeba napisać pismo… i wysłać albo że w banku napisach.
 To ja oczywiście się jej pytam czy mogę to załatwić w banku. Więc… pani obsługująca obok podeszła do mnie i mówi ze mogę to załatwić też przez telefon, ze nie muszę czeka widać widziała ze mi ciśnienie skacze. Wiec mowie nadal do aparatu, ze ponoć mogę to tez u pani załatwić.
Konsultantka niezdecydowana  przyjmuje  moje dyspozycje, i do 4 dni będzie załatwione.  Zobaczymy… ale co mnie to nerwów kosztowało … szok…
W każdym razie nie polecam Citi Handlowy.
Mam nadzieje ze już nie będą mnie nękać  swoja korespondencją. Wieczorkiem gram na Radiolatkach. Pierwszy raz po urlopie.. Fajnie czas płynie od 20-22…




Dziką krainą idę przed siebie
nie potrzebuję szlaku
ani żadnych dróg
Czuję swoja ścieżkę i cel duszy

Ptak wstają rano by żyć
w radosnym śpiewie i promieniach słońca
kwiaty rozchylają swe kielichy
witając szczęście…

Pająk misternie tka pajęczynę
wierząc że nie będzie dziś głodny
fala szuka brzegu
co wysłucha jej opowieści…

Niedaleko mego serca
deszcz gra preludium tęsknoty
zegar skrupulatnie liczy minuty
a ja czekam na Twój uśmiech do mnie….

brzdęk...

poniedziałek pełen załatwień... 2014.07.21


21 poniedziałek 21 lipca 2014
Proszę bardzo trzeba od razu ruszyć w krakowskie życie. Nie ma lekko  czyli załatwiania i inne sprawy na głowie. Od samego rana przez cały dzień jak nie na poczcie to jakieś opłaty i inne sprawki.

Po południu otwieram skrzynkę i …
 Dostaje załamania nerwowego …  normalnie Może człowieka coś trafić.
Dopiero ponad miesiąc temu walczyłem jak lew  kilka telefonów po 20 min. Żeby mi zlikwidowali wszystko co mam związane z City bankiem. Czyli zlikwidowanie karty kredytowej której nie używałem ani razu zlikwidowanie kont których nie mam  i wszystkiego,  potem i tak jeszcze jedna opłatę mi przysłali i znowu telefon i już mnie zapewnili ze nic  nie dostanę więcej ze musze to zapłacić bo mnie zahaczyło o nowy miesiąc… ze wszystko załatwione…
 Zapłaciłem i myślałem że  z nimi koniec….
 A tu niespodzianką korespondencja od nich . A w środku  nowa jeszcze nie śmigana karta kredytowa.
Myślałem ze dostanę jakiegoś zawału czy coś…
Szczęście ze to już było popołudniu  i nie chciałem nigdzie dzwonić….

 Wieczorkiem zabieram się za uzupełnianie wpisów i przepisywaniem napisanych wierszy…


Piszę krzywym piórem
słów kilka do ciebie
przede mną     jezioro   uśmiecha się szczerze
pozwalając żaglówkom tańczyć lekko

Ptaki przytulają się do chmur
wiatr nuci jakieś piosenki
a ja swoja tęsknie
bocianim klekotem do ciebie

Szumią drzewa od rana
o czystości duszy i wolności przestworzy
pomruczę razem z nimi
dodając słów kilka o Tobie…

O zieleni nadziei
przez która patrzysz na świat
o dojrzałych w słońcu wargach
co umieją szeptać prawdziwie

rozmarzyłem się szczerze
na tej dzikiej łące
gdzie fruwają białe motyle
gdybym umiał tak latać
już lądowałbym u  twych stóp…..

brzdęk...

a taka sobie niedziela 2014.07.20

 
Niedziela 20 lipca 2014
Śpię jak zabity do jakiegoś południa . potem się plątam po mieszkaniu. Coś jednak to powietrze krakowskie mnie osłabia. Fakt jest gorąco ale jakoś nic mi się nie chce.  Oczywiście spaceruje chwilkę   tyle co kupić jakieś papu i tyle.
 Ogólnie to siedzę w domku cały dzionek.


        W PODRÓŻY...

Cisza stuka w moim sercu
 o blaszaną pustkę
a może to tęsknota
domaga się kolejnej porcji westchnienia
waląc na oślep w metalowe garnki…

od korytarza wieje nuda
sen zamyka czyjeś powieki
by szybciej upływał czas
chrapie skulony cień

Zielona wstążka kołysze się
łykając kolejne kilometry
krzyżówki , książki zagadane portrety
pozwalają nie liczyć spakowanego czasu

Wpatrzony w ociemniały dzień
próbuje  nie patrzeć na tęsknotę
pióro skrzypi i nie chce już pisać
stawiając się po każdej myśli
niedokończone krzywe trzy kropki…

brzdęk....

Jadę do domu ... 2014.07.19


Sobota 19 lipca 2014
Wstaje średnio rano i się pakuje , potem  zjadam grzecznie śniadanko i  jedziemy na dworzec  wczoraj w drodze powrotnej zajechaliśmy żeby kupić bilet ale kasa czynna była tylko do 19.30 wiec dziś jedziemy trochę wcześniej
Okazuje się jednak ze miejscówek brak. I na tracie do Warszawy nie mam miejscówki bo już na pociąg następny z Warszawy do Krakowa to mam, ale musze najpierw na niego zdążyć.
Wsiadam do pierwszego wolnego przedziału wiedząc ze i tak ustąpić będę musiał miejsca.  Niestety tylko jedna stacje  . W Giżycku wsiada gość i krzyczy ze ma 6 miejsc zajętych i proszę wynosić się z przedziału  i zabrać swe bagaże.  Ja tam się nie kłócę biorę co moje i wychodzę na korytarz.  Ale fakt gość robi to niegrzecznie, i biedna starsza kobieta szamoce się z walizką   żeby mu ustąpić miejsca na bagaż  (pomagam jej )  bo on za wygodny żeby to zrobić.  Pomagam jej zanieść walizę do innego wolniejszego przedziału. A swoją kładę w przedziale obok  ja mogę usiąść na korytarzu ale gdzieś torbę chcę trzymać a nie na przejściu.  Przedział gdzie mam bagaż jest spokojny i nie rzuca się o kawałek półki.
Jadę do tej Warszawy  siedzę chwilami na wolnym miejscu, nie jest źle  tylko trochę się denerwuje żeby zdążyć na drugi pociąg  bo jak mi ucieknie  mam 3 godz. czekania na następny.  Mamy spóźnienie 15 mi a na przesiadkę mam 22 min ale na tym samym peronie teoretycznie.
Na szczęście nasz pociąg nadrabia utracony czas i wysiadam w  Warszawie Centralnej na peronie 3  o czasie. Uf kamień z serca. Natomiast ten drugi ma 20 min opóźnienia. Zatem   poczekać mi trzeba.
W związku z tym że mam czas to chcę kupić kawę z automatu.
Co za zdzierstwo 4 zł ! wrzucam …. Ciach pach wylatuje kubek z samym wrzątkiem. Załamka. Drugi automat zjada gościowi 5 złotoch  i nie daje napoju.  Złodziejstwo.

Kawę dopiero wypijam dopiero w drugim pociągu w Warsie . Do Krakowa docieram o 23.10.  Nie chce mi się czekać nie wiadomo ile na nocny tramwaj  wiec  jadę taryfą (taxi) do domu…

 W atramencie tęsknoty
maczam swe pióro duszy
by napisać słów kilka
do Ciebie…

Turkoczą koła pociągu
po szynach jutra
a ja wolę najbardziej
rytmiczne uderzenia twego serca

Tęsknię ogromnie
za twoich słów bukietem
co kreśli obrazy
smakowitego raju

Chce jak najszybciej
zanurzyć się w twych ramionach
i czuć życie
kwitnące różą…

Kolejne słowa biegną w zamyśleniu
nie słysząc stukotu kół
wyobraźnia oszalała na twoim punkcie
otwórz swe serce dla mnie…

hop do jeziorka 2014.07.18

 
Piątek 18 lipca 2014
 Ech … można spać dziś do 12?  Niby można – w  końcu się jest na urlopie, tylko po co? Jedziemy po śniadaniu nad jeziorko. Najpierw do Giżycka. Spacerujemy po moście nowym deptaku, potem po rozbudowanym porcie i podziwiamy widoczki tu i ówdzie. Giżycko się zmienia  rozrasta powstają nowe budynki i alejki spacerowe.
     
                                             
Później jedziemy nad jeziorko pobyczyć się troszeczku. A co tam. Nie ma to tamto w końcu się jest na urlopie na Mazurach. Zatem  leżenie bykiem i moczenie się w jeziorze.  Kocham takie klimaciki gdy cisza wypełnia niebo  a ja krocze po jeziorku i patrzę jak ryby skubią mnie po nogach…  woda czyściutka ,  białe żagle na horyzoncie  ech kapitalna sprawa.
                                         
         
Wieczorkiem siedzimy i gadamy sobie o różnych sprawach.
Szkoda że jutro trzeba wracać do domku….


Kolorowe zapiski życia
piszczą za oknami
pędzącego pociągu
trzy kroki wstecz
a zaledwie parę tylko do przodu

Wiem, czasem trzeba
poszukać siebie
pomyśleć i zatrzymać się
na przydrożnych przystankach
by zaglądnąć na nowo do serca

Nie da się biec na oślep
przez chaszcze krzaki , byle do celu
przecież świat dookoła
jest zwyczajnie piękny
gdy ma się dla niego czas…

Życie daje nam poznać
całą gamę kolorów
Nawet szarości jest kilka odmian
w zależności od kata patrzenia
i oddechu serca…

do pracy.... 2014.07.17

 
Czwartek 17 lipca 2014
Wstaję tradycyjnie tu koło 9  przeciągam się kolejne 30 min i mogę zejść na śniadanie.  Widocznie pogoda dobrze służy.
 Wczoraj na wieczór była mała posiadóweczka przyszedł teściu Olgi  (84 lata)i opowiadał jakieś fajne dawne historie  była też koleżanka Olgi Danuśka   i ogólnie miło spędzony wieczór.
A na dziś Olga wymyśliła prace w ogrodzie czyli wycinanie drzewek  owocowych takie pokrzywione  drzewka w kacie ogrodu i jedno wyschnięte.  Piotrek śmigał piła łańcuchowa a ja siekierka wykańczałem pozostałości.
Niestety żar z nieba dawał we znaki się nam wszystkim i mocno nas wykańczał.
Dzień minął zatem pracowicie.
Popołudniu  koło 18 przyjechały znajome do Olgi  i zrobiliśmy grilla (elektryczny)  z karkóweczką  boczkiem i innymi smakołykami.  Koleżanki Olgi jeżdżą na różne „obozy” z niepełnosprawnymi  jako opiekunki swoich dzieci i innych osób. Nawet jedną z tych odwiedzających gości była 21 letnia dziewczyna, ładna i startuje w konkursie mis na wózku.
Posiedzieliśmy przy mięsku do jakiejś 22 i  zakończyliśmy imprezkę



Nie jesteś sama w taką noc
gdy łza rodzi się w kąciku oka
żadna noc nie jest czarna
tylko dlatego że masz takie myśli

otworzę okienko mego serca,
patrz jak macham do ciebie
chcę przyjść do Ciebie z pękiem róż
i rozweselić twój zakątek duszy

To dla Ciebie moja miła
zawsze pali się światełko w mym oknie
w czajniku gotuje wodę na kawę
z zasłuchanym sercem czekam, tylko przyjdź

dla Ciebie na niebie rysuję gwiazdy
tysiące maleńkich latarenek
co będą mrugać do Ciebie
na chwałę spełniających się marzeń…