poniedziałku ciepłem...
2011.09.19 14:41:12 | opublikowany | olo-damian | wszystkie | komentarze: 0
poniedziałek 22 sierpnia 2011 Dzień troszkę rozluźniony a mi nic się nie chce, Najchętniej to ja bym się nie ruszał. Na zewnątrz teperatura powyżej 30 stopni i jest duchota. Byłem w Biedronce na zakupach i na dzień dzisiejszy wystarczy. Po za tym troszeczkę domowych prac dziś wykonałem, a o 20.00 zasiadłem za sterami radio.Było dużo wpisów od słuchaczy , a ja bardzo lubię kiedy gram coś ...
poniedziałek 22 sierpnia 2011
Dzień troszkę rozluźniony a mi nic się nie chce, Najchętniej to ja bym się nie ruszał. Na zewnątrz temperatura powyżej 30 stopni i jest duchota. Byłem w Biedronce na zakupach i na dzień dzisiejszy wystarczy. Po za tym troszeczkę domowych prac dziś wykonałem, a o 20.00 zasiadłem za sterami radio.
Było dużo wpisów od słuchaczy , a ja bardzo lubię kiedy gram coś specjalnie dla nich.
Po audycji chwilę popatrzyłem w telewizor i odpłynąłem we śnie....
Polną drogą kroczy życie
zamyślone nad zboża zapachem
świt barwi koniczynę szczęściem
by nadzieja otwierała ludziom okna
Ptaki śpiewają pieśni poranne
na cześć dobrego stwórcy
kolorami świat się kręci
kwiaty rozchylają swe kielichy
Strumień tańczy zwinnie
otulając milczące kaienie
opowiada poranne wieści
wiecznie zielonym świerkom
Wiatr nuci słoneczną piosenkę
ucząc liście latać
może będzie deszcz co zaprosi tęcze
i żaby do stawu będą skakać...
Lecz tylko człowiek zapracowany
usilnie patrzył w kąt swego portfela
chce szarych , szerokich dróg
dymiących kominów fabryk
Barwnego ekranu telewizra
sukcesów swoje chciwości
Nie obchodzi go co dobre i piękne
myśli tylko by napełnić brzuch i leżeć...
brzdęk...
środa, 31 stycznia 2018
niedzieli smak... 2011.08.21
n21 sierpnia 2011
Co nas nie zaskoczy to i tak sobie pójdzie Pomalutku zaczynają się podchody wyborcze i wzajemne oskarżanie się że ktoś komuś coś itd.
A ludzie maja już dość tej cholernej polityki i wybierania tych samych "jedynek" tych samych partii. Ja tam wolę odrobinę spokoju i domowego zacisza..Dzień dzisiejszy jakiś taki trochę senny jakiś niechciewajkowy...
Ogrodu naszego zapach
przesyłam Ci w ciepłym liście
niech sprawi że poranna kawa
zasmakuje malinami naszego pocałunku
Dzikie róże niech omamią Twoje myśli
odkrywając smak pożadania
Jasnozielona nadzieja otuli nas
tańcem płomiennego spotkania serc
A potem nasze pocałunki
pobiegną po miękkiej trawie
Pomiędzy kielichami tulipanów
w ramiona kołysanego szczęścia
Posyłam Ci śpiew ptaków
co budują gniazdo na naszym poddaszu
niech maleńkie jaskółki
zapowiedzą dobrą pogodę na miłość...
brzdęk
Co nas nie zaskoczy to i tak sobie pójdzie Pomalutku zaczynają się podchody wyborcze i wzajemne oskarżanie się że ktoś komuś coś itd.
A ludzie maja już dość tej cholernej polityki i wybierania tych samych "jedynek" tych samych partii. Ja tam wolę odrobinę spokoju i domowego zacisza..Dzień dzisiejszy jakiś taki trochę senny jakiś niechciewajkowy...
Ogrodu naszego zapach
przesyłam Ci w ciepłym liście
niech sprawi że poranna kawa
zasmakuje malinami naszego pocałunku
Dzikie róże niech omamią Twoje myśli
odkrywając smak pożadania
Jasnozielona nadzieja otuli nas
tańcem płomiennego spotkania serc
A potem nasze pocałunki
pobiegną po miękkiej trawie
Pomiędzy kielichami tulipanów
w ramiona kołysanego szczęścia
Posyłam Ci śpiew ptaków
co budują gniazdo na naszym poddaszu
niech maleńkie jaskółki
zapowiedzą dobrą pogodę na miłość...
brzdęk
i do przodu z porządkami... 2011.08,20
20 sierpnia 2011
Dziś wypada domowe porządkowanie, czyli coś trzeba wrzucić do pralki i pozamiatać.Zakupy też sa ustalone bo pasowało by coś zjeść. Pogoda zmienna ale pozwalająca na spacerowanie.
Dlatego deptanie chodnika zajęło mi troszkę czasu ale to było zamiast poobiedniej drzemki. Potem chwile posiedziałem przy komputerze i tak nadeszła pora by iść do pracy na nocna zmianę.
Nie wiem gdzie mam Cię szukać moja miła
kiedy noc kradnie mi sny o Tobie...
srebrne gwiazdy milczą niezrozumiale
a ja tęsknie za ciepłem serca
Wypuszczam sowim pohukiwaniem
moje myśli zagubione
żeby znaleźć w powietrzu
choćby maleńki oddech
Za oknem tylko deszcz snuje się po ulicach
licząc bezimienne kałuże
a ja w jego kroplach
chcę widzieć błękit Twoich oczu
Ktoś ukradł Twoje słowa z mego snu
zamieniając to na czuwanie
Szukam Cię w obłokach moich marzeń
i po omacku całuje usta
Latarnie mruczą coś ze zmęczenia
ćmy kłócą się o skrawek światła
A ja na bladym suficie myśli
pisze do Ciebie nieprzytomny list..
brzdęk...
i muzyczny piatek/... 2011.08.19
19 sierpnia 2011
Znowu budzenie i znowu do pracy, Ech taki człowieczy los
dziś będę spędzał te 12 godzin zgodnie z grafikiem.
Pogodę mamy ciekawa, bo popadało o godzinie 7 -prawie jak docierałem do pracy, potem było przejrzyście i spokojnie tylko po to by o 19 znowu zacząć padać w sam raz jak szedłem do domu.
czyli lekko mówiąc dolało mi obficie.
O 22 grałem dziś na radio (www.radiolatki.hekko.pl) wszystko dlatego że koleżanka prezenterka wpisała sie ze gra teraz w piątki od 20-22 i mi przypadła ta późna godzina.
Ale i tak było miło i sympatycznie.
Mruczę Ci do ucha
kocią kołysankę miłości
o bezpiecznym śnie w moich ramionach
i błogim stanie ducha
Szeptam do Twego ciała
tańcząc języczkiem
po drżących myślach
by otworzyć bramy namiętności
Zdobywamy siebie nawzajem
pocałunkami pieczętujemy pakt szczęścia
Rozpływamy się w oceanie szczęścia
licząc gwiazdy nieba którego dotykamy
Nasza miłość maluje kolejny akt
niewidzalna zasłona chroni nasze namiętności
w naszym ogrodzie kwitną kwiaty
oby ich zapach trwał jak najdłuzej...
brzdęk
Znowu budzenie i znowu do pracy, Ech taki człowieczy los
dziś będę spędzał te 12 godzin zgodnie z grafikiem.
Pogodę mamy ciekawa, bo popadało o godzinie 7 -prawie jak docierałem do pracy, potem było przejrzyście i spokojnie tylko po to by o 19 znowu zacząć padać w sam raz jak szedłem do domu.
czyli lekko mówiąc dolało mi obficie.
O 22 grałem dziś na radio (www.radiolatki.hekko.pl) wszystko dlatego że koleżanka prezenterka wpisała sie ze gra teraz w piątki od 20-22 i mi przypadła ta późna godzina.
Ale i tak było miło i sympatycznie.
Mruczę Ci do ucha
kocią kołysankę miłości
o bezpiecznym śnie w moich ramionach
i błogim stanie ducha
Szeptam do Twego ciała
tańcząc języczkiem
po drżących myślach
by otworzyć bramy namiętności
Zdobywamy siebie nawzajem
pocałunkami pieczętujemy pakt szczęścia
Rozpływamy się w oceanie szczęścia
licząc gwiazdy nieba którego dotykamy
Nasza miłość maluje kolejny akt
niewidzalna zasłona chroni nasze namiętności
w naszym ogrodzie kwitną kwiaty
oby ich zapach trwał jak najdłuzej...
brzdęk
i tak sobie... 2011.08.16
18 sierpnia 2011
Budzik nie miał litości i zerwał mnie ze snu do pracy nie pytając mnie wcale czy mam na to ochotę. Dzis mam dodatkową zmianę wynikającą z grafiku, a tak okropnego mam dziś lenia.
W pracy pocieszyli mnie że będę miał jeszcze jedną dodatkowa zmianę bo 26-ego kolega idzie na urlop i mam jego dyżur. Normalnie już "się ciesze".
Na szczęście dzień spokojnie przeleciał bez większych awarii. Do domu wróciłem leciutko padnięty, wiec po lekkiej kolacji wybrałem się do spania...
Łamią się drzewa w naszym lesie
po wczorajszej nie kontrolowanej burzy
podobno biometr był niekorzystny
i naszły na siebie silne fronty pogody
Obrzucamy się silnym gradem słów
niszcząc róże w naszym ogrodzie
meteorolodzy zapowiadają spadki temperatury
i silne zachmurzenie
Unikamy wspólnych spojrzeń
by nie wywołać groźnych błyskawic
wiatr rozrywa nasze myśli
budząc lęki i niepokoje
Czy grozi nam kataklizm
albo lokalne podtopienia
czy damy radę rozgonić te chmury
i pozwolić słońcu znowu świecić
Czy chcemy dać sobie szansę
na ponowną ciepłą wiosnę
sprawić by ogród znowu zakwitnął
by powróciły do lasu ptaki
Czy wierzysz w naszą miłość?
brzdęk...
Budzik nie miał litości i zerwał mnie ze snu do pracy nie pytając mnie wcale czy mam na to ochotę. Dzis mam dodatkową zmianę wynikającą z grafiku, a tak okropnego mam dziś lenia.
W pracy pocieszyli mnie że będę miał jeszcze jedną dodatkowa zmianę bo 26-ego kolega idzie na urlop i mam jego dyżur. Normalnie już "się ciesze".
Na szczęście dzień spokojnie przeleciał bez większych awarii. Do domu wróciłem leciutko padnięty, wiec po lekkiej kolacji wybrałem się do spania...
Łamią się drzewa w naszym lesie
po wczorajszej nie kontrolowanej burzy
podobno biometr był niekorzystny
i naszły na siebie silne fronty pogody
Obrzucamy się silnym gradem słów
niszcząc róże w naszym ogrodzie
meteorolodzy zapowiadają spadki temperatury
i silne zachmurzenie
Unikamy wspólnych spojrzeń
by nie wywołać groźnych błyskawic
wiatr rozrywa nasze myśli
budząc lęki i niepokoje
Czy grozi nam kataklizm
albo lokalne podtopienia
czy damy radę rozgonić te chmury
i pozwolić słońcu znowu świecić
Czy chcemy dać sobie szansę
na ponowną ciepłą wiosnę
sprawić by ogród znowu zakwitnął
by powróciły do lasu ptaki
Czy wierzysz w naszą miłość?
brzdęk...
i takie pochylenie do jesieni.... 2011.08.17
17 sierpnia 20011
Po nocnej zmianie oczywiście troszkę snu. Potem wybrałem się z bratem na zakupy do Auchana. On chciał kupić jakieś buty i coś tam jeszcze, ja kupiłem parę bananów i pendriva bo był w miarę tani. Dzień pogodowo przyjemny i można było spędzać czas na spacerowaniu. Troszkę słońca nie zaszkodzi. Wieczorem oglądałem telewizje i uprawiałem wirtualną farmę.
Liczysz spadające liście
co przypominają kartki z kalendarza
tych dni minionych
i marzeń co nie spełnią się nigdy
Kasztany upadają na alejki w parku
niczym tykanie zegara
jesień pisze kolejny wiersz
utkany z nici babiego lata
Słońce uśmiecha się ospale
przez zamyślone chmury
Wiewiórka z jeżem zbierają zapasy
bo zapowiadają długą zimę
Uchyl zatem Swoje drzwi serca
na zachwyt wrześniowego nieba
i uwierz że potrzebna jest jesień i zima
by rozkręciła się życiem wiosna
brzdęk....
Po nocnej zmianie oczywiście troszkę snu. Potem wybrałem się z bratem na zakupy do Auchana. On chciał kupić jakieś buty i coś tam jeszcze, ja kupiłem parę bananów i pendriva bo był w miarę tani. Dzień pogodowo przyjemny i można było spędzać czas na spacerowaniu. Troszkę słońca nie zaszkodzi. Wieczorem oglądałem telewizje i uprawiałem wirtualną farmę.
Liczysz spadające liście
co przypominają kartki z kalendarza
tych dni minionych
i marzeń co nie spełnią się nigdy
Kasztany upadają na alejki w parku
niczym tykanie zegara
jesień pisze kolejny wiersz
utkany z nici babiego lata
Słońce uśmiecha się ospale
przez zamyślone chmury
Wiewiórka z jeżem zbierają zapasy
bo zapowiadają długą zimę
Uchyl zatem Swoje drzwi serca
na zachwyt wrześniowego nieba
i uwierz że potrzebna jest jesień i zima
by rozkręciła się życiem wiosna
brzdęk....
tup tup i dalej... 2011.08.26
16 sierpnia 20011
Poleżałem troszkę dłużej, potem pojechałem załatwiać parę spraw takich domowych, porobiłem tez parę przymusowych opłat. Po obiedzie chwileczkę poleżałem sobie żeby przygotować się do nocnej zmiany.
Kiedyś przyjdzie biały sen
taki który otworzy drzwi raju
sprawi że znikną rzeczywiste dni
i związane z życiem koszmary
Cicha droga porwie nas
na zielone łąki szczęścia
by cieszyć nas wolnością
gdzie dookoła nieba przestrzeń
Błogo będzie można owoce rwać
z drzewa najznakomitszego dobra
nie będzie zła i ludzi co się umieją śmiać
tylko z naszego nieszczęścia
Wszytko będzie piękne i My też
a słów nie będzie nam potrzeba
tylko parę czystych myśli
i wiara w jasne światło duszy
Pachnieć będą kwiaty dnia,
marzenia będą na wyciągnięcie serca
lecz szkoda że by ten sen zaistniał
zwyczajnie odejść z tego świata trzeba...
brzdęk...
Poleżałem troszkę dłużej, potem pojechałem załatwiać parę spraw takich domowych, porobiłem tez parę przymusowych opłat. Po obiedzie chwileczkę poleżałem sobie żeby przygotować się do nocnej zmiany.
Kiedyś przyjdzie biały sen
taki który otworzy drzwi raju
sprawi że znikną rzeczywiste dni
i związane z życiem koszmary
Cicha droga porwie nas
na zielone łąki szczęścia
by cieszyć nas wolnością
gdzie dookoła nieba przestrzeń
Błogo będzie można owoce rwać
z drzewa najznakomitszego dobra
nie będzie zła i ludzi co się umieją śmiać
tylko z naszego nieszczęścia
Wszytko będzie piękne i My też
a słów nie będzie nam potrzeba
tylko parę czystych myśli
i wiara w jasne światło duszy
Pachnieć będą kwiaty dnia,
marzenia będą na wyciągnięcie serca
lecz szkoda że by ten sen zaistniał
zwyczajnie odejść z tego świata trzeba...
brzdęk...
i nocka... 2011.08 15
15 sierpnia 2011
Wstajemy do pracy powiedziałem do siebie, choć nie bardzo mi się chciało nawet otwierać oczu. W pracy dzień spokojny, ale czas niestety szedł do przodu pomaleńku. Ciepłota na zewnątrz nie pomaga bo zamiast leżeć brzuchem do góry ja się tu mecze w pracy. Po powrocie do domu zabrałem się za granie na radio by muzyka radowało duszę wszystkich słuchaczy.
Jeszcze wiatr nie wieje nam w oczy
gdy mijamy się w korytarzu jutra
jeszcze nie pada deszcz nad nami
i nie spacerujemy z parasolem po pokoju
Meteorolodzy zapowiadają jednak
pogorszenie nadchodzącej pogody
pierwsze niekorzystne biometry
i głębokie zachmurzenia
Czy chłód okryje nasze myśli
czy śnieg zasypie złotą plaże
po której biegaliśmy nago
w poszukiwaniu niezwykłych marzeń
A może zwyczajnie przytulmy się do Siebie
by ciepło naszego przywiązania nas ogrzało
by serca na nowo mogły rozmawiać z Sobą
wtedy nie straszne będą nam jesienie
brzdęk....
i niedziela.... 2011.08.14
14 sierpnia 2011
Jak to przypada na niedzielny czas dzień spędzony na odpoczynku i leżeniu sobie dłużej. Pogoda nawet przyzwoita, dzięki temu byłem na małym spacerku. Na więcej nie starczyło mi ochoty.
Na dodatek pobolewała mnie dziś głowa, choć nikt nie wie dlaczego. Wieczorkiem oglądałem meczyk Barcelony z Reale. Superek grają nie to co nasi piłkarzyki...
Imbryk z herbata czarną jak noc
drży nucąc piosenkę
o cieple które w sercu śpi
i ognisku z pieczoną kiełbaską
Kolejny wiersz rodzi się
w kącie przy starej lampie
Drobny grzech przysięga że nie chce być zły
że to tylko jednorazowy przekręt
Księżyc już wkłada okulary
by bajki czytać grzecznym dzieciom
Myśli przywołują zakatarzoną tęsknotę
licząc gwiazdy co zapominają spełniać marzenia
Bezsenna noc szykuje się
z pakietem rozwiązań na przyszłość
pusty tunel w którym brak widoków
i sto pytań bez sensownych odpowiedzi
A kiedy świt uchyli zasłony
ukazując poród dnia
Może ktoś zrozumie że żyć to nie wstyd
że trzeba wierzyć w lepsze jutro...
brzdęk.....
Jak to przypada na niedzielny czas dzień spędzony na odpoczynku i leżeniu sobie dłużej. Pogoda nawet przyzwoita, dzięki temu byłem na małym spacerku. Na więcej nie starczyło mi ochoty.
Na dodatek pobolewała mnie dziś głowa, choć nikt nie wie dlaczego. Wieczorkiem oglądałem meczyk Barcelony z Reale. Superek grają nie to co nasi piłkarzyki...
Imbryk z herbata czarną jak noc
drży nucąc piosenkę
o cieple które w sercu śpi
i ognisku z pieczoną kiełbaską
Kolejny wiersz rodzi się
w kącie przy starej lampie
Drobny grzech przysięga że nie chce być zły
że to tylko jednorazowy przekręt
Księżyc już wkłada okulary
by bajki czytać grzecznym dzieciom
Myśli przywołują zakatarzoną tęsknotę
licząc gwiazdy co zapominają spełniać marzenia
Bezsenna noc szykuje się
z pakietem rozwiązań na przyszłość
pusty tunel w którym brak widoków
i sto pytań bez sensownych odpowiedzi
A kiedy świt uchyli zasłony
ukazując poród dnia
Może ktoś zrozumie że żyć to nie wstyd
że trzeba wierzyć w lepsze jutro...
brzdęk.....
ot sobota taka sobie.... 2011.08,07
13 sierpnia 2011
Rano odprowadziłem Ewkę na dworzec do pociągu Potem było troszeczkę załatwień na mieście. Wizyta u pani Marty, żeby naprawić jej światło w łazience, w pokoju ustaliłem usterkę która sprawiała że w gniazdku zanikało napięcie..- znalazłem przerwę w kablu.Trzeba będzie w tym miejscu zrobić nowe gniazdko tak zadecydowała p.Marta.Zostawiłem to na inny dzień bo ani nie miałem przy sobie gipsu,ani szpachelki ani puszki.
Potem pojechałem na cmentarz sprzątać grób.
Popołudnia wizyta u znajomych na małe pogaduchy.
Dzień mile spędzony i pełen serdeczności..
Historii ślad zapisany na szarym murze
ginie w gąszczu zapomnienia
czarne pogorzeliska
zostały zapomniane reklamą papierosów
Bohaterowie pochowani pod brzozowym krzyżem
zagubieni w kolejce do orderów
bo byli zbyt zwyczajni
i polegli bez zwycięskiej chwały
Łzy wylane osieroconych dzieci i matek
wsiąknęły w ziemię
głód spalone domy i zagubienie
wyznaczały szlak idący ze śmiercią
Czas posiał w tym miejscu
sklepy, ulice i szpitale
zagłuszając dobrobytem
głosy sumienia z przeszłości
Miało nie być więcej wojny
nigdy przelanej niewinnej krwi
Lecz człowiek kocha walczyć
i zabijać choćby w imię pokoju
Historii ślad zamalował czas
reklamą życiowej promocji
Bohaterowie zginęli po to
by inni mogli wszczynać kolejne wojny...
brzdęk.... brzdęk,,,,
Rano odprowadziłem Ewkę na dworzec do pociągu Potem było troszeczkę załatwień na mieście. Wizyta u pani Marty, żeby naprawić jej światło w łazience, w pokoju ustaliłem usterkę która sprawiała że w gniazdku zanikało napięcie..- znalazłem przerwę w kablu.Trzeba będzie w tym miejscu zrobić nowe gniazdko tak zadecydowała p.Marta.Zostawiłem to na inny dzień bo ani nie miałem przy sobie gipsu,ani szpachelki ani puszki.
Potem pojechałem na cmentarz sprzątać grób.
Popołudnia wizyta u znajomych na małe pogaduchy.
Dzień mile spędzony i pełen serdeczności..
Historii ślad zapisany na szarym murze
ginie w gąszczu zapomnienia
czarne pogorzeliska
zostały zapomniane reklamą papierosów
Bohaterowie pochowani pod brzozowym krzyżem
zagubieni w kolejce do orderów
bo byli zbyt zwyczajni
i polegli bez zwycięskiej chwały
Łzy wylane osieroconych dzieci i matek
wsiąknęły w ziemię
głód spalone domy i zagubienie
wyznaczały szlak idący ze śmiercią
Czas posiał w tym miejscu
sklepy, ulice i szpitale
zagłuszając dobrobytem
głosy sumienia z przeszłości
Miało nie być więcej wojny
nigdy przelanej niewinnej krwi
Lecz człowiek kocha walczyć
i zabijać choćby w imię pokoju
Historii ślad zamalował czas
reklamą życiowej promocji
Bohaterowie zginęli po to
by inni mogli wszczynać kolejne wojny...
brzdęk.... brzdęk,,,,
Piątkowy pierożek 2011.08,12
12 sierpnia 2011
Spokojny dzień . Spacerowanie po mieście i podziwianie uroków Krakowa. Potem szybciutko na festiwal pierogów .
W tym roku coś te pierożki są drogie bo jeden liczą sobie po 1,50 zł. A to żadna promocja. Zatem zjadłem tylko troszeczkę takie ruskie w panierce. Potem spacerek po plantach. Tu pozwoliłem sobie na karmienie gołąbków, które normalnie jadły z reki tak sa tu wychowane.
Dziś idę do pracy na nocną zmianę.
Gryziesz kolejny ołówek
martwiąc się jak przeżyć do wypłaty
myślisz z czego zrezygnować
w tym miesiącu by żyć
Prąd gaz woda jedzenie
Gdybyś mogła sprzedać swe zmartwienia
byłabyś bogata i szczęśliwa
a tak patrzysz w pusty garnek...
Nie obchodzi Cię że czas biegnie
że ktoś świętuje sukcesy
lub cieszy się z każdego poniedziałku
Ty słyszysz płacz swoich dzieci
Bezradność puka do Twych drzwi
choć szarpiesz każdy dzień
cicho błagając o litość
los udając zrozumienie śmieje sie po kryjomu
Co z tego że w niebie
szykują dla Ciebie order za wytrwałość
że ktoś obiecuje kolorowy raj
Kiedy Ty nadal nie znasz odpowiedzi
na pytanie o przyszłość jutrzejszego dnia....
brzdęk...
Spokojny dzień . Spacerowanie po mieście i podziwianie uroków Krakowa. Potem szybciutko na festiwal pierogów .
W tym roku coś te pierożki są drogie bo jeden liczą sobie po 1,50 zł. A to żadna promocja. Zatem zjadłem tylko troszeczkę takie ruskie w panierce. Potem spacerek po plantach. Tu pozwoliłem sobie na karmienie gołąbków, które normalnie jadły z reki tak sa tu wychowane.
Dziś idę do pracy na nocną zmianę.
Gryziesz kolejny ołówek
martwiąc się jak przeżyć do wypłaty
myślisz z czego zrezygnować
w tym miesiącu by żyć
Prąd gaz woda jedzenie
Gdybyś mogła sprzedać swe zmartwienia
byłabyś bogata i szczęśliwa
a tak patrzysz w pusty garnek...
Nie obchodzi Cię że czas biegnie
że ktoś świętuje sukcesy
lub cieszy się z każdego poniedziałku
Ty słyszysz płacz swoich dzieci
Bezradność puka do Twych drzwi
choć szarpiesz każdy dzień
cicho błagając o litość
los udając zrozumienie śmieje sie po kryjomu
Co z tego że w niebie
szykują dla Ciebie order za wytrwałość
że ktoś obiecuje kolorowy raj
Kiedy Ty nadal nie znasz odpowiedzi
na pytanie o przyszłość jutrzejszego dnia....
brzdęk...
ot pracowicie... 2011.08.11
11 sierpnia 2011
Do pracy kochani rodacy. Dziś to już bardzo mi się nie chciało iść pracować, wolałbym sobie jeszcze poleżeć w łóżeczku. Na szczęście obowiązek płynął spokojnie. W trakcie skorzystałem z obiadku (schabowy z ziemniaczkami i sałatą)
Wieczorkiem po pracy padam lekko , ale co mi tam.
Fale kradną plaży
letnie wspomnienia zakochanych
dziecięce zamki marzeń
i szeptanie sekretów miłości
Bezimienne słowa powtarzają mewy
jak wiersz lub dobrą mantrę
kocha, nie kocha....
bicie serca goni uciekające fale...
Słońce przypieka promiennie
zmęczonych pracą urlopowiczów
rybacy nucą szanty
przeliczając zdobyte na wędzeniu pieniądze
W zacienionych knajpkach leje się piwo
ucztują rozpasieni turyści
i niewyżyte krwi głodne komary
czas biegnie inaczej niż w zatłoczonych miastach
Wszystko pięknie i ładnie
Tylko czemu nie ma tu mojego snu
i Twoich warg które obudza ocean rozkoszy
Chciałbym być przez niego wciągnięty...
i zatonąć w Twej namiętności....
brzdęk...
Do pracy kochani rodacy. Dziś to już bardzo mi się nie chciało iść pracować, wolałbym sobie jeszcze poleżeć w łóżeczku. Na szczęście obowiązek płynął spokojnie. W trakcie skorzystałem z obiadku (schabowy z ziemniaczkami i sałatą)
Wieczorkiem po pracy padam lekko , ale co mi tam.
Fale kradną plaży
letnie wspomnienia zakochanych
dziecięce zamki marzeń
i szeptanie sekretów miłości
Bezimienne słowa powtarzają mewy
jak wiersz lub dobrą mantrę
kocha, nie kocha....
bicie serca goni uciekające fale...
Słońce przypieka promiennie
zmęczonych pracą urlopowiczów
rybacy nucą szanty
przeliczając zdobyte na wędzeniu pieniądze
W zacienionych knajpkach leje się piwo
ucztują rozpasieni turyści
i niewyżyte krwi głodne komary
czas biegnie inaczej niż w zatłoczonych miastach
Wszystko pięknie i ładnie
Tylko czemu nie ma tu mojego snu
i Twoich warg które obudza ocean rozkoszy
Chciałbym być przez niego wciągnięty...
i zatonąć w Twej namiętności....
brzdęk...
Zakopane hej... 2011.08.10
10 sierpnia 2011
Dziś rano pojechaliśmy z Ewką do Zakopanego ( 18 zł autobus) ot tak żeby zobaczyć góry co prawda z daleka ale zawsze coś. Oczywiście trzeba też podreptać po największym deptaku jakim są Krupówki.. Tu już chyba nie ma nic z walorów górskiego miasteczka jakim kiedyś było Zakopane.
Teraz to jest wylęgarnia turystów, gdzie wylegują się po knajpach i bawią się w kupowanie pamiątek. Oczywiście trzeba było jak wszyscy skosztować oscypka i tutejszej kuchni. Obiadek za 13 zł w knajpie "Nad potokiem"
wszystko było ślicznie, choć przelotny deszczyk kilkukrotnie przeszkodził nam w pełni relaksować się tutejszym klimatem.
Po powrocie troszkę czułem zmęczenie, ale co tam w końcu trzeba poturystycznić lekko nóżki.
Elementarz życia piszesz każdego dnia
krok po kroku otwierasz czas
zasada i reguła znaczą każdą chwilę
Tu dajesz sobie zielone światło
a w innym miejscu mówisz "stop"
Każda sytuacje komentujesz głośno
według prawa i systemu
Nie ma tu miejsca na pomyłki
ucieczki, odejścia od planu
czas, zachowanie , lekcja honoru
Ludzi kolekcjonujesz na półkach
ze znakami charakteru
ze szczegółowym opisem użyteczności
Zaszufladkowani w rejestrze przydatności
oznaczeni klasą jakości i bezpieczeństwa...
Wszystko zgodnie z normą
i z tykaniem zegara
śniadanie obiad kolacja
praca, odpoczynek praca
przegrana wygrana kompromis
Tylko sumienie jest jakieś nieczytelne
po za kontrolą sa dziwne westchnienia
I serce też nie chce słuchać reżimu
Dlatego najłatwiej jest zamknąć je na kłódkę
i napisać dużymi literami "NIECZYNNE"
brzdek....
Dziś rano pojechaliśmy z Ewką do Zakopanego ( 18 zł autobus) ot tak żeby zobaczyć góry co prawda z daleka ale zawsze coś. Oczywiście trzeba też podreptać po największym deptaku jakim są Krupówki.. Tu już chyba nie ma nic z walorów górskiego miasteczka jakim kiedyś było Zakopane.
Teraz to jest wylęgarnia turystów, gdzie wylegują się po knajpach i bawią się w kupowanie pamiątek. Oczywiście trzeba było jak wszyscy skosztować oscypka i tutejszej kuchni. Obiadek za 13 zł w knajpie "Nad potokiem"
wszystko było ślicznie, choć przelotny deszczyk kilkukrotnie przeszkodził nam w pełni relaksować się tutejszym klimatem.
Po powrocie troszkę czułem zmęczenie, ale co tam w końcu trzeba poturystycznić lekko nóżki.
Elementarz życia piszesz każdego dnia
krok po kroku otwierasz czas
zasada i reguła znaczą każdą chwilę
Tu dajesz sobie zielone światło
a w innym miejscu mówisz "stop"
Każda sytuacje komentujesz głośno
według prawa i systemu
Nie ma tu miejsca na pomyłki
ucieczki, odejścia od planu
czas, zachowanie , lekcja honoru
Ludzi kolekcjonujesz na półkach
ze znakami charakteru
ze szczegółowym opisem użyteczności
Zaszufladkowani w rejestrze przydatności
oznaczeni klasą jakości i bezpieczeństwa...
Wszystko zgodnie z normą
i z tykaniem zegara
śniadanie obiad kolacja
praca, odpoczynek praca
przegrana wygrana kompromis
Tylko sumienie jest jakieś nieczytelne
po za kontrolą sa dziwne westchnienia
I serce też nie chce słuchać reżimu
Dlatego najłatwiej jest zamknąć je na kłódkę
i napisać dużymi literami "NIECZYNNE"
brzdek....
witaj Ewka 2011.08.09
9 sierpnia 2011
Przyjeżdża do Krakowa Ewa. Zatem odbieram ją z dworca. Potem jedziemy na Kazimierz, bo chciała zwiedzić ta dzielnice. Nic tam ciekawego się nie dzieje, zatem idziemy zobaczyć gdzie w Krakowie sa najsmaczniejsze lody. Ulica Starowana -od zawsze tu były kolejki więc i dziś też są choc mniejsza niż ostatnio...Potem idziemy na kawę do lokalu "Wasza klasa" Mojej znajomej która jest szefowa tego lokalu akurat nie było. Około 18 jedziemy do "Kotkowej" która udostępniła pokój na nocleg. Wieczorkiem, gadki szmatki i takie tam inne...
Drogi przed naszym domem
skrzyżowały się dziwnie
biegną teraz po nich słowa
które ranią się za każdym razem
gdy spotkają się przypadkiem
Szukamy innych miejsc ciszy
by odpocząć od siebie
Od niebezpiecznych spojrzenie na życie
i wskaźników finansowych
Astrologiczne przepowiednie milczą
na temat zmiany biegunowości charakteru
i odpychania ziemskiego
wspólnych poczynań serca
Za zasłona braku czasu
budujemy niewidzialny mur
by odgrodzić się od miłości
i żyć tylko z przyzwyczajenia
Jak będzie wyglądał nasz świat
za kilka przecznic czasu
Czy będzie miał racje bytu
wspólny rozespany świt?
Czy stać nas jeszcze
by czuć w duszy zapach raju
i pozwolić by nasze niebo
znowu zakwitło?
brzdek..
Przyjeżdża do Krakowa Ewa. Zatem odbieram ją z dworca. Potem jedziemy na Kazimierz, bo chciała zwiedzić ta dzielnice. Nic tam ciekawego się nie dzieje, zatem idziemy zobaczyć gdzie w Krakowie sa najsmaczniejsze lody. Ulica Starowana -od zawsze tu były kolejki więc i dziś też są choc mniejsza niż ostatnio...Potem idziemy na kawę do lokalu "Wasza klasa" Mojej znajomej która jest szefowa tego lokalu akurat nie było. Około 18 jedziemy do "Kotkowej" która udostępniła pokój na nocleg. Wieczorkiem, gadki szmatki i takie tam inne...
Drogi przed naszym domem
skrzyżowały się dziwnie
biegną teraz po nich słowa
które ranią się za każdym razem
gdy spotkają się przypadkiem
Szukamy innych miejsc ciszy
by odpocząć od siebie
Od niebezpiecznych spojrzenie na życie
i wskaźników finansowych
Astrologiczne przepowiednie milczą
na temat zmiany biegunowości charakteru
i odpychania ziemskiego
wspólnych poczynań serca
Za zasłona braku czasu
budujemy niewidzialny mur
by odgrodzić się od miłości
i żyć tylko z przyzwyczajenia
Jak będzie wyglądał nasz świat
za kilka przecznic czasu
Czy będzie miał racje bytu
wspólny rozespany świt?
Czy stać nas jeszcze
by czuć w duszy zapach raju
i pozwolić by nasze niebo
znowu zakwitło?
brzdek..
poniedziałkowy niechciewajek 2011.08.08
8 sierpnia 2011
Dzień spokojny , a człowiekowi nic się nie chce. snuje się troszeczkę po domu, potem też snujacy sie spacerek, w międzyczasie robię małe pranie Dziś nocna zmiana więc troszkę snu po obiadku dobrze się przyda...
Czwarta nad ranem przynosi cicho
zwyczajny sen pokorny
zwracając mój czas do tyłu
Odwracając kierunki życia
rozwoju słów i myśli
Ubywają lata przezywane na nowo
budzenie się , zasypianie
gubienie wiedzy, zdolności
Rozrzucanie wspomnień po podwórku
Odzyskiwanie wolności sumienia
czystego spojrzenia
zrozumienia innych
i czasu liczonego do tyłu
Pierwsze podniesienie z klęski
upadek ocierane łzy
szczęśliwy uśmiech
zabawki i beztroskie bieganie
Nieudolne kroki z łapaniem równowagi
Mama, tata i inne słowa
kroczenie na czworaka
za zagubiona pieluchą
Machanie rekami
cud narodzin
... i ciemność dookoła
a może to cisza w środku nocy...
i co teraz?
Czy to pora czekania na śmierć?
brzdek..
Dzień spokojny , a człowiekowi nic się nie chce. snuje się troszeczkę po domu, potem też snujacy sie spacerek, w międzyczasie robię małe pranie Dziś nocna zmiana więc troszkę snu po obiadku dobrze się przyda...
Czwarta nad ranem przynosi cicho
zwyczajny sen pokorny
zwracając mój czas do tyłu
Odwracając kierunki życia
rozwoju słów i myśli
Ubywają lata przezywane na nowo
budzenie się , zasypianie
gubienie wiedzy, zdolności
Rozrzucanie wspomnień po podwórku
Odzyskiwanie wolności sumienia
czystego spojrzenia
zrozumienia innych
i czasu liczonego do tyłu
Pierwsze podniesienie z klęski
upadek ocierane łzy
szczęśliwy uśmiech
zabawki i beztroskie bieganie
Nieudolne kroki z łapaniem równowagi
Mama, tata i inne słowa
kroczenie na czworaka
za zagubiona pieluchą
Machanie rekami
cud narodzin
... i ciemność dookoła
a może to cisza w środku nocy...
i co teraz?
Czy to pora czekania na śmierć?
brzdek..
Brzdęk. niedzielnym dniem pracy 2011.08.07
7 sierpnia 2011
Dniówka dziś. czemu tak jest że w niedzielny poranek zamiast spać dłużej to ja muszę zrywać się do pracy? Ot jeszcze tego nie wiem, ale jak trzeba to trzeba.Dzień ślimaczył się okrutnie. Pogoda nie była rewelacyjna. Koło 14 wybrałem się na obiadek. Zamówiłem Kotleta po zbójnicku z surówką i ziemniakami oraz rosołek. Niedziela w pracy to naprawdę nic przyjemnego, ale po 19 mogłem już spokojnie pojechać do domu. Tu po dobrej kolacji zająłem się oglądaniem telewizora..
Brzęczy w trawie nuta świerszcza
Babie lato otwarło nowe połączenie
z ciepłego sierpnia do jesieni
by rozkołysać nasze myśli
A ja szukam Twoich śladów
w pobliskim parku pełnym wspomnień
Twych kroków co pieszczą mnie szeptem
utulonych ust pełnych słońca
Chce by Twe ramiona otuliły szyje
niczym szalik przed chłodu wiatrem
by Twoje biodra kołysały moje sny
i marzenia o wolności wypuszczonej w niebo
Mały kasztan potoczył sie po alejce
puszczając do mnie brązowe oczko września
moje myśli tęskniące uleciały szybko
niczym spłoszony ptak...
Pasikonik urwał swą piosenkę
Czas znowu poruszał wskazówkami
Klakson samochodów przypomniał ze jestem w centrum miasta
a gołębie zjadły resztę śniadania
brzdęk...
Dniówka dziś. czemu tak jest że w niedzielny poranek zamiast spać dłużej to ja muszę zrywać się do pracy? Ot jeszcze tego nie wiem, ale jak trzeba to trzeba.Dzień ślimaczył się okrutnie. Pogoda nie była rewelacyjna. Koło 14 wybrałem się na obiadek. Zamówiłem Kotleta po zbójnicku z surówką i ziemniakami oraz rosołek. Niedziela w pracy to naprawdę nic przyjemnego, ale po 19 mogłem już spokojnie pojechać do domu. Tu po dobrej kolacji zająłem się oglądaniem telewizora..
Brzęczy w trawie nuta świerszcza
Babie lato otwarło nowe połączenie
z ciepłego sierpnia do jesieni
by rozkołysać nasze myśli
A ja szukam Twoich śladów
w pobliskim parku pełnym wspomnień
Twych kroków co pieszczą mnie szeptem
utulonych ust pełnych słońca
Chce by Twe ramiona otuliły szyje
niczym szalik przed chłodu wiatrem
by Twoje biodra kołysały moje sny
i marzenia o wolności wypuszczonej w niebo
Mały kasztan potoczył sie po alejce
puszczając do mnie brązowe oczko września
moje myśli tęskniące uleciały szybko
niczym spłoszony ptak...
Pasikonik urwał swą piosenkę
Czas znowu poruszał wskazówkami
Klakson samochodów przypomniał ze jestem w centrum miasta
a gołębie zjadły resztę śniadania
brzdęk...
a tak z wizytą.... 2011.08.06
6 sierpnia 2011
Pogoda dziś przyzwoita. Zatem w domku troszkę spraw załatwiam, przerzucam fotki na komputer. . Potem po obiedzie jadę do Małgorzaty - "Kotkowej" by pogadać o różnych sprawach i opowiedzieć jak było na urlopie.Lubię do niej jeździć bo tu można odpoczywać i obcować z natura. Rozładować napięcie i naładować akumulatory myślowe.Oczywiście małe piwko też jest wskazane , a do tego pizza z dodatkowym serem mozzarella...Po powrocie do domu chwile posiedziałem przy wirtualnej farmie i pooglądałem troszkę telewizji.
Astronomiczna jesień wkrada się cicho
łapiąc mocno za serce
Przypomina o wieku zapisanym w dokumentach
i zrywaniu dojrzałych jabłek...
W lustrze dostrzegasz pierwsze zmarszczki
choć jeszcze na drzewach są zielone liście
Tylko wiewiórka trochę wcześnie tego roku
zbiera orzechy i żołędzie na zimę...
Listonosz spóźnia się z listami do Ciebie
a może juz nikt nie przesyła tęsknoty
Wiatr gwiżdże w starych oknach
czytając wiersze zapomnianych poetów.
Herbata zaczyna pachnieć malinami lata
By chronić przed głupią choroba
Przeklęty czas ma końskie zdrowie
by gnać stale do przodu...
Patrzysz cicho w zachodzące słońce
i nie wiesz kto na złość
zaczarował Twoje myśli nostalgią
i czemu konik polny gra tak smutną piosenkę...
brzdęk...
Pogoda dziś przyzwoita. Zatem w domku troszkę spraw załatwiam, przerzucam fotki na komputer. . Potem po obiedzie jadę do Małgorzaty - "Kotkowej" by pogadać o różnych sprawach i opowiedzieć jak było na urlopie.Lubię do niej jeździć bo tu można odpoczywać i obcować z natura. Rozładować napięcie i naładować akumulatory myślowe.Oczywiście małe piwko też jest wskazane , a do tego pizza z dodatkowym serem mozzarella...Po powrocie do domu chwile posiedziałem przy wirtualnej farmie i pooglądałem troszkę telewizji.
Astronomiczna jesień wkrada się cicho
łapiąc mocno za serce
Przypomina o wieku zapisanym w dokumentach
i zrywaniu dojrzałych jabłek...
W lustrze dostrzegasz pierwsze zmarszczki
choć jeszcze na drzewach są zielone liście
Tylko wiewiórka trochę wcześnie tego roku
zbiera orzechy i żołędzie na zimę...
Listonosz spóźnia się z listami do Ciebie
a może juz nikt nie przesyła tęsknoty
Wiatr gwiżdże w starych oknach
czytając wiersze zapomnianych poetów.
Herbata zaczyna pachnieć malinami lata
By chronić przed głupią choroba
Przeklęty czas ma końskie zdrowie
by gnać stale do przodu...
Patrzysz cicho w zachodzące słońce
i nie wiesz kto na złość
zaczarował Twoje myśli nostalgią
i czemu konik polny gra tak smutną piosenkę...
brzdęk...
taki piatek.... 2011.005
5 sierpnia 2011
małe spanko po nocnej zmianie , potem to już z górki dzień popłynął. Mały spacerek, po osiedlu i przy okazji zakupy . Oczywiście że domowe sprawy tez trzeba pozałatwiać, więc sprzątałem dziś łazienkę.
Wieczorkiem grałem na radio - fajnie jest być blisko słuchaczy realizując ich prośby muzyczne i pozdrowienia.
Ciągną mocno swoje sznurki
ci którzy chcą mieć jak najwięcej
przywiązują nimi do siebie
wszystkie zwycięstwa i sukcesy
Chowają za uśmiechniętą maską
swoje chytre spojrzenia
niecne plany
i chciwe myśli egoistyczne
A kiedy zdobędą zaufanie
zarzucają swe sieci
by łowić kolejne trofea
bo ludzie na przynętę wezmą byle co
A kiedy pojedzą obficie
i napchają czyjąś niedolą swe kieszenie
zaszyją się w swych domach
udając dobrotliwych tatusiów
Świat pomieszał wszystkie kolory
białe stało się czarnym
a nienawiść okazała się dobra
dokąd uciekła prawdziwa tęcza?
brzdęk...
małe spanko po nocnej zmianie , potem to już z górki dzień popłynął. Mały spacerek, po osiedlu i przy okazji zakupy . Oczywiście że domowe sprawy tez trzeba pozałatwiać, więc sprzątałem dziś łazienkę.
Wieczorkiem grałem na radio - fajnie jest być blisko słuchaczy realizując ich prośby muzyczne i pozdrowienia.
Ciągną mocno swoje sznurki
ci którzy chcą mieć jak najwięcej
przywiązują nimi do siebie
wszystkie zwycięstwa i sukcesy
Chowają za uśmiechniętą maską
swoje chytre spojrzenia
niecne plany
i chciwe myśli egoistyczne
A kiedy zdobędą zaufanie
zarzucają swe sieci
by łowić kolejne trofea
bo ludzie na przynętę wezmą byle co
A kiedy pojedzą obficie
i napchają czyjąś niedolą swe kieszenie
zaszyją się w swych domach
udając dobrotliwych tatusiów
Świat pomieszał wszystkie kolory
białe stało się czarnym
a nienawiść okazała się dobra
dokąd uciekła prawdziwa tęcza?
brzdęk...
i do pracy - ech... 2011.08.04
4 sierpnia 2011
Po dobrym urlopie człowiekowi ciężko jest się oswoić z tym ze trzeba iść do pracy. Dziś w radio mówili ze potrzeba minimum 5 dni na przygotowanie się psychiczne ze skończył się urlop. No cóż ja dałem sobie parę chwil tylko na to i zabrałem się za małe pranie.
Potem był czas na zakupy i uzupełnianie lodówki. Pogoda nie za bardzo dobra więc nie spacerowałem zbytnio. Oporządziłem roślinność na moim parapecie i ... o 18 poszedłem na nocną zmianę do pracy...
Strzała Amora ugodziła lekko
przemądrzały tyłek małolata
który oprócz komputerowego świata
widział jeszcze pełną michę jedzenia
Miłość nie miała szans
do cybernetycznych myśli
i zatwardziałej pupy
od niewygodnego fotela
I życie toczyło się dalej
pomiędzy jedzeniem a klawiatura
drobny łyk powietrza
i oczy wpatrzone w ekran
I nagle pośród bladych atomów
po łączach magicznego druta
dziwny wirus do niego zawitał
strzałą pocztowego uśmiechu
Ona też zza komputera
z problemami technicznej natury
Godziny rozmów
tysiące słów z klawiatury
I teraz nikt nie wie kto tu winien
Amor ze swą starą zbroją
czy chiński sprzęt
i tani dostawca internetu....
brzdęk...
Po dobrym urlopie człowiekowi ciężko jest się oswoić z tym ze trzeba iść do pracy. Dziś w radio mówili ze potrzeba minimum 5 dni na przygotowanie się psychiczne ze skończył się urlop. No cóż ja dałem sobie parę chwil tylko na to i zabrałem się za małe pranie.
Potem był czas na zakupy i uzupełnianie lodówki. Pogoda nie za bardzo dobra więc nie spacerowałem zbytnio. Oporządziłem roślinność na moim parapecie i ... o 18 poszedłem na nocną zmianę do pracy...
Strzała Amora ugodziła lekko
przemądrzały tyłek małolata
który oprócz komputerowego świata
widział jeszcze pełną michę jedzenia
Miłość nie miała szans
do cybernetycznych myśli
i zatwardziałej pupy
od niewygodnego fotela
I życie toczyło się dalej
pomiędzy jedzeniem a klawiatura
drobny łyk powietrza
i oczy wpatrzone w ekran
I nagle pośród bladych atomów
po łączach magicznego druta
dziwny wirus do niego zawitał
strzałą pocztowego uśmiechu
Ona też zza komputera
z problemami technicznej natury
Godziny rozmów
tysiące słów z klawiatury
I teraz nikt nie wie kto tu winien
Amor ze swą starą zbroją
czy chiński sprzęt
i tani dostawca internetu....
brzdęk...
odpoczynek po odpoczynku 2011.08 03
3 sierpnia 2011
Dzień lekko zmęczony po całym zamieszaniu z podróżą. Staram sie jakoś odpocząć przed pójściem do pracy. Pogoda nie jest najlepsza, a mnie coś boli głowa.
Może to aklimatyzacja? Normalnie nic mi się nie chce, snuję się jak cień po domu.
i ledwie żyje. Ech czemu urlop się tak szybko kończy.
Biały sen motyla
zrywa się z porannych kwiatów
by lecieć z listem do zakochanych
przewracać im oczy od zachwytu
Błękitne myśli wznoszą pod obłoki
tęsknotę do pocałunków
Słońce pieści szept jaskółek
zwiastujących dobra pogodę
łąka pachnie koniczyną szczęścia
w której turlają się rozkosze
czekając na koncert świerszczy
i deklamowanie romantycznych poematów
Potem pod letnimi gwiazdami
noc pościeli szafirowe łoże
Splotą się serca, ramiona oddechy
w oczekiwaniu na nowy brzask życia...
brzdęk..
Dzień lekko zmęczony po całym zamieszaniu z podróżą. Staram sie jakoś odpocząć przed pójściem do pracy. Pogoda nie jest najlepsza, a mnie coś boli głowa.
Może to aklimatyzacja? Normalnie nic mi się nie chce, snuję się jak cień po domu.
i ledwie żyje. Ech czemu urlop się tak szybko kończy.
Biały sen motyla
zrywa się z porannych kwiatów
by lecieć z listem do zakochanych
przewracać im oczy od zachwytu
Błękitne myśli wznoszą pod obłoki
tęsknotę do pocałunków
Słońce pieści szept jaskółek
zwiastujących dobra pogodę
łąka pachnie koniczyną szczęścia
w której turlają się rozkosze
czekając na koncert świerszczy
i deklamowanie romantycznych poematów
Potem pod letnimi gwiazdami
noc pościeli szafirowe łoże
Splotą się serca, ramiona oddechy
w oczekiwaniu na nowy brzask życia...
brzdęk..
i końcówka urlopu.. 2011.08.02
2 sierpnia 2011
Pora zjechać do domku Zatem szybkie pakowanie i układanie wszystkiego w torbie. Biorę jakieś jedzenie, herbatkę i inne rzeczy przydatne w podróży.
Pociąg TLK do Warszawy około 13, a stamtąd "interregio' do Krakowa. - Tak miało być, ale ten pierwszy spóżnił się i nie zdążyłem na przesiadkę. Widziałem tylko jak odjeżdża pociąg. Zatem udałem sie do kasy żeby zmienic bilet a inny pociąg (kolejny to TLK do Krakowa za 1,5 godziny od tego czasu.
Postałem chwilę w kolejce do kasy , a ty kasjerka nagle "ciach " i zamknęła okienko- koniec pracy, W kolejnym stałem około 20 minut i miałem dość Zwolniło się okienko 5 więc tam pobiegłem . ufff ... Tu pani powiedziała mi że powinienem z tym biletem udać się do informacji,żeby mi napisali na bilecie że to wina PKP....itd..
Wrrrrrrrrr normalnie warczałem zeby sie całkiem nie wściec. W informacji coś napisali na bilecie i kazali wrócić do okienka gdzie byłem(5) Wracam a tu ono zamknięte... -Oszaleć idzie. Zaś nerwy więc stanąłem w okienku gdzie ten facet nadal "kupował bilet" już 10 -15 minut! (i jak tu być zdrowy?)
Na szczęście pani widząc mą desperacje otworzyła ponownie okienko nr 5 i wystawiłanowy bilet. 45 minut wariactwa z wymianą biletu! Potem to juz tylko czekałem jak podstawią mój pociąg. w Krakowie byłem 20 minut po północy i taksóweczką pojechałem do domu...
Dzikie spojrzenie zza kata stołu
wędruje pomiędzy szklankami piwa
szukając zaspokojenia żądz
wygłodniałego ciała
Brakuje oddechu w zmysłach
które zrywają się z postronka
i chcą gnać gdzieś na oślep
wiedzione zapachem feromonów
Zapominasz że jesteś kobietą
prężysz się niczym dzika kotka
szukająca pieszczot i igraszek
bez żadnych hamulcowi norm
Kiedy cel jest w zasięgu dłoni
rzucasz się doń by być jego ofiarą
by dać się wykorzystać
i zatracić w nocy mgle
A jutro będziesz mieć moralnego kaca
i drobne wyrzuty sumienia
ale dziś to bez znaczenia
chcesz być wyzwolona kobietą....
brzdęk.
Pora zjechać do domku Zatem szybkie pakowanie i układanie wszystkiego w torbie. Biorę jakieś jedzenie, herbatkę i inne rzeczy przydatne w podróży.
Pociąg TLK do Warszawy około 13, a stamtąd "interregio' do Krakowa. - Tak miało być, ale ten pierwszy spóżnił się i nie zdążyłem na przesiadkę. Widziałem tylko jak odjeżdża pociąg. Zatem udałem sie do kasy żeby zmienic bilet a inny pociąg (kolejny to TLK do Krakowa za 1,5 godziny od tego czasu.
Postałem chwilę w kolejce do kasy , a ty kasjerka nagle "ciach " i zamknęła okienko- koniec pracy, W kolejnym stałem około 20 minut i miałem dość Zwolniło się okienko 5 więc tam pobiegłem . ufff ... Tu pani powiedziała mi że powinienem z tym biletem udać się do informacji,żeby mi napisali na bilecie że to wina PKP....itd..
Wrrrrrrrrr normalnie warczałem zeby sie całkiem nie wściec. W informacji coś napisali na bilecie i kazali wrócić do okienka gdzie byłem(5) Wracam a tu ono zamknięte... -Oszaleć idzie. Zaś nerwy więc stanąłem w okienku gdzie ten facet nadal "kupował bilet" już 10 -15 minut! (i jak tu być zdrowy?)
Na szczęście pani widząc mą desperacje otworzyła ponownie okienko nr 5 i wystawiłanowy bilet. 45 minut wariactwa z wymianą biletu! Potem to juz tylko czekałem jak podstawią mój pociąg. w Krakowie byłem 20 minut po północy i taksóweczką pojechałem do domu...
Dzikie spojrzenie zza kata stołu
wędruje pomiędzy szklankami piwa
szukając zaspokojenia żądz
wygłodniałego ciała
Brakuje oddechu w zmysłach
które zrywają się z postronka
i chcą gnać gdzieś na oślep
wiedzione zapachem feromonów
Zapominasz że jesteś kobietą
prężysz się niczym dzika kotka
szukająca pieszczot i igraszek
bez żadnych hamulcowi norm
Kiedy cel jest w zasięgu dłoni
rzucasz się doń by być jego ofiarą
by dać się wykorzystać
i zatracić w nocy mgle
A jutro będziesz mieć moralnego kaca
i drobne wyrzuty sumienia
ale dziś to bez znaczenia
chcesz być wyzwolona kobietą....
brzdęk.
i pierwszy sierpień 2011.08.01
1 sierpnia 2011
Dzień lekko pochmurny wiec do południa troszeczkę posiedziałem w domku.Popołudniu spacerek po Giżycku dla rozprężenia umysłu . Podziwiamy co się zmieniło od zeszłego roku Zbudowano nowy ciąg kamienic, parę nowych sklepów i budują jakiś hotel koło dawnego skrzydła zamku krzyżackiego.
Wieczorkiem opowiadaliśmy o tym co u naszych wspólnych znajomych i takie różne tam bajeczki.
Czas biegnie nieustannie
nakazując ruszać rękami i nogami
by jak najbardziej zmęczyć ciało
przygarbić i dodać zmarszczek
Umykają myśli i dziecięce marzenia
cudowne sny, westchnienia
zamieniają się w szarą codzienność
i reumatyzm w kolanach
Daleko za morzem emerytura
choć mówią że co roku bliżej
A póki co każdego dnia
wyrasta nowa góra do przejścia
Zegar wymazuje z pamięci
dziecięcy uśmiech i wspomnienia
Pieniądze wyznaczają kurs szczęścia
i dobrą pogodę na święty spokój
Sprawy które trzeba stale gonić
rosnące ceny i życie na kredyt
błogosławione promocje i reklamy bez pokrycia
zaśmiecają oddech duszy
Malinowa przeszłość odeszła cicho
to co ma przyjść nie maluje się kolorowo
kolejna wiosna nakłada krzyżyk na plecy
Czemu ten czas tak szybko umyka ...?
brzdek....
Dzień lekko pochmurny wiec do południa troszeczkę posiedziałem w domku.Popołudniu spacerek po Giżycku dla rozprężenia umysłu . Podziwiamy co się zmieniło od zeszłego roku Zbudowano nowy ciąg kamienic, parę nowych sklepów i budują jakiś hotel koło dawnego skrzydła zamku krzyżackiego.
Wieczorkiem opowiadaliśmy o tym co u naszych wspólnych znajomych i takie różne tam bajeczki.
Czas biegnie nieustannie
nakazując ruszać rękami i nogami
by jak najbardziej zmęczyć ciało
przygarbić i dodać zmarszczek
Umykają myśli i dziecięce marzenia
cudowne sny, westchnienia
zamieniają się w szarą codzienność
i reumatyzm w kolanach
Daleko za morzem emerytura
choć mówią że co roku bliżej
A póki co każdego dnia
wyrasta nowa góra do przejścia
Zegar wymazuje z pamięci
dziecięcy uśmiech i wspomnienia
Pieniądze wyznaczają kurs szczęścia
i dobrą pogodę na święty spokój
Sprawy które trzeba stale gonić
rosnące ceny i życie na kredyt
błogosławione promocje i reklamy bez pokrycia
zaśmiecają oddech duszy
Malinowa przeszłość odeszła cicho
to co ma przyjść nie maluje się kolorowo
kolejna wiosna nakłada krzyżyk na plecy
Czemu ten czas tak szybko umyka ...?
brzdek....
ostatni lipcowy dzień 2011.07.31
niedziela 31 lipca 2011
Razem z Olga odprowadzamy Przemka i Ewkę na pociąg - oni wracają do domu. My zaś jedziemy do Giżycka gdzie zostaje "przekazany" Piotrowi.
W Giżycku też czuje się świetnie , bo przecież znam to miasteczko jak własną kieszeń, gdyż byłem tu nie jeden raz
Po obiedzie idziemy na spacer wzdłuż kanału aż do obrotowego mostu a potem spacerujemy po miasteczku.
Dzień przyjemny i serdeczny...
Ponownie chytry los
rzucił za Ciebie kostka do gry
i kazał iść w nieznanym kierunku
gdzie przygotował tor przeszkód
Stary czas też nie ma litości
i domalował Ci krzywe zmarszczki
a siwa farba na skroniach
napisał datę Twoich urodzin
Sama nie wiesz czy to czarny kot
przebiegł niedbale Ci drogę
Czy moze tylko to Twój cień
piszczy do nieba z głodu
Patrzysz jak Syzyf gubi swój kamień
choć był tak bliski celu
Tracisz już wiarę w swoje marzenia
i sens malowania życia
Lecz wcale nie tak musi biec ścieżka
gdzie chwasty ranią Twoja koszulę
zostaw ten kamień w przydrożnym rowie
a planszę z gra wyrzuć do kosza
Spróbuj postawić stopę inaczej
niech tęcza zabłyśnie nad marzeniami
Czas je spełniać
i śmiać się ze swego wieku
Zrobić coś by było bliżej
do rozkwitania marzeń i tańca motyli
uwierz ze w środku jesteś piękna
a resztę pozostaw za zasłona milczenia
brzdęk...
Razem z Olga odprowadzamy Przemka i Ewkę na pociąg - oni wracają do domu. My zaś jedziemy do Giżycka gdzie zostaje "przekazany" Piotrowi.
W Giżycku też czuje się świetnie , bo przecież znam to miasteczko jak własną kieszeń, gdyż byłem tu nie jeden raz
Po obiedzie idziemy na spacer wzdłuż kanału aż do obrotowego mostu a potem spacerujemy po miasteczku.
Dzień przyjemny i serdeczny...
Ponownie chytry los
rzucił za Ciebie kostka do gry
i kazał iść w nieznanym kierunku
gdzie przygotował tor przeszkód
Stary czas też nie ma litości
i domalował Ci krzywe zmarszczki
a siwa farba na skroniach
napisał datę Twoich urodzin
Sama nie wiesz czy to czarny kot
przebiegł niedbale Ci drogę
Czy moze tylko to Twój cień
piszczy do nieba z głodu
Patrzysz jak Syzyf gubi swój kamień
choć był tak bliski celu
Tracisz już wiarę w swoje marzenia
i sens malowania życia
Lecz wcale nie tak musi biec ścieżka
gdzie chwasty ranią Twoja koszulę
zostaw ten kamień w przydrożnym rowie
a planszę z gra wyrzuć do kosza
Spróbuj postawić stopę inaczej
niech tęcza zabłyśnie nad marzeniami
Czas je spełniać
i śmiać się ze swego wieku
Zrobić coś by było bliżej
do rozkwitania marzeń i tańca motyli
uwierz ze w środku jesteś piękna
a resztę pozostaw za zasłona milczenia
brzdęk...
sobotni wypad.. 2011.07.30
30 lipca 2011
Przyjechał Piotrek pomnie bo u niego tez muszę troszkę posiedzieć.W końcu znamy się dobry kawałek czasu!
Zatem dziś pojedziemy do niego do domku do Giżycka. Tu idziemy na spacer poparcie żaglowym. Akurat trafiamy na heppening PZU pt "bezpieczny urlop" słuchając opowieści żeglarki dostaje w gratisie prezent koło do pływania i breloczek do kluczy.
Zjedliśmy u Piotra obiadek , a ja zostawiłem tu swoje bagaże. Wracamy do Kętrzyna na ostanią pożegnalna noc.
Kolejny raz szukasz portu
choć nie wiesz czy dobre wybrałeś morze
pełne złotych rybek od szczescia
sa tu równiez żarłoczne rekiny
Znowu nie wiesz czy robisz dobrze
czy akurat szukasz własciwej drogi
czy warto otwierać szeroko okna
by przeciag znów pozrywał zasłony
Boisz sie ludzi co rania słowem
kłamców , pijaków i zbyt bogatych
Nie chcesz znowu upaść na podłogę
lecz bardziej boisz sie samotności
Kolejny raz szukasz nadziei
latarni która oświetli Twe życie
Da ciepło utuli, zrozumie
i sprawi że sny będa z usmiechem
Morze dziś spokojne,
rybacy sprytnie zarzucaja sieci
mewy krzycza coś w popłochu
fale kołyszą mysli cudzołożnie
A Ty płyń z marzeniami w sercu
wierzac w dobra pogode
jak ja wierzę w Ciebie
i patrz w niebo kiedy zakwitnie na nowo..
brzdek
Przyjechał Piotrek pomnie bo u niego tez muszę troszkę posiedzieć.W końcu znamy się dobry kawałek czasu!
Zatem dziś pojedziemy do niego do domku do Giżycka. Tu idziemy na spacer poparcie żaglowym. Akurat trafiamy na heppening PZU pt "bezpieczny urlop" słuchając opowieści żeglarki dostaje w gratisie prezent koło do pływania i breloczek do kluczy.
Zjedliśmy u Piotra obiadek , a ja zostawiłem tu swoje bagaże. Wracamy do Kętrzyna na ostanią pożegnalna noc.
Kolejny raz szukasz portu
choć nie wiesz czy dobre wybrałeś morze
pełne złotych rybek od szczescia
sa tu równiez żarłoczne rekiny
Znowu nie wiesz czy robisz dobrze
czy akurat szukasz własciwej drogi
czy warto otwierać szeroko okna
by przeciag znów pozrywał zasłony
Boisz sie ludzi co rania słowem
kłamców , pijaków i zbyt bogatych
Nie chcesz znowu upaść na podłogę
lecz bardziej boisz sie samotności
Kolejny raz szukasz nadziei
latarni która oświetli Twe życie
Da ciepło utuli, zrozumie
i sprawi że sny będa z usmiechem
Morze dziś spokojne,
rybacy sprytnie zarzucaja sieci
mewy krzycza coś w popłochu
fale kołyszą mysli cudzołożnie
A Ty płyń z marzeniami w sercu
wierzac w dobra pogode
jak ja wierzę w Ciebie
i patrz w niebo kiedy zakwitnie na nowo..
brzdek
pracowicie i świątecznie 2011.07.29
29 lipca 2011
Dziś urodziny Marka, dlatego z samego rana składamy mu życzenia, żeby było miło przez resztę dnia.
Po śniadaniu przychodzi kolej na gruz. Olga z Markiem mieli w domu remonty łazienek więc na podwórku przed domem mają spora stertę gruzu. Wszyscy faceci bierzemy się do pracy ostro , żeby załadować to do kontenera.
Jest gorąco , ale co tam trzeba wykonać to zadanie wykorzystując dzień dobrej pogody.
Udało się na szczęście, choć nie obyło się bez dużego wysiłku z naszej strony. Mnie boli kręgosłup od ciągłego schylania się . Cały kontener jest pełny , zastanawiam się tylko skąd oni wzięli tyle gruzu i gdzie to wcześniej się mieściło
Wieczorkiem odbywa się impresja na całego. Procentów nie brakuje , jest miło i zabawa trwa do północy....
Kłaniam się Tobie Ostrobramska Pani
tulę do Ciebie swa głowę
Zatrzymaj mnie choć na chwilę
z dala od codziennej udręki
Zatrzymaj mnie przy szepcie lasu
co okrasza modlitwa niebo
niechaj nauczę się spokoju
bo przy Tobie wszystko jest święte
Pozdrowiona bądź Mario
piastunko ubogiego człowieka
bo sprawiasz ze kto przy Tobie przystaje
odchodzi bogaty w szczęscie
Pani, Matko poetów i szukających drogi
Niech blask Twojej dobroci
będzie dla wszystkich latarnia
A teraz pozwól ze przylgnę do Ciebie...
brzdęk...
Dziś urodziny Marka, dlatego z samego rana składamy mu życzenia, żeby było miło przez resztę dnia.
Po śniadaniu przychodzi kolej na gruz. Olga z Markiem mieli w domu remonty łazienek więc na podwórku przed domem mają spora stertę gruzu. Wszyscy faceci bierzemy się do pracy ostro , żeby załadować to do kontenera.
Jest gorąco , ale co tam trzeba wykonać to zadanie wykorzystując dzień dobrej pogody.
Udało się na szczęście, choć nie obyło się bez dużego wysiłku z naszej strony. Mnie boli kręgosłup od ciągłego schylania się . Cały kontener jest pełny , zastanawiam się tylko skąd oni wzięli tyle gruzu i gdzie to wcześniej się mieściło
Wieczorkiem odbywa się impresja na całego. Procentów nie brakuje , jest miło i zabawa trwa do północy....
Kłaniam się Tobie Ostrobramska Pani
tulę do Ciebie swa głowę
Zatrzymaj mnie choć na chwilę
z dala od codziennej udręki
Zatrzymaj mnie przy szepcie lasu
co okrasza modlitwa niebo
niechaj nauczę się spokoju
bo przy Tobie wszystko jest święte
Pozdrowiona bądź Mario
piastunko ubogiego człowieka
bo sprawiasz ze kto przy Tobie przystaje
odchodzi bogaty w szczęscie
Pani, Matko poetów i szukających drogi
Niech blask Twojej dobroci
będzie dla wszystkich latarnia
A teraz pozwól ze przylgnę do Ciebie...
brzdęk...
i deszczowo.. 2011.07.28
czwartek 28 lipca 2011
Pogoda od rana jest niespecjalna, dlatego dziś nie ma żadnych szaleństw Troszkę platanie się po domku , granie w karty i takie tam drobiazgi. Deszcz nie pozwala na bieganie po okolicy.
Jak zwykle pyszny obiadek a potem sielanka . Od czasu do czasu popijamy coś ze specjalnej półki domowej roboty , ewentualnie jakieś drinkowanie.
Dzień płynął sobie pomaleńku i mimo deszczowej aury cieszę się urlopem tak jak trzeba.
Gorzka herbata na moim stole
podsuszony chleb z wczorajsza kiełbasą
i puste mysli bez Twoich słów
w milczeniu czekają na śniadanie
Za rogiem tesknota zapuszcza korzenie
rysujac słodką pocztówke wspomnień
deszcz nie wzycha po ulicach
choć smutek drzewami lekko kołysze
Na obiad zupa lekko kwaśna
bo brakuje w niej Twych pocałunków
patrze milczaco w pochmurne niebo
słuchając jak czas lekko umyka
Gdzie jesteś moja miła?
wieczór się pomału zbliza..
przyjdz do mnie na kolacje
bo czuje ze z głodu zdycham...
brzdęk
z litewskim akcentem... 2011.07.27
27 lipca 2011
Tym razem z Olga Pojechaliśmy do Giżycka, gdzie spotkaliśmy Piotra i pojechaliśmy zwiedzać dalej Mazury. Dotarliśmy do miejscowości Wigry. Tu znajduje się klasztor pokamedulski. W środku mogliśmy zwiedzić miejsce gdzie przebywał Jan Paweł II jak i małą galerie związaną z Tym klasztorem i miejscowością. W piwnicach kościelnych zachowane są groby zakonników.
Podziwialiśmy krajobrazy z dzwonnicy. A pogoda sprawiła że widoki na jezioro były rzeczywiście przepiękne. ( Zapraszam do galerii) Potem udaliśmy sie troszeczkę w głąb Litwy, bo stad niedaleko jest do granicy. Byliśmy w miejscowości Druskininkai - /czyt. Druskienniki/ Tu w restauracji z wiatrakiem "VIDO MALŪNAS" chcieliśmy zjeść coś regionalnego ale skończyło sie na plackach ziemniaczanych z mięsem. . Postanowiliśmy nie poddawać się tak łatwo i pojechaliśmy do Puńska żeby tu zjeść litewskie jadło. Niestety okazało się że obie knajpy jakie tu są były zarezerwowane i nie podają papu. Zatem wróciliśmy z powrotem. Po drodze do domku zajechaliśmy do miejscowości Wydminy i tu w lokalu nad jeziorem zjedliśmy cos po mazursku i wypiliśmy piwko. i Tak minęła pięknie sroda....
Chcę zbiec mimochodem z górki
prosto do Twego domu
gdzie w progu powita mnie
delikatny pocałunek szczęścia
Kwiaty same rwać się będą
białymi płatkami do słońca
bym na nich mógł napisać
ciche wyznanie serca
Patrz jaskółki fruwają wysoko
zapowiadając światu
dobrą pogodę na miłość
i różowe szczęście
Pośród cykających świerszczy
nucić będziemy pieśń naszych marzeń
by zasnąć w pachnącej laką pościeli
pod baldachimem z gwiazd
Zbiegniemy razem z polany
do stołu wspólnych rozmów
gdzie połamiemy się życiem
ku nadchodzącym dniom
brzdęk...
Tym razem z Olga Pojechaliśmy do Giżycka, gdzie spotkaliśmy Piotra i pojechaliśmy zwiedzać dalej Mazury. Dotarliśmy do miejscowości Wigry. Tu znajduje się klasztor pokamedulski. W środku mogliśmy zwiedzić miejsce gdzie przebywał Jan Paweł II jak i małą galerie związaną z Tym klasztorem i miejscowością. W piwnicach kościelnych zachowane są groby zakonników.
Podziwialiśmy krajobrazy z dzwonnicy. A pogoda sprawiła że widoki na jezioro były rzeczywiście przepiękne. ( Zapraszam do galerii) Potem udaliśmy sie troszeczkę w głąb Litwy, bo stad niedaleko jest do granicy. Byliśmy w miejscowości Druskininkai - /czyt. Druskienniki/ Tu w restauracji z wiatrakiem "VIDO MALŪNAS" chcieliśmy zjeść coś regionalnego ale skończyło sie na plackach ziemniaczanych z mięsem. . Postanowiliśmy nie poddawać się tak łatwo i pojechaliśmy do Puńska żeby tu zjeść litewskie jadło. Niestety okazało się że obie knajpy jakie tu są były zarezerwowane i nie podają papu. Zatem wróciliśmy z powrotem. Po drodze do domku zajechaliśmy do miejscowości Wydminy i tu w lokalu nad jeziorem zjedliśmy cos po mazursku i wypiliśmy piwko. i Tak minęła pięknie sroda....
Chcę zbiec mimochodem z górki
prosto do Twego domu
gdzie w progu powita mnie
delikatny pocałunek szczęścia
Kwiaty same rwać się będą
białymi płatkami do słońca
bym na nich mógł napisać
ciche wyznanie serca
Patrz jaskółki fruwają wysoko
zapowiadając światu
dobrą pogodę na miłość
i różowe szczęście
Pośród cykających świerszczy
nucić będziemy pieśń naszych marzeń
by zasnąć w pachnącej laką pościeli
pod baldachimem z gwiazd
Zbiegniemy razem z polany
do stołu wspólnych rozmów
gdzie połamiemy się życiem
ku nadchodzącym dniom
brzdęk...
ot tak mała przejażdżka.. 2011.07.26
26 lipca 2011
Dziś po śniadaniu Marek oznajmił że pojedzie z nami , pokazać nam troszkę Kętrzyna. Udaliśmy się zatem autkiem pod Kolegiatę w Kętrzynie i podziwialiśmy tutejszy zamek.
Następnie udaliśmy się do miejscowości Reszel gdzie zwiedziliśmy zamek. W drodze powrotnej podziwialiśmy Sanktuarium w Świętej Lipce gdzie znajdują się ruchome organy.
Wieczorkiem tradycyjne posiedzenie na tarasie i biesiadowanie do samej nocy.
Pośród płynących białych żagli
chcesz umieścić swoje pióro
by kolejny napisać wiersz
o miłości do natury
Stawiasz pierwsze słowa
Litery mazurskiego nieba
a tu krzyk dzikich ptaków
kradnie Ci wenę schowana w myślach
Zasypia przy Tobie
echo pokrzywionej historii
wierząc ze musiały zginąć wieki
by honor odnalazł swój kokon
W ojczystym gnieździe serca
bocian z poetą przyklęka na jedno kolano
szanując polską gościnność
i pola pachnące żytem
Lasy kołyszą do snu
poszukiwaczy grzybów ciszy i czasu
Łabędzim piórem stawiasz kropkę...
i biegniesz podziwiać zachód słońca...
brzęk....
Dziś po śniadaniu Marek oznajmił że pojedzie z nami , pokazać nam troszkę Kętrzyna. Udaliśmy się zatem autkiem pod Kolegiatę w Kętrzynie i podziwialiśmy tutejszy zamek.
Następnie udaliśmy się do miejscowości Reszel gdzie zwiedziliśmy zamek. W drodze powrotnej podziwialiśmy Sanktuarium w Świętej Lipce gdzie znajdują się ruchome organy.
Wieczorkiem tradycyjne posiedzenie na tarasie i biesiadowanie do samej nocy.
Pośród płynących białych żagli
chcesz umieścić swoje pióro
by kolejny napisać wiersz
o miłości do natury
Stawiasz pierwsze słowa
Litery mazurskiego nieba
a tu krzyk dzikich ptaków
kradnie Ci wenę schowana w myślach
Zasypia przy Tobie
echo pokrzywionej historii
wierząc ze musiały zginąć wieki
by honor odnalazł swój kokon
W ojczystym gnieździe serca
bocian z poetą przyklęka na jedno kolano
szanując polską gościnność
i pola pachnące żytem
Lasy kołyszą do snu
poszukiwaczy grzybów ciszy i czasu
Łabędzim piórem stawiasz kropkę...
i biegniesz podziwiać zachód słońca...
brzęk....
i na Mazurki 2011.07,25
25 lipca 2011
Raniutko wstajemy i ruszamy na pociąg. Jedziemy do znajomych z Ketrzyna. Pociągiem TLK do Gdyni a stamtąd kolejnym tejże spółki do Kętrzyna- razem około 7 godzin jazdy. Tu docieramy koło trzynastej, przyjeżdżają po nas na dworzec Olga z Markiem. Po przyjeździe do domu Przemek syn Ewki od razu "rzuca się na komputer" Konrada i jest cały happy. Na obiadek Olga serwuje żurek i leczo. Wszystko pycha, nie ma co gadać. Ech kocham mazury. Po południu siadamy na tarasie, robimy taka posiadówkę przy
nalewce i drinkach.
Pociąg turkocze po torach
Wystukując swoim kodem
dobrze zaszyfrowaną depesze
Prosto do Twego serca
Kocham stuk puk
tęsknię i wzdycham
ach, ach ach ach
turkoczą wagony bach bach
Poprzez krajobrazy
i piękne widoki
moje serce i myśli
podskakują na torach przez las..
Pragnę i marzę
stuk puk stuk puk
szukając Cię w myślach
pedzie do ciebie ciuf, ciuf
I słowa nadziei płyną hen
po torze przed siebie
I śmieje się sam i dusza
już czuje smak Twych ust...
I serce łomoce stuk puk
by tulić się do Twego oddechu
i wspólnie zrywając kartki wolności
coraz bliżej uf uf uf....
Nagle gwizd i pociąg staje
koła milczą nie mówiąc nic dalej
Jestem na stacji gdzie moja miła
szeroko otwiera radośnie ramiona...
brzdek..
Raniutko wstajemy i ruszamy na pociąg. Jedziemy do znajomych z Ketrzyna. Pociągiem TLK do Gdyni a stamtąd kolejnym tejże spółki do Kętrzyna- razem około 7 godzin jazdy. Tu docieramy koło trzynastej, przyjeżdżają po nas na dworzec Olga z Markiem. Po przyjeździe do domu Przemek syn Ewki od razu "rzuca się na komputer" Konrada i jest cały happy. Na obiadek Olga serwuje żurek i leczo. Wszystko pycha, nie ma co gadać. Ech kocham mazury. Po południu siadamy na tarasie, robimy taka posiadówkę przy
nalewce i drinkach.
Pociąg turkocze po torach
Wystukując swoim kodem
dobrze zaszyfrowaną depesze
Prosto do Twego serca
Kocham stuk puk
tęsknię i wzdycham
ach, ach ach ach
turkoczą wagony bach bach
Poprzez krajobrazy
i piękne widoki
moje serce i myśli
podskakują na torach przez las..
Pragnę i marzę
stuk puk stuk puk
szukając Cię w myślach
pedzie do ciebie ciuf, ciuf
I słowa nadziei płyną hen
po torze przed siebie
I śmieje się sam i dusza
już czuje smak Twych ust...
I serce łomoce stuk puk
by tulić się do Twego oddechu
i wspólnie zrywając kartki wolności
coraz bliżej uf uf uf....
Nagle gwizd i pociąg staje
koła milczą nie mówiąc nic dalej
Jestem na stacji gdzie moja miła
szeroko otwiera radośnie ramiona...
brzdek..
i zaś przed wyjazdem.. 2011.07 24
24 lipca 2011
Można było poleżeć troszkę dłużej bo w końcu niedziela. Troszkę dzisiaj taki dzień nijaki nic mi się nie chce, ale co tam, trzeba wziąć się w garść i już. Troszkę spacerowania po mieście, potem robienie małych zakupów przed wyjazdem. Jutro bowiem ciąg dalszy urlopu - tym razem przyjacielskie Mazury. Po południu zatem prasowanie i pakowanie czyli wszystkie rzeczy do torby bach i już...
Cały dzień minął spokojnie, a pogoda taka że dało się odpoczywać.
Na kolejnym przystanku
tej niepisanej małej wojny
kładzie się nisko sztandar
Bóg Honor Ojczyzna
Lecz nikt nie zwraca żadnej uwagi
na stare święte słowa
Zasłonięta szalikiem twarz
wrzeszcząc bije wroga okrutnie...
Trzeszczy oręż i wszystko dookoła
gardła puchną od wzajemnych wyzwisk
ścierają się racje bez żadnego pokrycia
słychać głośne wycia niedomytych samców
Wojna gdzie rodak wrogiem brata
by bić się dla samych ciosów i ran
Stadionowa wojna wciąż trwa
choć nikt tak naprawdę nie wie o co....
brzdęk...
Zjazd Kaszubów 2011.07.23
23 lipca 2011
Kiedy sobie jeszcze smacznie spałem obudziły mnie wrzaski i odgłosy płynące przez głośniki. Jakby ktoś gadał przez megafon,jakieś śpiewy, zapowiedzi. Zastanawiałem się co to jest. Okazało się że na dziś przypada Światowy Zjazd Kaszubów. Już o gdz. 9 przyjechał pociąg specjalny Transcaszubia którym przyjechali Kaszubi z różnych stron na ten zjazd. A te krzyki i śpiewy to na ich powitanie. Pogoda dzisiejszego dnia dopisywała. Pod wieczór wybraliśmy się na koncert zespołu Pectus byli też Magda z
Irkiem i Patrykiem, bawiliśmy się świetnie choć, już pod sam koniec poszliśmy do Magdy żeby sobie posiedzieć przy piwku i pogadać.
Słuchasz kolejnych szeptów sumienia
co teraz pozwala patrzeć wstecz
sięgajac za mur milczenia
za bramę czasu którego Ci wstyd
Nie znasz juz ludzi
co maja Twe znamie..
których chciałbyś przeprosic za zło
kleknąć z szacunkiem do ich dni
i błagać o krztę wybaczenia....
Boisz sie liczyc łzy
które płynęły z Twojego powodu
Czemu pozwoliłeś by przy głosie duszy
wyrosła dzungla chwastów
karmiona pycha?
Teraz patrzysz na wszystko inaczej
Choroba pląta Twe nogi i rece
Schowano wszystkie kartki z kalendarza
byś coraz mniej dostrzegał dni...
Co z tego że zyło sie lepiej?
I łatwiej omijać innych
Teraz stoisz sam na moście do nikąd
bo raczej raju nikt Ci nie otworzy
Nie ma nic prócz lekarzy nikogo
kto wsparłby Cie usmiechem prawdziwym
Tylko łapy wyciagnięte chciwie
po to co zostawisz po sobie...
Co dalej gdy sciezka sie urwie
gdy wiatr zdmuchnie Twa swieczkę?
Czy złodziej mogilę tylko wywróci
by ukaść wszystko nim pamięć zarośnie...
brzdęk
Kiedy sobie jeszcze smacznie spałem obudziły mnie wrzaski i odgłosy płynące przez głośniki. Jakby ktoś gadał przez megafon,jakieś śpiewy, zapowiedzi. Zastanawiałem się co to jest. Okazało się że na dziś przypada Światowy Zjazd Kaszubów. Już o gdz. 9 przyjechał pociąg specjalny Transcaszubia którym przyjechali Kaszubi z różnych stron na ten zjazd. A te krzyki i śpiewy to na ich powitanie. Pogoda dzisiejszego dnia dopisywała. Pod wieczór wybraliśmy się na koncert zespołu Pectus byli też Magda z
Irkiem i Patrykiem, bawiliśmy się świetnie choć, już pod sam koniec poszliśmy do Magdy żeby sobie posiedzieć przy piwku i pogadać.
Słuchasz kolejnych szeptów sumienia
co teraz pozwala patrzeć wstecz
sięgajac za mur milczenia
za bramę czasu którego Ci wstyd
Nie znasz juz ludzi
co maja Twe znamie..
których chciałbyś przeprosic za zło
kleknąć z szacunkiem do ich dni
i błagać o krztę wybaczenia....
Boisz sie liczyc łzy
które płynęły z Twojego powodu
Czemu pozwoliłeś by przy głosie duszy
wyrosła dzungla chwastów
karmiona pycha?
Teraz patrzysz na wszystko inaczej
Choroba pląta Twe nogi i rece
Schowano wszystkie kartki z kalendarza
byś coraz mniej dostrzegał dni...
Co z tego że zyło sie lepiej?
I łatwiej omijać innych
Teraz stoisz sam na moście do nikąd
bo raczej raju nikt Ci nie otworzy
Nie ma nic prócz lekarzy nikogo
kto wsparłby Cie usmiechem prawdziwym
Tylko łapy wyciagnięte chciwie
po to co zostawisz po sobie...
Co dalej gdy sciezka sie urwie
gdy wiatr zdmuchnie Twa swieczkę?
Czy złodziej mogilę tylko wywróci
by ukaść wszystko nim pamięć zarośnie...
brzdęk
ot święto w mieście... 2011.07 22
22 lipca 2011
Po śniadaniu zabrałem się za robienie tego światła w pokoju. Okazało się że kable szły inaczej i jeden kabelek brał sobie prąd z innej puszki którą już odłączyłem. Zatem trzeba było go uciąć i podłączyć do nowej instalacji. Teraz wszystko działa jak powinno. Pogoda bardzo ładna więc dziś wieczorkiem wybraliśmy się na oglądanie kramów, bo od wczoraj trwają w Lęborku dni Jakubowe. Zatem są festyny, kramy i różne stoiska z wyrobami regionalnymi i produktami z Chin ( zabawki) - miły wieczorny
spacer zakończył się na piwie z sokiem.
Jarmarczna karuzela , taka z konikami
kreci się dookoła
budząc śmiech u dzieci
Klaun z czerwonym nosem
rozdaje dookoła cukierki
Kolorowe balony stercza w powietrzu
w kacie starzec wyrabia cukrowa watę...
Kolejne święto miasta
Jakiś święty patron kłania sie turystom
by zostawili tu trochę grosza
wrzucili parę monet
na tace proboszcza
i wypili złote piwo
na rozluźnienie obyczajów i mysli
A ja patrząc na radosne krzyki
siedząc w przydrożnym skrawku nieba
Wśród drobniutkich zapachów szczęścia
rysuje dla Ciebie maleńkie serce
Cichutko żeby nikt nie widział
że bije ono własnie dla Ciebie...
brzdęk...
Po śniadaniu zabrałem się za robienie tego światła w pokoju. Okazało się że kable szły inaczej i jeden kabelek brał sobie prąd z innej puszki którą już odłączyłem. Zatem trzeba było go uciąć i podłączyć do nowej instalacji. Teraz wszystko działa jak powinno. Pogoda bardzo ładna więc dziś wieczorkiem wybraliśmy się na oglądanie kramów, bo od wczoraj trwają w Lęborku dni Jakubowe. Zatem są festyny, kramy i różne stoiska z wyrobami regionalnymi i produktami z Chin ( zabawki) - miły wieczorny
spacer zakończył się na piwie z sokiem.
Jarmarczna karuzela , taka z konikami
kreci się dookoła
budząc śmiech u dzieci
Klaun z czerwonym nosem
rozdaje dookoła cukierki
Kolorowe balony stercza w powietrzu
w kacie starzec wyrabia cukrowa watę...
Kolejne święto miasta
Jakiś święty patron kłania sie turystom
by zostawili tu trochę grosza
wrzucili parę monet
na tace proboszcza
i wypili złote piwo
na rozluźnienie obyczajów i mysli
A ja patrząc na radosne krzyki
siedząc w przydrożnym skrawku nieba
Wśród drobniutkich zapachów szczęścia
rysuje dla Ciebie maleńkie serce
Cichutko żeby nikt nie widział
że bije ono własnie dla Ciebie...
brzdęk...
i po Międzyzdrojach... 2011.07 21
21 lipca 2011
Rano trzeba wstać żeby zdążyć na pociąg, w drogę powrotną trasa ta sama, tylko że ze Słupska SKM-ką do Lęborka.
Po południu poszliśmy na chwile do Magdy żeby opowiedzieć jak było i odwiedzić... I tak spędzaliśmy miły wieczór przy piwku i miłych rozmowach. Zatem kolejny miły dzień urlopu.
Słowa odlatują w gwiaździste niebo
pisane szeptem prześcieradła
Rozkosze uniesień wielka litera
przepełniają się czułością warg
Pocałunki tańczą po ciele
w rytm oddychających serc
Drżą dłonie i motyle w duszy
uwalniając dzikich koni galop
A potem kwitną białe róże
do szlaku pomiędzy Uranem a Jowiszem
W pierścieniach Saturna śpiewają szczygły
uwalniając niebo dla rozkoszy
I słów nie trzeba pisać duzo
bo serca same wtulają się w siebie
słychać tylko delikatne odgłosy
to jęk szczęścia piszczy z radości
i nagle wszystko sie rozpływa
otulone mgła błogiego stanu
splatają się ramiona łapiąc sen
Zmęczone uniesienie i zapach dzikiego raju...
brzdęk....
Rano trzeba wstać żeby zdążyć na pociąg, w drogę powrotną trasa ta sama, tylko że ze Słupska SKM-ką do Lęborka.
Po południu poszliśmy na chwile do Magdy żeby opowiedzieć jak było i odwiedzić... I tak spędzaliśmy miły wieczór przy piwku i miłych rozmowach. Zatem kolejny miły dzień urlopu.
Słowa odlatują w gwiaździste niebo
pisane szeptem prześcieradła
Rozkosze uniesień wielka litera
przepełniają się czułością warg
Pocałunki tańczą po ciele
w rytm oddychających serc
Drżą dłonie i motyle w duszy
uwalniając dzikich koni galop
A potem kwitną białe róże
do szlaku pomiędzy Uranem a Jowiszem
W pierścieniach Saturna śpiewają szczygły
uwalniając niebo dla rozkoszy
I słów nie trzeba pisać duzo
bo serca same wtulają się w siebie
słychać tylko delikatne odgłosy
to jęk szczęścia piszczy z radości
i nagle wszystko sie rozpływa
otulone mgła błogiego stanu
splatają się ramiona łapiąc sen
Zmęczone uniesienie i zapach dzikiego raju...
brzdęk....
usiąść przy żubrze... 2011.07.20
20 lipca 2001
Kolejny dzień pięknego wypoczynku w Międzyzdrojach. Tym razem pogoda nie była całkiem rewelacyjna bo zrobiło się chłodno i nic się nie chce. Ale za to można się wybrać do Wolińskiego parku gdzie znajduje się pokazowa farma żubrów. Spacerek około 1500 metrów z miasteczka przez las. Tu za 5 złotych zobaczymy dzika, jelonka , orła bielika i zagrodę żubrów. Jest tu 6 samców i jedna samica ( dwa młode) , piękne to zwierzęta. Duże i dostojne. Po południu obiadek, a po nim raz jeszcze spacer uliczkami Międzyzdrojów. Ślicznie tu , kto wie może kiedyś znów tu zawitam. Ech szkoda że jutro trzeba wracać.
Na skrzydłach zagubionej weny
wiatr niesie słowa me
takie zwyczajne, proste
do Ciebie żeglować chce
Pod biała banderą wolności
bez zbędnych kadzideł sukcesu
bez paszportu, wizy, biletu
chce dotrzeć gdzie bije serce Twe
Dotknąć źródła spokoju
wargami pić żywą wodę
Koktajl z Twymi pocałunkami
niech doda słodkości słońcu
Chcę otwierać drzwi nadziei
co przyniesie Twój uśmiech
i stać się motylem
w ramionach wspólnych marzeń
Karmić razem poranki
radością wróbli i własną
malować wiosenne kwiaty
za każdym krokiem codzienności
Leć dobra mewo białoskrzydła
z marzeniami myśli niebieskich
zanieść je na parapet
gdzie biała różą zakwitną w dłoniach...
brzdęk..
Kolejny dzień pięknego wypoczynku w Międzyzdrojach. Tym razem pogoda nie była całkiem rewelacyjna bo zrobiło się chłodno i nic się nie chce. Ale za to można się wybrać do Wolińskiego parku gdzie znajduje się pokazowa farma żubrów. Spacerek około 1500 metrów z miasteczka przez las. Tu za 5 złotych zobaczymy dzika, jelonka , orła bielika i zagrodę żubrów. Jest tu 6 samców i jedna samica ( dwa młode) , piękne to zwierzęta. Duże i dostojne. Po południu obiadek, a po nim raz jeszcze spacer uliczkami Międzyzdrojów. Ślicznie tu , kto wie może kiedyś znów tu zawitam. Ech szkoda że jutro trzeba wracać.
Na skrzydłach zagubionej weny
wiatr niesie słowa me
takie zwyczajne, proste
do Ciebie żeglować chce
Pod biała banderą wolności
bez zbędnych kadzideł sukcesu
bez paszportu, wizy, biletu
chce dotrzeć gdzie bije serce Twe
Dotknąć źródła spokoju
wargami pić żywą wodę
Koktajl z Twymi pocałunkami
niech doda słodkości słońcu
Chcę otwierać drzwi nadziei
co przyniesie Twój uśmiech
i stać się motylem
w ramionach wspólnych marzeń
Karmić razem poranki
radością wróbli i własną
malować wiosenne kwiaty
za każdym krokiem codzienności
Leć dobra mewo białoskrzydła
z marzeniami myśli niebieskich
zanieść je na parapet
gdzie biała różą zakwitną w dłoniach...
brzdęk..
Subskrybuj:
Posty (Atom)