niedziela, 29 lipca 2018

dniówka... 2015.01. 14


Środa 14 stycznia 2015
Dnióweczka , do pracy idę dziś ale trzeba. Nie ma lekko , nie chce mi sie nic a tu troszkę pracy się nagromadziło.
Ech kiedy ja pójdę na emeryturkę...
Po pracy zmykam do domku pooglądać jakiś telewizor i jakoś tak...


Zapiał kogut na czwartym zakręcie
budząc marzenia ze snu

może chciał ożywić 
młodzieńcze wspomnienia
a może ująć parę lat
dodając wigoru

Malowane różowe niebo
zapach kochanego ciała
szum w głowie wina
i stado motyli

Czerwone róże dla anioła
smak malin w pocałunku
i wolność błękitnego nieba
w przyspieszonym biciu serca

Spokojnie to tylko jawa
rysowana skrycie na brzegach raju

brzdęk

i tak i wtorek 2015.01 13


wtorek 13 stycznia 2015
Rano muszę jechać załatwić parę urzędowych spraw potem jadę po drodze do Joli na małe pogaduchy.
Wieczorkiem oczywiście gram na Radiolatkach od 20-22

Jesteś dla mnie oknem
otwartym na świat
z porannym wiatrem
przynosisz mi zapach codzienności

Cieszę się widząc twój uśmiech
to jakby promienie słońca
pisały piosenkę
na powitanie dnia

Lubię gdy mówisz do mnie
słowami lecącego pegaza
pomiędzy urokami chmur
z zakochanym deszczem

Lubię przytulać się
do twego oddechu
niezależnie od pogody
jaka ciebie otacza

Dobrze, że jesteś
motylu z polnej łąki
przyjacielu moich myśli
zaczaruj moją rzeczywistość

brzdęk

mrówki 2015.01.12


poniedziałek 12 styczeń.2014
Rano jadę do tej pani u której przegladałem domofon ostatnio. Nadal wybija zabezpieczenie.
Okazało się ze to wina mrówek... Odóż podkopały się one pod podstawę lampy ogrodowej .
Ziemia którą wypychały spod bruku oblepiała kostkę łączeniową nawilgnięta deszczem powodowała zwarcie. czy to mrówki czy co innego to nie wiem ale naprawde dziwne to...
Okazało się ze tak jest pod dwoma lampami. usunąłem to wszystko i owinąłem kabelki folią. teraz działa  i jest dobrze.

Potem pojechałem do Joli z wizytą bo miałem niedaleko. Chwilkę tam posiedziałem żeby zrobiła sobie zakupy ..
Po południu lekko spaceruje i tak mija dzionek coś tam ogladam w telewizji

Kolejny deszcz 
gra preludium smutnej sonaty
szarość maluje codzienność
poplątane myśli potrzebują lepszej aury

Pokrzywione litery wczorajszego listu
nic już nie znaczą
zapełniają pustkę
masą niepoukładanych słów

Zwiędłe myśli o nadziei
gubią szlak do szczęścia
czas ucieka przez palce
nie szukając wyjścia bezpieczeństwa

Deszcz pozostawi po sobie
wielkie kałuże i roztrzaskane myśli
przemoczone skarpetki i tęsknotę
i oczekiwaniu na słoneczny dzień...

kapie deszcz... 2015.01.11


niedziela 11 stycznia 2015
pogoda mało ciekawa, dodatkowo jakoś tak nie nastraja optymistycznie do życia.
Nic mi się nie chce. Tak własnie spędzam ten dzień. Normalnie ten szok Ech taka sama jesień w zimie.

Przez smutku zasłony
patrzysz szukając szczęścia
w mokrej od deszczu ulicy
wierząc, że pojawi się na niej ktoś

W naszych kałużach
przegląda się twa nadzieja
i nie widzi tam nic
prócz milczącej pustki

Przemarznięty wiatr
otula twe marzenia i tęsknotę
może chce cie zranić 
a może czuje się zbyt samotny

Latarnie marzną lekko
licząc melancholii krople
czas głośno przesuwa minuty
depcząc lekkie myśli o nadziei

Nie męcz już oczu patrzeniem w mrok
nie wzdychaj przy każdej kropli samotności
pozwól wypełnić dusze marzeniami
choćby miały się spełnić tylko we śnie...

ech pogoda 2015.01.10


sobota 10 stycznia 2015
Pogoda nie jest najlepsza, wręcz przeciwnie jakoś tak szarawo i ponuro do tego siąpi deszcz Nawet na spacer się wychodzić nie chce.
Byłem tylko dwa razy w sklepie a po za tym trochę porządku trzeba robić. i dzień jakoś mija.

Wręczam Ci białą różę
bo słów mi jakoś brak
by określić czystość tej duszy
i malowane delikatnością serce

żółte frezje wręczę ci
wraz z promieniami wiosennego słońca
które podobne jest 
do twojego serdecznego uśmiechu

Czerwone tulipany
pasują w sam raz 
do twoich ust
które niosą ze sobą smak malin

Do twoich barw oczu
uśmiechają się wszystkie kwiaty
bo swoim spojrzeniem dajesz nadzieje
i zapach szczęśliwej wiosny

Dlatego moje kochanie
jesteś moim najcudowniejszym ogrodem
kwitnącym niezależnie od pory roku
przy tobie czuje się częścią raju...

piątkowo i wietrznie 2015.01.09


piątek 9 stycznia 2014
Miałem dziś jechać do Jasła do Renaty z odwiedzinami. Jakoś nie czuje się dobrze, Tak jakoś myślę co i jak . Wiem że ona też nie czuje się dobrze bo coś ja tam pobolewa. I nie miałaby komfortu na przyjmowanie gości.
Rezygnuje zatem z wyjazdu , na dodatek pogoda jest wietrzna i nie chce sie wychodzić z domu nawet.


Uliczny strach gasi latarnie nocą
gwiazdy mrużą oczy 
by nie widzieć zła
które panoszy sie o tej porze

Tropiciele ludzkich leków
wyłaniają się z mroku
psują radość spokojnej nocy
podsyłając nerwowe sny rzeczywistości

Za zasłona nocy
szaleją grzechy główne
połączone z okrucieństwem
i anonimowością dobrze skrytej duszy

Pobudzone alkoholem
biegają hormony spuszczone ze smyczy
i mocno nakręcony świat wyobraźni
wyje do księżyca

Świt na nowo odkryje prawdę
zakryta przez dobry makijaż
opuchnięte oczy napiszą jakieś usprawiedliwienie
a kac pomęczy jeszcze parę godzin...

szarość... 2015.01. 8



czwartek 8. stycznia 2015
Dzień toczy się pomaleńku odsypiam troszkę po nocnej zmianie, a potem idę na zakupy. Patrze sobie a dookoła jakoś tak szaro i na dodatek wieje jak diabli...
ech nic się nie chce więc o 20 aż do 22- gram na Radiolatkach.

W nocy zaklętej ciszą
szukam po omacku ciebie
szeptu bezpiecznego snu
i oddechu szczęścia

Obejmuje dłońmi marzenia 
bicie serca na jawie
Wtulam w twe włosy
swej tęsknoty westchnienia

Odkrywać chcę tajemnice
ogrodów błogiej rozkoszy
wtopić się w woń szczęścia
i barwy pocałunków

Serce przyspiesza lekko
wiedzione spełnieniem pragnienia
lecz noc niebawem się skończy
odkrywając pustkę dna codziennego...

ot środa 2015.01.7

środa 7 stycznia 2015 roku
jadę do Aschuana na małe zakupy popołudniu robię małe pranie.
Na wieczór nie planuje żadnych atrakcji bo idę do pracy na noc.

Posyłam Ci garść motyli
co usiądą na twoich włosach
wabione zapachem szczęścia
i uczynią z ciebie lakę

Razem z preludium deszczu
niosę ci słowa pieśni mego serca
by twój uśmiech jak okręt
tańczył po morzu codzienności

 Chce widzieć twoją radość
jak zakwitają dla ciebie
przebiśniegi i krokusy
zwiastując wiosnę nadziei

Czas przesuwa minuty starannie
znacząc dni niebieskim atramentem
a ja dla ciebie zbieram muszelki na plaży
by ofiarować ci szum morskich opowieści

idą królowie... 2015.01.0 6


wtorek 6 stycznia 2015
Ja idę do pracy a tu idą 3 królowie w koronach na głowie, niosą sute dary Panu na ofiary...
A konkretnie to tych króli jest sporo.
Jakaś akcja, wszystkie dzieciaki niosą koronę na głowie ...
Niestety ktoś musi pracować żeby ktoś mógł świętować.. Siedzę w pracy do 19, a potem szybciutko jadę do domku bo gram na radiolatkach od 20-22

Gwiazda tańczyła zalotnie 
na firmamencie nieba
Astrologowie, magowie czy inni
poszli wiedzeni ciekawością cudu

Wyciągnęli dłonie pełne darów
składając pokłon Dziecinie
w imię jedności religii,
kultur, czasu i przekonań

Pasterze zagrali, skocznie zatańczyli,
aniołowie zaśpiewali Gloria
Uradowana ziemia rozjaśniła się szczęściem,
niebo uchyliło swe okno

Lecz dziś niewiele zostało
z tamtego pokoju i rąk złączonych
trochę siana w zbutwiałych deskach
i tęsknota za prawdziwą miłością...

brzdęk...

z wizytą... 2015.01.5


poniedziałek 5 styczeń 2015
Dzień spokojny nic szczególnego się nie dzieje. prószy troszkę śniegiem.
Jadę dziś do Gośki, tak z wizyta noworoczna . Siadamy i rozmawiamy.
Odwiedza ją kuzynka Marysia, która ma specyficzne poglądy życiowo-racjonalne.
Nie wiem skąd to się bierze może zbyt wiele rożnych książek przeczytała i ciutek jej się to wszystko miesza...
Z resztą nie ważne rozmawiamy sobie na luzie Goska rozpala w kominku i robi sie sympatyczny nastroik.
Najważniejsze że poniedziałek mija sympatycznie.

Pomiędzy płatkami śniegu
piszą się czyste słowa
pełne wyznań miłości
i szczerego serca

Delikatne gwiazdki
tańczą lekko na wietrze
niosąc śpiew roześmianych motyli
które mieszkają w duszy

Gdzieś zaczyna się kolejna bajka
rysowana delikatnym piórem
czułe pocałunki
wzmacniają żar miłości

Za rogiem kroczącego czasu
nie czai się bezradna niepewność
tylko pola krokusów czekających na wiosnę
i nadzieja z koszem prezentów...

ot taki dzionek... 2015.01. 4


niedziela 4 stycznia 2015
Niedziela - wracam z pracy snieg sypie ..
kładę sie spac i tyle , Ogladam troszke telewizor i tak mija mi dzionek.
Weny mi troszkę brak ale licze że może przyjdzie.


Pijany szubrawiec śmieje się 
do swego snu
szukając szczęscia 
na wyciagnięcie dloni

Terkoczą koła dorożek
porywając w romantyczną podróż dusze,
malowane kwieciem życzenia
piszą czyjś uśmiech i slowa

Lekko chwiejne kroki
niosą pamięć historii
żebracy ustawiaja sie w kolejce
po najmniejsza zdobycz

Trwa chwila do interesu,
pisane na partyturze nuty zycia,
słowa poetów lęgną sie na plantach
wypełniajac cisze miedzy drzewami...

brzdęk...

piątek, 27 lipca 2018

snieżny dzień 2015.01.03

 
Sobota 3 stycznia 2015
Dzień toczy się pomalutku. Śnieg sypie lekko bieląc wszystko dookoła. Nic się mi jakoś nie chce .
Trzeba jakoś dawać sobie radę. Na nockę idę do pracy .


Zaczarowany marzeń świat 
piszesz w kolejnym liście do nieba
oczekując czegoś niezwykłego
słodkiego daru losu

Chcesz mieć na wyciągniecie ręki
najsmaczniejsze owoce codzienności
łatwe i piękne błyskotki
i szczęśliwe chwile

Kolorowe obrazki pięknego nieba 
na każda porę roku
wiecznie uśmiechające się nocą gwiazdy
i złote myśli na każdą okazje..

Przydałoby się stale pełne konto
szafa modnych ubrań 
lodówka wykwintnych potraw 
i smaczny dobrotliwy sen

I w tym ciągłym marzeniu o sobie
o własnych potrzebach 
zapominasz że największą radością
jest dawanie siebie innym...

i do pracy... 2015.01.02


piątek 2 stycznia 2015
W drugim dniu Nowego Roku idę do pracy choć bardzo mi się nie chce.  Ale co mi tam spędzam tu 12 godzin i tyle.
przez cały czas myślę tylko o tym jak wrócę do domu i będę mógł leniuchować.
 

Rozsypuje kwiaty przed twym balkonem
by uczynić dla ciebie wiosnę
byś poczuła zapach maja
pośród śnieżnej zimy

Kocham kiedy się uśmiechasz
taka wiosenną aurą duszy
kiedy myślisz o błękicie nieba
o kochających się ptakach i słońcu

Wręczam ci kolorowe baloniki
które poniosą do nieba
twe tańczące marzenia
by rozśmieszały nasze słońce

Uwielbiam kiedy tańczysz na bosaka
po kwitnącej łące
choćby to miało być w moim śnie
i masz domalowane skrzydła mój aniele

A ja mogę być dla ciebie owieczką
z dzwoneczkiem na szyi
by móc biegać za twoja nadzieją
i chować sie w ramionach moja pastereczko...

Witaj Nowy Roczku 2015.01.1


czwartek 1 stycznia 2015
Witaj Nowy roku ! O północy wystrzeliły korki od szampana, fajerwerki i życzenia. Pierwsze rozmowy telefoniczne i takie tam...
 A potem do spania koło pierwszej.
Śpię troszkę dłużej bo dziś mam wolne i nic nie stoi na przeszkodzie żeby poleżeć w łóżeczku.
Dziś Jola zaprosiła mnie na obiad więc jadę, spędzam u niej spokojnie czas,. Wieczorkiem gram na Radio Radiolatki.
 

Wyczekuje twoich oczu
zapatrzonych w niebo
szukających gwiazd szczęścia
które spełniają marzenia...

Pragnę twoich ust
malowanych promieniem słońca
dojrzałego lata
i miłości dotykiem

Marze by wtulić sie mocno
w twoje ramiona
czuć jak bije twe serce
szepcząc wersety szczęścia

Biegnę westchnieniem do Ciebie
tuz za listem tęsknoty
przygarnij mnie takiego jakim jestem
podaruj mi choć okruch twej duszy...




.

Sylwester 2014.12.31

 
sroda 31 grudnia 2014
Ostatni dzień roku zaczyna się pracowicie , jade na awarie - coś domofon wywala bezpiecznik i czasem nawet główne zabezpieczenie. 
Zajmuje mi trochę czasu usuniecie awarii i potem jade do Joli pomóc jej to i owo bo tez chce zrobić zakupy a nie ma z kim zostawić Dydka.
Pomagam . Potem jade do domku. Miałem sie wybrać na rynek Krakowski ale jak sie okazuje troche jednak mnie podziebiło a i się mi cos odechciewa.
wiec zostaje w domu a co mi tam....
Wszystkim składam noworoczne życzenia i dobrej zabawy....

Nowy Roczek już się do nas uśmiecha
Życzę wszystkim by przyniósł on wiele spełnionych marzeń
Dni radosnych i szczęśliwych
Dużo zdrowia i mało zmartwień
By był pełen serdecznego ciepła
czasu co będzie dobry dla nas...
Zatem Szczęśliwego Nowego Roku 2015
i wszystkiego dobrego 
- życzy Damian

   *    *    *   *    *

Pochyla się czas
nad człowieczą dolą 
Nie ma już sił 
siada na ławce zmęczony rok..

Może czas poprzewracać 
kartki pamiętnika
Może postawić kolejną wróżbę 
poczytać kilka horoskopów

Potem wypić za błedy
za smak zwycięstwa
za dobre i złe chwile
godzin co niosły w tańcu

A kiedy wybije dwunasta
z rozkosza i nadzieja
powitać nowy czas
młodzieńczy zapał Nowego roku

Wystrzelić korkami szampana 
salwę i toast na szczęsliwe chwile
zatańczyc tango miłości
i zawiesić nowy kalendarz...

i tak leci dzień 2014.12.30


wtorek 30 grudnia 2014
dzień wlecze sie troszeczkę, robie małe zakupy a potem jade do Michała - bo cos trzeba mu pomóc przy tym piecu.
Zajmuje sie tym piecem i troszeczke rozmawiamy o róznych sprawach. Potem szybciutko jade do pracy bo dzis nocna zmiana...


Roztańczone kwiaty
chylą swe kielichy
napełniając twe zmysły
niekiełznanym zapachem

Kropla złotej rosy
z zielonych traw nadziei
calują twe stopy
gdy boso biegasz przed siebie

Rozjaśnia się niebo
na widok twego usmiechu
tęcza przemyje zaspane oczy
nucąc radosne pieśni

Pozwól biec za tobą
dać się porwać twym słowom
otulić ramionami szczęścia
i być częścią twego serca...

poniedziałkiem 2014.12.31 22:24:11 | opublikowany | olo-damian | wszystkie | komentarze: 3 29


poniedziałek 29 grudnia 2014
Dzień sie zaczyna od budzenia do pracy. Niechce się człowiekowi iść na taki mroźny dzień pracować ale ide.
Czas sie slimaczy ale jakośc daje radę.
Wieczorkiem po powrocie z pracy chwile siedze na komputerze i gram na faceboku.

Słyszę jak twoje oczy
patrzą na smutne łzy
które piszą kolejny tren
do twoich myśli

Wtulasz się w kąt serca
by schronić się przed burzą
jak delikatnie kwiaty róży 
chronią się w pąkach ciszy

Pozwól otulić cię sercem
wręczyć bukiet świeżo pachnącej nadziei
Namalować na swym niebie tęcze
a ptakom śpiewać o szczęściu

Zostaw gdzieś z boku swych wrogów,
fałszywe słowa krzywych uśmiechów innych
uwiesz w magie twojej duszy
i pozwól jej malować obrazy życia

Bądz ponad pogodą codzienną
słoncem niosącym ciepłe pocałunki,
żaglowcem kochającym morze,
wolnym ptakiem pośród tańczących obłokow....

niedziela... 2014.12.28


niedziela 28 grudnia 2014
dzień tooczy się lekko do przodu. spaceruje trochę, jadę też z bratem do Auchuana bo chce sobie kupić buty.
mamy zime i biało oczywiście. Odwiedza nas tez siostra ze szwagrem wiec siedzimy i gadamy o róznych sprawach.
Wieczorem gram na radio. tak od 20-22.30

Czarny kruk
usiadł na pobliskim drzewie
zowieszczo przepowiada przyszłośc
łzy i deszcze smutku

Chowasz się na dnie serca
pisząc myśli testamentu
strach o utratę marzeń
przekreśla listy nadziei

Boiszsię samotności
która zamyka okiennice duszy
drżysz o swoje sumienie
które zaplątuje się w nicości

Czujesz ból swego istnienia
tęsknota krzyczy za miłością
i okruchem wolności
Nawet echo zwleka z odpowiedzią

Na skrzyżowaniu ulic
słuchasz swego marudzenia
boisz się iść do przodu
by nie pomylić ścieżek życia...

zimno... 2014.12.27


sobota 27 grudnia 2014
Biało jest i ładnie kiedy wracam do domu po nocnej zmianie. Mrozik tylko owiewa mnie w całości. na termometrze jest -12 ale daję radę.
śpie troszeczkę by jakos odreagować nocną zmianę. Ogladam telewizje. ogólnie mówiąc laba.

Karmię ptaki na parapecie
chlebem ze śniadania
dzieląc się brakiem apetytu
i troskami myśli

Wierzę tym podniebnym listonoszom
ze przyniosą mi nowe listy
które wylęgają się w chmurach
by wypełniały mą duszę

Potrzebuję świeżego powiewu
słów co przyniosą uśmiech serca
barwy tęczy marzeń
i szepty radosnychmotyli

Chcę zobaczyć ślady stóp
co niosą miłość w ramionach
usyszeć dzwięki życia
by narodzić się na nowo

Szukam nowego oddechu
co otworzy szeroko oczy
i napisze za mnie wiersz
zbym uwierzył w nadzieje...

pada śnieg.... 2014.12.26


piątek 26 grudnia 2014
Swiętego Szczepana - drugi dzień świąt a ja zas pójde do pracy ale na nockę.
Dobre jest to ze mam troche czasu na swiętowanie
A u nas pada śnieg! Nie pamiętam kiedy tak bylo zeby padało na Święta.
Ostatnie cztery lata to napewno były bez śniegu. a dziś pada.
Jadę na odwiedziny do Joli przed nocną zmianą pogadać o różnych sprawach

Na rogu ulic 
wczorajszego dnia
i jutrzejszej miłości
zbiegają się różne światy

Zielone jodły świecą się światełkami
pisząc kolejne kolędy
tuląc do serca dziecinę
otwierając nowe Betlejem

Aniołowie z hipermarketu
fałszują wszystkie pieśni
Robiąc świąteczne interesy
sprzedają w promocyjnych cenach nadzieje

Nikt nie zaprosi biednego
samotnego żebraka
bo nie pasuje do wystroju
i nie wypada dzielić się szczęściem

Na marmurowych płytkach przed sklepem
zwariowany ksiądz oferuje
sakrament pokuty
tylko nie ma chętnych do zwolnienia biegu

W świątecznym zamieszaniu
jak zwykle braknie czasu
na chwilę dla Nowonarodzonego
Telewizja za to nada super film

A życie potoczy się jak zwykle
do przodu pełną piersią
w oczekiwaniu na atrakcje
nowego roku....

Boże Narodzenie 2014.12.25


czwartek 25.grudnia 2014
Pierwszy dzień Świąt.Boże Narodzenie.
świat ogłasza narodzenie Jezusa w Betlejem, pasterze śpiewają...
a ja zapycham do pracy. Na szczęście dzis dużo nie ma zajęć to sobie spokojnie "odpoczywam"
po powrocie do domu gram kolędową audycje 20-22

Kolejne święta dzwonią glośno
błyszczącymi swiecidełkammi
i komercyjnym programem prezentów
dla stalych klientów

Mamiąc serca potrzebą zakupów
szaleństw narciarskich
kilkudniowych wakacji
lub potrzebą konsumpcji

Prezenty choinki gwiazdki
po rewelacyjnych promocjach
dostaniesz od zaraz
lub w kolejce za karpiem

Sute stoły i uśmiechy
okraszone telewizyjnym przebojem
krzywo zaśpiewana kolęda
i zmęczenie całym dniem przygotowań

Zasłaniają prawdziwość świąt
i niewidzialne ślady stóp
malenkiej miłości która puka do nas...
Czyje serce otworzy swe podwoje...?

czwartek, 26 lipca 2018

wigilia 2014.12.24


środa 24 grudnia 2014
Wigilia dziś czyli wieczór przed narodzeniem Jezusa...
Ale najpierw to trzeba dokończyc zakupy na wieczerze. i coś pod choinke.
kolacje jemy o jakiejs 18 . na Pasterke sie nie wybieram bo jutro raniutko ide do pracy
ale teraz to Wszystkim składam zyczenia...


                Drodzy Przyjaciele 
Kiedy zasiądziecie do wigilijnego stołu 
Pomyślcie też o przyjaciołach , znajomych, bliskich
I o tych co odeszli
Ja łamiąc się opłatkiem życzę Wam i Waszym bliskim
wiele radości i zdrowia
Niechaj Pokój rozgości się w Waszych sercach
Nadzieja pomaga iść do przodu
a miłość pozwala widzieć piękniej …
Dobrych świąt Bożego Narodzen....


Pośród nocy pełnej chłodu
narodziła sie miłośc
niby zwyczajna i prosta
ale zarazem niezwykła

Świat wielki pochylił sie ku niej
otwierajac swe serce
pasterze pognali do niej na powitanie
słyszac swe imiona

Owieczki otulały ciepłem niemowle
przybyli medrcy z darami
i gwiazdy pochyliły sie lekko
nad przystani grotą

A czy twoje Betlejem serca
gotowe jest na ten cud powszedni
by Miłośc przygarnąć
czy masz dla niej kąt odrobine sianka ?

i tak biegnie dzień 2014.12.23


wtorek 23 grudnia 2014
Wracam po nocnej zmianie i mam pare spraw do załatwienia tu i ówdzie bo przeciez cos przed świętami murze coś podziałać
A po za tym to trzeba iśc do cioci tez jej coś pomóc.

Brakuje mi słów
gdy patrzę na świat 
który zgubił slady prawdy
wybierajac blask pieniadza

Patrzę na tych co bez słów
sprzedają własne bicia serca
za kolejną porcje alkocholu
która pozwala nie myśleć o życiu

Ulice zapełniają się tłumem
okaleczonych ludzi
którzy sami nie wiedzą dokąd iść
bo zgubili swój oddech życia

Zaslepieni kwadratowym swiatem 
co wymusza na nich myslenie
noszenie trosk i nieustanne narzekanie
w drodze do nieznanej otchłani ciemnosci

Milczę skulony w kącie swych mysli
boje się takiego swiata co umiera
Stacza sie z dobrej nadziei 
i gubi swe kolory życia....

poniedziałek 2014.12. 22


Poniedziałek 22 grudnia 2014
dzień sympatyczny , szkoda tylko że wieje, ale co mi tam, trzeba coś porobić w domu.
Potem jade do Joli pomóc jej tam trochę. Wieczorkiem ide do pracy niestety bo dzis nocka mnie czeka...

Zbierasz słowa upadłe 
co zgubiły serca
które zbłądziły 
z dobrej drogi gwiazd

Kobiety zamroczone alkocholem
przedzierają się lekko
przez tumany papierosowego dymu
mdleje dobroć serca

Uliczni kloszardzi 
ubrudzeni bbezradnością
łapią swoją godność
w beznadziejność jutra

A ty z przyjaźnią się pochylasz
nad tym marginesem duszy
który sami sobie zgotowali
by być ich słońcem

Aniele niewidzialnej dobroci
zaszyty w powszechnej nicosci
domalowujesz siebie tam
gdzie wszyscy zapomnieli o życiu...

niedzielnie 2014.12.21

 

niedziela 21 grudzień 2014
Wstaje rano do pracy, a niechce mi sie ze chej. Normalnie mam niechciewajke i jakos nie moge sie podnieść z łózka.
Ale w końcu trzeb iść popracować. pomalutku dzień sie toczy a ja pracuje , Po pracy do kościołka kulturalnie a później do domku spać.

W twoim uśmiechu
szukam słow kolejnego wiersza
widzę słonce nad morzem
co pieści szepczące fale

Oczy twe świecą zielenią
rozkołysanej nadziei
która pozwoli uspokoić myśli
i rozjaśnić dzień

Uwielbiam biegać po ogrodzie
w którym pachną twoje słowa
kwiaty piszą o pięknie twego serca
które tańczy życiem

Biegnę do twoich ust
które pocałunkami zrodzą lato
obdarzą mnie słodyczą dojżałych malin
i rozkoszą szczęścia

Wiersz sam się pisze
wymalowany tęsknotą za tobą
zaczekaj na mnie za zakrętem jutra
i daj się otulić moim sercem...

sobotnia opiekunka 2014.12.20



sobota 20 grudnia 2014
dzień sie zaczął od swiątecznych porzadków cd. a potem koło 12 wychodze i jade do Joli . Ona chciałaby jechac do taty do szpitala.
zatem opiekunka do Dydka na dziś to ja. Zajmuje sie nim choc on jakiś lekko osowiały. ponoć miał goraczke wczoraj w nocy.
Dziś lekko przygaszony ale co zrobic. Marudzi troche ale jakoś daje radę.
Wieczorkiem chwile siedze przy kompie ale trzeba iść spać bo rano jutro do pracy

Będę szedł do ciebie 
zwyczajny człowieku
z nadzieją co umie wysłuchać
i postara się zrozumieć...

Przyniosę ci na tacy
słowa z odrobiną otuchy
Napój co pokrzepi siły 
i ukaże nowe spojrzenie

Będe biegł do ciebie
z apteczka pierwszej pomocy
gdy skaleczysz sie zyciem
lub zaboli cę serce

Za toba kroczyc będę
po torach codzienności
by na rogu ulicy
przesłać ci uśmiech

Pokazać drogi wyboru
złagodzić cierpienia
odkryć niebo i zapach życia
wyostrzyć zmysły twej duszy...

Wypuszcze dla ciebie ptaki
by ukazały przestrzeń wolności
Napiszę dla ciebie wiersze
byś nauczył się być sobą...

piątkowo 2014.12.19


Piątek 19 grudnia 2014
Troszeczkę odsypiam po wczorajszej nocy
Potem ruszam do Joli by trochę pomóc. Dydek lekko szaleje wiec trzeba go pilnować. Na szczęście pomału posuwamy się z pracami.
Wieczorkiem kiedy wracam do domku oglądam telewizji i słucham muzyczki.

Zapięte na ostatni guzik
twoje dzisiejsze plany
wyrysowane na szablonie
wszystkie pojedyncze kroki...

Zarejestrowany każdy uśmiech
powitania, pożegnania
mowy wyniosłe i bardziej przyjemne
ukształtowana każda godzina harmonogramu

Szyk i elegancja
w kolejce do zdobycia codzienności
Nie ma mozliwości sprzeciwu
lub oddalenia się od drogi

Wyhodowany życiorys
zgodnie z kartą użytkownika
Wyrysowana od linjki
charakterystyka człowieka...

A gdzie jest miejsce na swój oddech
bicie wolnego serca
szept duszy i piękna
Czy wolisz być robotem
czy może żyć naprawdę?

ato ci czwartek... 2014.12.18


czwartek 18 grudnia 2014
stajemy , i idziemy do sklepu , potem robie ciutek porzadkowania. Jem obiadek i już myślę o pracy. Niestety dziś idę na nocną zmianę.
Jeszcze nie wiem jak wytrzymam bo się odzwyczaiłem.

słowa zerwały sie z uwiezi
i jakimś cudem wzbiły się w niebo
mimo szarosci dnia
udały sie w strone słońca

Zapach róz został przywołany lekko
z letniej szuflady wspomnień
przypłynęły tez malinowe usta
kreśląc smak sierpnia

Powszechne kroki zwyczajnych ludzi
stały się niezwykłym śladem
pisanym z dużej litery
cudem życia...

Podzieliłem się z innymi
moim codziennym chlebem i myślami
Uwierzyłem w pogodę jutra
i radość na rogach ulic

Czas odrzucić precz smutki
przewietrzyć zakątki duszy
Pozwolić ptakom natchnienia
usiąść na swoim parapecie...

do pracy 2014.12. 17


sroda 17 grudnia 2014
do pracy trzeba iść, a sie nie chce okrutnie. odzwy=czaiłem sie. Idę pobolewa mnie ale co zrobić.
Czas biegnie pomału a ja się męcze ale daje rady.
Po powrocie jem obiadokolacje i się klade na do spania za mało w nocy spałem.

Czas zbiegł z ulicy świętego Krzyża
prosto pod nogi idące na rynek
było słychać hejnału trąbkę
i stukot kół po bruku

Kupcy w Sukiennicach rozłożyli swe kramy
zacierając ręce do interesu
kwiaciarki namawiały do kupna bukietów
Mickiewicz dumnie patrzył ze swego pomnika

Gołębie dreptały w poszukiwaniu ziarna
sypanego przez turystów
dorożki wspomnienia i westchnienia
zauroczonych pięknem serc

W okolicznych kościołach
świece płoneły od modlitwy
Wszystko po staremu 
na Krakowskim Rynku

Tylko poeci pochowali się na plantach
zostawiając swe wiersze w kącikach ulic
Może ktoś popijając w biegu kawę 
natknie się na ich oddech duszy...

no to jednak od kregosłupa 2014.12.16


Wtorek 16 grudnia 2015
Zas wstaje ale nie tak wczesnie i pomaleńku kustykam do lekarza. Ludzi trochejuż czeka więc czekam i ja.
Godzina czekania to troszke mało ale przyjęty jestem lekarka mnie opukuje i wypytuje o różne rzeczy.
Stwierdza ze to raczej od kregosłupa. Dostaje porcje ketonalu na receptei mówi żebym smarował ta np. naproxenem. Dodatkowo dostaje leki na cholesterol bo mi sie pokonczyły.
potem podjezdzam do Joli na jakies drobne robótki bo przecież ona chce cos zrobic przed swietami a Dydek jej nie bardzo pozwala.
Pilnuje go ona w tym czasie robi pranie prasuje zasłony, potem pomagam jej przy łazience.
Wieczorem dzis gram na Radiolatkach. tok od 20-22.


Są dni kiedy biegna do ciebie
przez kilometry wyobraźni
chce byc jak najblizej serca
by słuchac jego bicia

Przez deszczu chmury
pomiedzy kolejnymi smutkami
przedzieram sie chocby po to
by ujrzeć blask twoich oczu

Nie przeszkodzą mi powiewy wiatru
ni szalejace burze
biegne do twoich ust
by kosztowac dojrzałe maliny

A kiedy nawet noc
okryje gwiazdami niebo
po omacku bede szedł 
przytulic sie do twoich ramion

Ukołysac sen szczęsliwy
posłuchac oddechu życia
pozwolic zapachom wiosny
rozbudzic kwiaty pożadania

Są chwile kiedy myślę o tobie
nieustanie galopując w wyobrażni
Pukam do bram twego serca
i prosze wpuść mnie do środka

a tu nie ma miejsc 2014.12.15

 
poniedziałek 15 grudnia 2014
Wstaje jakoś rano i jade do lekarza i czekam az mnie przyjmie . Niestety sie nie zgaadza bo ma duzo pacjentów i prosi przyjść jutro.
Rejestruje się i wracam do domu tu poleguje delikatnie może ciut boli mniej wiec nie bedzie chyba tak źle.
Patrze w telewizje i nic mi sie nie chce.

Zimno mi jakoś 
choć siedzę wtulony w kącie
brak natchnienia do malowania obrazów
mojej wyobraźni ...

Pióro nieposłuszne jakieś 
nie chce pisać kolejnych strof
moje myśli zasypiają
wpatrzone w pustą szklankę po kawie...

Mrok na ulicy gra na skrzypcach
kulawą sonatę Straussa
a może to moja tęsknota
odzywa się ochryple w lewym uchu...

Deszcz sieje kolejne ziarna smutku
pusta kartka milczy zakleta
głucha pustka odbija sie w duszy
Nie chce mi sie mysleć o jutrzejszym śnie...

i taki dzień ciężki... 2014.12.17 13:40:12 | opublikowany | olo-damian | wszystkie | komentarze: 1 14

 
niedziela 14 grudnia 2014
Zbieram się rano do kościoła choć dzieżko jakoś bo nadal boli ale co tam żyć trzeba.
dzień spokojnie sie toczy a ja leze i siedzę i na nic nie mam ochoty.
dobrze ze Janek zgodził się ciągnąć moją nockę.
Jak ja mu się odwdzięczę.

Troszkę siedzie przy komputerku ale nie za długo.. ech przekichane...

Tęsknota niesione białe obłoki
odpływają w nieznane
zabierając ze sobą
słowa wyrane z duszy

Jaskółki niosą listy miłosne
szybując tuż za prognozą pogody
bijace serca pragną szczęścia
chcą kochać nie zważajac na odległość

Ludzie szukają słów
wyrytych na kamieniu
bo wierzą że przetrwają wieczność
słowa prawdy o ich istnieniu....

A motyle cieszą sie lekko
z każdego pocałunku
z miłosnego uniesienia
dlatego tak wiele ich w promieniach słońca

Gdziekolwiek jesteś 
daj się porwac spiewom wolności
wypuść tesknotę z klatki i kochaj
a życie zatańczy za ciebie....

rocznicowo... 2014.12. 13

13 grudnia 1981 niedziela, pamiętam wtedy nie było teleranka w niedziele szok... zamiast tego  widok  niemotającego pana za okularami...
Gen Wojciech Jaruzelski. ogłosił stan wojenny. Czołgi wyjechały na ulice żołnierze z karabinami..milicjanci do pałek ZOMO ...i tak dalej... szok.
Wiele ludzi odkupiło to swoja krwią , wiele ludzi więziono... bysmy dzis mieli wolną Polskę ...

Za bramą wolności jutra
stał zbuntowany naród
który miał dość obłudy i kłamstw
o niezależnych układach

Ze sztandarami walki o życie
staneli po stronie oczekiwanej wolności
na przeciw rzadzącej armi
w boju o godną egzystencje

Padły rozkazy przy zielonym stoliku
za nimi czołgi strzały i pałki
ofiary krew swą przelały
na ulicach i sztandarach ojczyzny

Mineły czasy przemiany
ułożył sie nowy porządek wartosci
Dziś nie ma już słów przegranych
i łez nad braterską śmiercią...

A my w pamieciach mamy
czas trzynastego grudnia
gdzie przejął władzę generał
ogłaszając stan wojenny...





ała boli.... 2014.12. 12


piątek 12 grudnia 2014
Dzień lekko szaleńczy w domu małe zamieszanie ale udaje mi sie jakość wyjsc. dobrze ze mam dzis jeszcze wolne to jade do Joli bo dziś mieliśmy tez cos porobić tzn ja pilnuje Waldka zeby nic mu sie nie stalo a Jola costam miala robić.
Ale trzeba iść do szpitala mówi Jola i idzie to ja zaś dostaje z Dydkiem. A tu nagle jak mnie coś nie zaboli ... koło kregosłupa... normalnie szok...
no jak zabolało tak boli kurcze a ja sie denerwuje co to jest
nie wiem czy to jakas sprawa z nerką czy to od kregosłupa boli mnie przy niektórych ruchach...
około 19 jak wróciła Jola udałem sie do najbliższej przychodni nocnej. Tu jednak zaproponowali mni żebym pojechał bliżej siebie bo bede czekał ze 2 godziny.
wiec w autobus i podjechałem na ul. kutrzeby. Tu prawie nie było nikogo. Przyjęty zostałem i badała mnie jedna lekarka i az trzy stwierdziła ze to raczej od kregosłupa zaleciła zaszczyk z ketonalu i ketonal dala na recepte.
Poszedłem zatem do apteki i wróciłem po zastrzyk. trochę ulżyło wiec w domu oglądnąłem cosik i mogłem iśc spac...
Wcześniej jednak zadzwoniłem do Kolegi Jasia żeby jutro wział za mnie zmianę 24 godzinna bo normalnie raczej na pewno nie bede dał rady przyjść ... Na szczęście sie zgodził...

Wtulam się w twój swiat
mój kochany aniele
czekam na ciepło skrzydeł
co ukołyszą me mysli...

W puchu chcę schować serce
by uczyło sie miłości
Niech pieśń twojej duszy
obudzi mnie do zycia

Niechaj oczy twoje
przypominaja mi o uroku nieba
które pisze najpiekniejsze marzenia
uzyczajac ptakom swojej wolnosci

Szeptaj do mnie życiem
słowa pełne kwiatów i nadziei
bym nie przestawał wierzyc w ciebie
i dobroc twego istnienia

Zabierz mnie do raju
pełnego obfitosci szczęscia
spełnionych marzeń radosci
i badź blisko mnie....

pilnowanie Dydka 2014.12. 11


Czwartek 11 grudnia 2014
Dzień zaczyna się lekko wariacko ale jadę na czas do Joli . Ona umówiła
się ze brat przyjedzie po nią i pojada do tego szpitala. Okazuje się jednak ze wizyty są dopiero o 14. Zatem jada jeszcze na cmentarz a potem do taty.
W tym czasie ja zajmuje się dzieciakiem i pilnuje go i zajmuje zabawa.
Odwiedziny zajmują im  trochę tak ze dopiero wracają koło 17 siedzę jeszcze
chwile bo Jola idzie do dentysty, Kiedy wraca to mogę szybciutko podjechać
domu bo we czwartki gram na radiolatkach

Niebo schyla si e nad ziemią
której ludzie prężą piersi
udając władców świata
i jedynych co maja prawo myśleć

Świat żyje swoim taktem
a oni myślą tylko o sobie
swoich śladach zostawianych dla przyszłości
pomnikach swego istnienia

Betonują wszystkie ścieżki natury
rozsypując dookoła elektroniczne cuda 
może przeobrażą się sami w maszyny
które nie potrafią się obejść bez siebie

Mało kto chce dostrzegać
barw zwyczajnego świata
Egoizmem znacząc swój życiorys
stawiając siebie na pierwszym miejscu....

Z pewnością kiedyś runą te murowane ściany
dzikie rośliny zasiedlą domy i ulice..
wszystko cofnie uradzony czas
i na nowo rozkwitnie życie....

karnisz Dydek itd 2014.12.10


środa 10 grudnia 2014
Dziś tez jadę do Joli bo trzeba poprawić  karnisz i bierzemy się za
sprzątanie kuchni oczywiście trzeba patrzeć co robi jej 2 -letni Syn Waldemar ( a przeze mnie nazywany: Dydek Dydkowski z Dydkowa)
Kiedy przykręcam drzwiczki od szafeczki to on non stop mi przeszkadza i muszę chować przed nim narzędzia bo zabiera szybciej nim zdążę zauważyć
Wieczorkiem do Joli dzwoni brat ze tato jest w szpitalu. Umawiamy się z Jolą na jutro. Przyjadę popilnować Dydka a ona pojedzie do szpitala
do domku wracam na jakąś 22.

Patrząc w twoje smutne oczy
rysuje atlas chmur
zaznaczając opady 
na nadchodzący czas

Pokrzywione spojrzenia ludzi
patrzy jak wykorzystać swoje szanse
i dorzucić ci trochę swego bagażu
do noszenia pod górę

Uśmiechając się szeroko
nutą chciwości
chcą ukraść ci wszystko
nawet okruchy szczęśliwych myśli

Pazerny świat krzyczy głośno
domagając się zapłaty
Hieny warczą na siebie o skalpy
spychając ciebie poza margines

Nie staraj się być jak reszta
tylko uciekaj z tego pola walki
nim staniesz się łupem
To nie jest twój świat...

i do przodu 2014.12.09


wtorek 9 grudnia 2014
Dzień spokojnie się toczy ale trza coś robić jadę do Joli bo prosiła mnie o pomoc . robimy trochu porządeczku i takie tam...
Zatem spędzam u niej czas do jakiejś 18 a potem jadę do domu Mam grac dziś na radio i audycja trwa od 20-22

Nie szukaj słów smutku
w jesiennym przemijaniu
chłodu serca w krzyku wiatru
ani swoich łez w deszczu

Popatrz dookoła gdzie znaleźć wiosnę
Uśmiecham się dookoła
Przez otwarte okno serca
wołając twą nadzieje po imieniu

Zostaw w kącie trudne sprawy
jakoś rozwiążemy je jutro
Dziś zapomnij o wszystkim
Wybierz się razem ze mną na majową łąkę

To nic że w parku 
polecimy do marzeń raju
za zamkniętymi oczami 
uwierzymy we wróżki i rusałki

One powiedzą ci o wartości serca
o barwach codziennej tęczy
o radości jaką dajesz spojrzeniem
miłości którą pisze dusza

Pójdź ze mną na spacer
by uwierzyć w siebie
namalować na nowo niebo nadziei
Niech świat się tobą zauroczy...

poniedziałek 2014.12.0 8

 
poniedziałek 8 grudnia 2014
mam dzień jakiś spowolniony ze wszystkim... Ale czas płynie pomału. Poleguje sobie troszkę i tak jakoś odpoczywam.
i tak mija poniedziałek. Dzwoniła Jola, żebym do niej jutro przyjechał i pomógł coś tam...

Tłum umarłych przechodniów
idzie jak zwykle do pracy
nakręcone sprężynki
poruszają rękoma
by wytwarzać przychód narodowy

Nikt nie myślili o swoich błękitnych marzeniach
ograniczając się do bylejakiego życia
zapłaceniu rachunków zrobienia dobrych zakupów
i conajwyżej pielęgnowaniu tradycji

Mało jest takich co mają czas 
na podziwianie kolorow swiata
chcą słuchac odgłosów przyrody i życia 
szukać cudów natury

to luksus dla nielicznych 
którzy nie boją się zatrzymać
zauroczyć się chwilą
podarowaną przez otaczający dzień
bogatą w czar istnienia

Dlatego daj soobie odrobinę przyjemności
zatrzymaj sięi i popatrz na niebo
chmura która jest przed tobą
to prezent dla ciebie

zapach szeptających drzew
szum skrzydeł ptaków
dzień i noc 
migotanie gwiazd, blask księżyca
wszystko to poczęstunek zmysłów

i wiesz co
przyjmij te dary....

niedziela powolna... 2014.12.07


niedziela 7 grudnia 2014
Jakoś trzeba spokojnie dzień przeżyć trochę odpoczywam a troszkę spaceruje jakoś dziś zimno
zatem spędzam dzień w domku i oglądam telewizje..

Mam parę kroków przed sobą 
by dotrzeć do ciemnego lasu
by zgubić w nim siebie
zaplatać się w gęstwinie bez powrotu

Przywołuje mnie czar niespodzianek
nieznane odgłosy zapach zrozumienia
kusi zło szalą zwycięstwa
Chciałoby się biec przed siebie

Czas drży patrząc na karty kalendarza
Polne drogi biegną w rożne strony
nie chce jednak ginąć w lesie
wolę jednak iść pod wiatr

Kaszlę cicho z przeziębienia
pobolewa mnie w lewym boku
narzekam na podesłanie przez los wzniesień
na które muszę dźwigać swe troski

Przydałby mi się latawiec
który uniósłby moje myśli do nieba
może gdzieś tam pod chmurami
ktoś tam umiałby zrozumieć me serce













impreza 2014.12.06



sobota 6 grudnia 2014
do Krakowa docieram koło 4.40. a potem autobusem do domu i myk do łózeczka. śpię do jakiejs 11 a potem jem obiadek.
Na 17 dziś idę na imprezę zakładową . Takie spotkanie przedswiateczne. w restauracji Galicyjska jak co roku . Miła sympatyczna atmosfera i posiadówka do późna.

Zaopiekuj się moimi myślami 
gdy samotność zabiera mnie w cień
gdy szarość kradnie mój usmiech
a zimny chlód otula mą dusze

Zabierz mnie na spacer
do doliny pełnej wiosny
Twoje słowa pełne ciepła 
namalują dla mnie słoneczniki

Bicie bliskiego serca
przegoni poszarzałe lęki
sprowadzi na nowo słońce
a potem szczęśliwe sny

Zaopiekuj się moją tęsknotą
i napełnij ciepłem pocałunków
puchary moich pragnien
by moje marzenia mogły zakwitnąć

do domu 2014.12.05



piątek 5 grudnia 2014
Pakuje się do domu.Potem szybki spacer nad morze na dokarmianie mew. Pomagam Krysi w jeszcze w dromnych naprawach.
Trzeba myśleć o powrocie . Jem obiadek a Krysia pakuje prowiant. i wybieram sie na busa. z Koszalina mam autobus o 16.55. Opóżnia się ale niewiele bo z Kołobrzegu tu niedaleko.
W autobusie troche ludzi jest ale wiecej dosiada po drodze... Najważniejsze byledo przodu.
Szkoda ze koniec wolnego nadchodzi.

Liczę owce przed snem
skaczą szukając wolnosci
jedna, druga, trzecia...
ale to nie zmieni mego serca

Tęsknota pisze swe scenariusze
licząc ciężkie westchnienia
jeden, drugi, trzeci...
pomiędzy gwiazd mruganiem

Latarnie chrapią cicho
nikt nie liczy płynących łez 
jedna, druga, trzecia...
do świtu jeszcze kawał czasu

Myśli zatapiają się w smutku
zegar zbyt wolno przesuwa godziny
pierwsza, druga, trzecia...
zmęczenie nie pozwala szukać snu

W tę bezsenną noc los uśmiechnie się do kogoś
przez otwarte okno słyszę jak ktoś liczy
raz, dwa, trzy...
Może wreszcie padnie na mnie?

wtorek, 10 lipca 2018

i z grochóweczką 2014.12.04


czwartek 4 grudnia 2014
Spaceruje znowu do mielna, tak sobie podziwiam otoczenie , robie zdjecie morsa i tak sobie wzdycham nad morzem.


Wracam w sam raz na obiad dziś grochóweczka i spageti. Krysia prosi mnie żębyśmy razem udekorowali salę oczywiście przystaje na to z ochotą.
wieczorkiem oglądam coś w telewizji.

Myśli dotykam ciszą
lazurowego wybrzeża
szumem fal pisze kolejne przesłanie
tajemnicy serca

Nikt nie będzie patrzył mi przez ramie
czytając oddech duszy
zatopię w piasku mój sekret
pisany westchnieniem

Ukrywał sie cicho
na dnie zapomnianej szuflady
Nikt nie zrozumie jego pragnień
pisanych w bezgwiezdną noc

Łzy płyna po policzku
obudzone przez wspomnienia
coraz głosniej słysze 
tykanie niewidzialnego zegara

i taki czas leci 2014.12.03



środa 3 grudnia 2014
wychodzę na spacerek tym razem podkarmić kaczki i łabędzie na jeziorku. potem zjadam obiadek rybka z ziemniaczkami
Po obiedzie jeszcze raz ide na spacer łykać jodu trochę nad morzem.
Dzien płynie pomału a w związku z tym że jest zimno to wracam do pokoju .

Błądzę po pustkowiu
w poszukiwaniu duszy
kogoś do kogo przylgnę
by towarzyszyć w jego drodze

Lecz każdy gdzieś się spieszy
woli sam załatwiać swe sprawy
dni sa jak przystanki dla pospiesznego autobusu
zatrzymać sie lecz tylko na chwile

Niebu grozi bezrobocie
bo nikt o nim nie myśli
anielskie strużowanie wyszło z mody
zastąpione dobrą polisą

Sumienia zamknięto do szuflady
razem z przestarzałą nadzieją
miłość jeszcze istnieje w filmach
choć coraz bardziej kręci się seks

Jesienna szarość wyszła na pola
chłód coraz większy wieje w duszy
A w zapomnianej szopie 
aniołowie grają w karty o przemoczone kalosze

zimnawo 2014.12.02

 

wtorek 2 grudnia 2014
czas płynie spokojnie a u mnie wena kuleje, choć przecież po to też tu przyjechalem.
Spaceruje troszkę a tu zimnawo. Idę do Mielna do sklepu Polo bo tu taniej, kupuje owoce czekoladę i coś do śniadania i kolacji
Wieczorkiem spędzam czas przed telewizorem ..

Słychać oddech czyjegos snu
który rozlicza się z przeszłością
wyrwane ze wspomnień słowa
wysychają w gardle teraźniejszości

Pomiędzy bruzdami czasu
przebiegają mysli poskręcane
Nikt nie udzieli odpowiedzi
czy spełniły się sny proroka

Drży ręka na pozegnanie 
młodych oddechów zwycięstwa
z perspektywy minionego czasu
nie ma sensu myśleć o chwale

Gorzką herbatę zalecił lekarz
bo przy niej dobrze się wspomina
Pasjanse są najlepszym sposobem na czekanie
do ostatniego wybicia kuranta.....

grudzień 2014.12.01



poniedziałek 1 grudnia 2014
I nastał grudzień az bardziej jakoś powiało chłodem a tu nic.. wstaje koło 9 i ide pospacerowac troszeczkę na plazy . Dokarmiam mewy i inne ptactwo tym co zostało ze sniadania.
troche tez siedzie w pokoju a koło 16 jade z Krzyskiem (syn p. krysi) do Koszalina on do sklepu rowerowego a ja do bankomatu.
Na dziś jest zupa szczawiowa super nie jadłem szczawiowej chyba z 30 lat! super.

Tańczą ptaki na niebie
goniac szept morskiej fali
moje slady kroczą po plaży
niosac w kieszeni tęsknote za sobą...

To nic że wiatr wieje chłodem
otulam moje marzenia szalikiem
wdziewam czapke na ogrzanie myśli
i myśle o twoich idacych radosnych oczach

Uśmiech lata tanczy wspomnieniami
gdy przywołuje twe malownicze usta
słońce mruga do mnie delikatnie
z zapachem twoich uczuć...

Posyłam do ciebie szczęście
zapakowane w niewidzialne koperty myśli
serce drży tęskniąc za tobą
Kochanie moje bądź zawsze przy mnie...

niedzielnie... 2014.11.30


Niedziela 30 listopada 2014
Zachodzę do kościółka w Unieściu na ul Morskiej

Spaceruje trochę po plazy a raczej to sie trochę ślizgam bo plaża lekko podmarzła. nawet muszelki sa zamarzniete i kruszą się podczas próby wyrwania ich z piasku.
Potem zachodze do Krysi na obiad dzis zamawiam pierożki z mieskiem i rosołek.
Ide na spacer bo chcę zaopatrzyć się w gotóweczke. A tu okazuje sie ze tego bankomatu co był niedaleko nie ma. Idę zatem dalej do Mielna , pod budujaca sie "Biedronkę" a tu to samo nie ma. szok. wracam nie mam siły na dalsze łażenie -zimnawo jest.
Najwyżej okazuje sie ze bankomaty euronetu zwijają się po sezonie. Ech... wieczorkiem ogladam telewizje.


Patrzę w daleki horyzont 
gdzie morze styka się z niebem
czekam jak dzikie mewy
przyniosą dobre opowieści

Pisze słowa splątane 
niepewnością przyszłosci
czy odnajde odpowiedzi
czy nadal będe marzyć musiał

Znaki zapytania mieszają się w szaleństwie
z niespełnionymi pragnieniami
lęk o jutrzejszy spokój
drażni zagubione serce

Patrzę na swoja wolność
cisza szumi mi w uszach
fale milcząc odpowiadają na pytania
niebo zbyt szybko ciemnieje....

morze huuura... 2014.11 29


sobota 29 listopada 2014
Do Koszalina docieram rano koło 5.45 czyli punktualnie z rozkładem jazdy busa do Unieścia mam o 6.10 Kierowca jedzie dość szybko i docieram o jakiejś 6.30
Muszę zbudzić pania Krysie telefonem zeby wpuściła mnie do srodka bo jest dość zimno. Dostaje najwiekszy pokój z pieknym widokiem i balkonem. I tak nie bede z tego korzystał.
Wypijam herbatę a potem myk do łózeczka pospac troszeczke. Wstaje koło 10 i od razu pedzę powitać sie z morzem. troszkę zimnawo, ale fale szumią pięknie


Potem zachchodze na  do baru p. Krysi na kawke i pogaduchy.
na obiad dzis oczywiście fladerka z frytkami..


Zimny wiatr szumi opowieści
na wezgłowiu zapomnianych fal
koperty bez adresu zwrotnego
walają sie po plaży

Anonimowe skargi do nieba
nie przynosza porzadanych rezultatów
Nawet strajk głodowy
tego na aniołach nie wymusi

Człowiek musi stale iść pod górę
los nie pozwoli śmiać sie ze szczęścia
tylko łzy sa za darmo
i pare kłopotów w promocji...

i jadę .... 2014.11 28


piątek 28 listopada 2014

Rano jade na cmentarz posprzatac grobowiec, jak prosiła mnie Jola. szybko to ogarniam i wracam do domu. Muszę się spakowa i zrobić zakupy na drogę.
18.20 mam autobus do Koszalina Przyjeżdzam na dworzec na styk( dobrze że autobus sie spóźnia) Boje sie bo nie mam biletu a ludzi czeka na niego sporo.
Jak przyjeżdza odrazu pakuje walizke do bagażnika , teraz to sprzedadzą mi bilet bo nie beda wyciagać mojej torby spod sterty bagaży.
podróż sie dłuży, ale jakoś daje rade -mam nadzieje że dojedziemy na czas.. szkoda ze ludzi duzo jedzie..


Szumią fale przypływu
przywołując wsponień opowieci
milczenie dnia wczorajszego
o okaleczonej miłosci

Zaschniete ślady na piasku
uciekaja prosto w morze
tam szukając zapomnienia 
zatopienia oddechów przeszłości

Dzikie mewy krzyczą 
przepowiadając nadejście kłamliwego losu
Nikt nie wierzy w dobra przyszłość
sztorm budzi się z uśpienia

weny brak... 2014.11 27


czwartek 27 listopada 2014
Do pracy idę na dniówkę . Czas mi się dłuzy i dłuży a to wszystko dlatego że że ostatnia dnio9wka przed wolnym. Pozamieniałem się przecież i teraz pora to odebrać.
Po powrocie z pracy zabieram się za prowadzenie audycji na Radiolatkach od 20-22

Cisza dookoła i weny brak
Na pożółkłej półce serca
zamiast ulotnych myśli
pustka rozpościera swą pajęczynę

Potargane kartki papieru
znaczą bezradność moich marzeń
Zmęczone sny też wolą milczeć
niż malować kolejne krajobrazy

Tęsknota spakowała walizki
podobno z nadzieją wybiera się na urlop
nawet drzewa nie marudzą już
o szarej jesiennej samotności

Wpatrzony w deszczową szklankę herbaty
słucham bladego tykania zegara
słowa przewracają się pod naciskiem pióra
Błękitne ptaki odleciały na zimę...

omlecik 2014.11.26


środa 26 listopada 2014
Od rana zajmuje się płatnościami bo troszkę tego narosło. Potem zakupy. Koło 15 jadę do Malgośki żeby pogadać o różnych sprawach.
okazuje się ze musiała naprawiać dach bo coś tam podciekało a przy okazji zburzyła nieczynny już komin . to dobrze że udało się jej to zrobić przed zimnem.
Miło spędzamy czas popijamy piwko i zajadamy omlecika.

Zapach czerwonych róż 
unoszę do twoich warg
by poczuć na nowo 
smak malinowego lata

Poprzez delikatne płatki tulipanów
szeptam tęsknotę do twych uszu
malując w myślach wiosnę
pełną radosnej nadziei

Delikatne dzwoneczki konwali
śpiewaja pieśń o twoich oczach
w których mieszka moje szczęście
i iskra życiodajnego raju

Pozwól rozpływać się w Twych ramionach
i stać sie jednym z kwiatów ogrodu
Chcę dla ciebie kwitnąć szczęściem
i czuć twego oddechu rozkosz....

tak zlatuje dzień 2014.11.25

wtorek 25 listopada 2014
Wracam po nocnej zmiabnie i pakuje się do łóżeczka trzeba troszenkę pośnić o wiośnie bo przecież zimna jesień za oknem.
Mam parę spraw do załatwienia na mieście. przy okazji zaglądam do Joli na małą kawę i pogaduchy o róznych sprawach
o 20 dziś gram na Radiolatkach dwie godzinki jak zawsze.

Szukam wciąż słów zaklętych 
w paplaninie codzienności
Tych co płyną z otchłani serca
pomiędzy zabieganiem ludzi

Poszukuje oddechu tęsknoty
pisanej łzawą literą
tajemnic marzeń zlęknionych
co nie dały rady zakwitnąć

Patrzę na łąki zielone
na których brak pąków nadziei
Została zdeptana
przez nieszczęśliwych szukających poklasku

Kufle gorzkiego piwa 
stoją dumnie w kolejce
czekajc na tych którzy w ich oceanie
chcą zanurzyc swe zmartwienia

Wyciągam dłonie na powitanie
zwyczajnych szarych ludzi
chce być posłańcem ich sumienia
i brzozą gotową wysłuchać ich głosu

poniedziałkiem 2014.11. 24

 
poniedziałek 24 listopada 2014
Zbieram się z łóżka i idę na spacer . Załtwiam zakupy i przy okazji przewietrzam się trochę.
Coraz bardziej robi się szaro i ponuro. Ech zimowa jesień.
Dzien się toczy pomalutku a ja dziś idę na nocną zmianę...

Kołyszą się słowa na wietrze 
wyrwane z objęc tesknoty
co kłuje w lejej stronie serca
przywołujac obrazy z pamięci

Wczorasze marzenia zmył deszcz
co nie przyniósł po sobie teczy
osamotnione zółte liscie
krzycząc krusza sie pod stopami

Dzisiejszy czas wlecze się ospale
nie wierzy w dobre dni
kaszle owiany przeziebieniem bezradności
odczuwa przemijanie we wszystkich kościach

Jutro nadzieje przyniesie dzień
choc nikt na to specjalnie nie zwróci uwagi
o drobnych okruchach szczęscia 
nie wspomną żadne gazety ...

niedzielnie 2014.11. 23

 
niedziela 23 listopada 2014
Wstaje rano do  pracy bo dniówka dzis. Będzie trzeba pędziś ten dzień w pracy i odbębnić swoje. 
Po pracy  zjadam obiadokolacje i ogladam cos w telewizji.  i tak szybko mija  ta niedziela.

Piszę kolejny wiersz
zgnieciony przez codzienność
nie ma tu miejsca
na szaleńczą miłość

Slady piękna zdeptała 
poskręcana rzeczywistość
ukształtowana przez pieniądze 
i pogoń za regułami świata

Patrzę na skulone myśli
zabieganych ludzi
Odczytuje w nich tylko troski
i paskudne zmęczenie

Gdzie uciekła wolność 
i pragnienie szczęśliwych marzeń
Czy szara jesień przygniotła duszę
a może zbyt głośno ucieka czas...

Osamotnione drzewa
szumiąc złowrogo podkreślają przemijanie
szara pustka wdziera się do duszy
milczenie bezradnie zamyka powieki...

sobotnie apsik 2014.11.22


sobota 22 listopada 2014.
coś mnie dzisiaj głowa boli, nie chce mi się nic normalnie martwie się już czy mnie nie rozbiera jakieś przeziębienie
trochę sobie leże i czekam jak mi przejdzie.

Tuli się moja samotność
do szarej zapomnianej brzozy
to jej wole zdradzic swe sekrety
licząc na zrozumienie

Moje marzenia spisuję lekko
na powiędłych lisciach
by bawił sie nimi wiatr
rozrzucając gdzie się da

Patrzę jak chłód wdziera się w duszę
kradnąc kolory myślom
staje na rozdrożu pytań
i nie chce mi się szukać odpowiedzi....


ot tak jakoś... 2014.11. 21


piatek 21 listopada 2014
wracam po nocnej zmianie i zmiatam do spania bo trzeba troszkę odespać czas nocnej pracy.
troszkę porzadków robię w domu , a potem ide na mały spacerek po mieście a co trzeba troszkę pozałatwiać pare spraw.
Wieczorkiem gram na Radiolatkach tak jakby za wczoraj .. czyli muzyka od 20-22

Cisza kołysze posród nieba
nasze ciche wołanie
Drżenie serca i oddech duszy
pisane juz sa z małej litery

czas odmierza myśli
biegnące skrycie przed siebie
pijany los bredzi cos o szczęsciu
które nigdy się nie uśmiecha

w pogoni za życiem 
ktoś krzyczy pomocy
bo nie umie odnaleźć własnej drogi
a drogowskazów brak i kompas nie działa