środa, 31 stycznia 2018

poniedziałku ciepłem... 2011.08 22

poniedziałku ciepłem...
2011.09.19 14:41:12 | opublikowany | olo-damian | wszystkie | komentarze: 0
poniedziałek 22 sierpnia 2011 Dzień troszkę rozluźniony  a mi nic się nie chce, Najchętniej to ja bym  się  nie ruszał. Na zewnątrz teperatura powyżej 30 stopni  i jest duchota.  Byłem w Biedronce na zakupach i na dzień dzisiejszy wystarczy. Po za tym troszeczkę domowych prac dziś wykonałem, a o 20.00 zasiadłem za sterami radio.Było dużo wpisów od słuchaczy , a ja bardzo lubię kiedy gram coś  ...
poniedziałek 22 sierpnia 2011
Dzień troszkę rozluźniony  a mi nic się nie chce, Najchętniej to ja bym  się  nie ruszał. Na zewnątrz temperatura powyżej 30 stopni  i jest duchota.  Byłem w Biedronce na zakupach i na dzień dzisiejszy wystarczy. Po za tym troszeczkę domowych prac dziś wykonałem, a o 20.00 zasiadłem za sterami radio.
Było dużo wpisów od słuchaczy , a ja bardzo lubię kiedy gram coś  specjalnie dla nich.
Po audycji chwilę popatrzyłem w telewizor i  odpłynąłem we śnie....

          Polną drogą kroczy życie
          zamyślone nad zboża zapachem
          świt barwi koniczynę szczęściem
          by nadzieja otwierała ludziom okna

                    Ptaki śpiewają pieśni poranne
                    na cześć dobrego stwórcy
                    kolorami świat się kręci
                    kwiaty rozchylają swe kielichy

          Strumień tańczy zwinnie
          otulając milczące kaienie
          opowiada poranne wieści
          wiecznie zielonym świerkom

                    Wiatr nuci słoneczną piosenkę
                    ucząc liście latać
                    może będzie deszcz co zaprosi tęcze
                    i żaby do stawu będą skakać...

          Lecz tylko człowiek zapracowany
          usilnie patrzył w kąt swego portfela
          chce szarych , szerokich dróg
          dymiących kominów fabryk

                    Barwnego ekranu telewizra
                    sukcesów swoje chciwości
                    Nie obchodzi go co dobre i piękne
                    myśli tylko by napełnić brzuch i leżeć...

brzdęk...

niedzieli smak... 2011.08.21

n21 sierpnia 2011
Co nas nie zaskoczy to i tak sobie pójdzie Pomalutku zaczynają się podchody wyborcze i wzajemne oskarżanie się  że ktoś komuś coś itd.
A ludzie maja już dość tej cholernej polityki i wybierania tych samych "jedynek" tych samych partii. Ja tam wolę odrobinę spokoju i domowego zacisza..Dzień dzisiejszy jakiś taki trochę senny  jakiś niechciewajkowy...

          Ogrodu naszego zapach
          przesyłam  Ci w ciepłym liście
          niech sprawi że poranna kawa
          zasmakuje malinami naszego pocałunku

                    Dzikie róże niech omamią Twoje myśli
                    odkrywając smak pożadania
                    Jasnozielona nadzieja otuli nas
                    tańcem płomiennego spotkania serc

          A potem nasze pocałunki
          pobiegną po miękkiej trawie
          Pomiędzy kielichami tulipanów
          w ramiona kołysanego szczęścia

                    Posyłam Ci śpiew ptaków
                    co budują gniazdo  na naszym poddaszu
                    niech maleńkie jaskółki 
                    zapowiedzą dobrą pogodę na miłość...

brzdęk

i do przodu z porządkami... 2011.08,20


20 sierpnia 2011
Dziś wypada domowe porządkowanie, czyli coś trzeba wrzucić do pralki i pozamiatać.Zakupy też  sa ustalone bo pasowało by coś zjeść. Pogoda zmienna ale pozwalająca na spacerowanie.
Dlatego deptanie chodnika zajęło mi troszkę czasu  ale to było zamiast poobiedniej drzemki.  Potem chwile posiedziałem  przy komputerze i tak nadeszła pora by iść do pracy na nocna zmianę.

        Nie wiem gdzie mam Cię szukać moja miła
        kiedy noc kradnie mi sny o Tobie...
        srebrne gwiazdy milczą niezrozumiale
        a ja tęsknie za ciepłem serca

                Wypuszczam sowim pohukiwaniem
                moje myśli zagubione
                żeby znaleźć w powietrzu
                choćby maleńki oddech

        Za oknem tylko deszcz snuje się po ulicach
        licząc bezimienne kałuże
        a ja w jego kroplach
        chcę widzieć błękit Twoich oczu

                Ktoś ukradł Twoje słowa z mego snu
                zamieniając to na czuwanie
                Szukam Cię w obłokach moich marzeń
                i po omacku całuje usta

        Latarnie mruczą coś ze zmęczenia
        ćmy kłócą się o skrawek światła
        A ja na bladym suficie myśli
        pisze do Ciebie nieprzytomny list..

brzdęk...

i muzyczny piatek/... 2011.08.19

 19 sierpnia 2011
Znowu budzenie i znowu do pracy, Ech taki człowieczy los
dziś   będę spędzał te 12 godzin  zgodnie z grafikiem.
Pogodę mamy  ciekawa, bo popadało  o godzinie 7 -prawie jak  docierałem do pracy, potem było przejrzyście i spokojnie  tylko po to by o 19 znowu zacząć padać  w sam raz jak szedłem do domu.
czyli  lekko mówiąc  dolało mi obficie.
O 22 grałem dziś na radio (www.radiolatki.hekko.pl)  wszystko dlatego że koleżanka prezenterka wpisała sie ze gra teraz w piątki od 20-22 i mi przypadła ta późna godzina.
  Ale i tak było miło i sympatycznie.

        Mruczę Ci do ucha 
        kocią kołysankę miłości
        o bezpiecznym śnie w moich ramionach
        i błogim stanie ducha

                Szeptam do Twego ciała
                tańcząc języczkiem
                po drżących myślach
                by otworzyć bramy namiętności

        Zdobywamy siebie nawzajem
        pocałunkami pieczętujemy pakt szczęścia
        Rozpływamy się w oceanie szczęścia
        licząc gwiazdy nieba którego dotykamy

                Nasza miłość maluje kolejny akt
                niewidzalna zasłona chroni nasze namiętności
                 w naszym ogrodzie kwitną kwiaty
                oby ich zapach trwał jak najdłuzej...

brzdęk

i tak sobie... 2011.08.16

18  sierpnia 2011

Budzik nie miał litości i zerwał mnie ze snu  do pracy nie pytając mnie wcale czy mam na to ochotę.  Dzis mam dodatkową zmianę wynikającą z grafiku, a tak okropnego mam dziś lenia.
W pracy pocieszyli mnie  że  będę miał jeszcze jedną dodatkowa zmianę bo 26-ego  kolega idzie na urlop i  mam jego dyżur. Normalnie już "się ciesze".
Na szczęście dzień  spokojnie przeleciał bez większych  awarii.  Do domu wróciłem leciutko padnięty, wiec po lekkiej kolacji wybrałem się do spania...

         Łamią się drzewa w naszym lesie
         po wczorajszej nie kontrolowanej burzy
         podobno biometr był niekorzystny
         i naszły na siebie silne fronty pogody

                  Obrzucamy się silnym gradem słów
                  niszcząc róże w naszym ogrodzie
                  meteorolodzy zapowiadają spadki temperatury
                  i silne zachmurzenie

         Unikamy wspólnych spojrzeń
         by nie wywołać groźnych błyskawic
         wiatr rozrywa nasze myśli
         budząc lęki i niepokoje

                  Czy grozi nam kataklizm
                  albo lokalne podtopienia
                  czy damy radę rozgonić te chmury
                  i pozwolić słońcu znowu świecić


         Czy chcemy dać sobie szansę
         na ponowną ciepłą wiosnę
         sprawić by ogród znowu zakwitnął
         by powróciły do lasu ptaki
         Czy wierzysz w naszą miłość?


brzdęk...

i takie pochylenie do jesieni.... 2011.08.17

17 sierpnia 20011

Po nocnej zmianie oczywiście troszkę snu. Potem wybrałem się z bratem na zakupy do Auchana. On chciał kupić jakieś buty i coś tam jeszcze, ja kupiłem parę bananów i pendriva bo był w miarę tani. Dzień pogodowo przyjemny i można było spędzać czas na spacerowaniu. Troszkę słońca nie zaszkodzi. Wieczorem oglądałem telewizje i uprawiałem wirtualną farmę.

       Liczysz spadające liście
       co przypominają kartki z kalendarza
       tych dni minionych
       i marzeń co nie spełnią się nigdy

              Kasztany upadają na alejki w parku
              niczym tykanie zegara
              jesień pisze kolejny wiersz
              utkany z nici babiego lata

       Słońce uśmiecha się ospale
       przez zamyślone chmury
       Wiewiórka z jeżem zbierają zapasy
       bo zapowiadają długą zimę

              Uchyl zatem Swoje drzwi serca
              na zachwyt wrześniowego nieba
              i uwierz że potrzebna jest jesień i zima
              by rozkręciła się życiem wiosna




brzdęk....

tup tup i dalej... 2011.08.26

16 sierpnia 20011

Poleżałem troszkę dłużej, potem pojechałem załatwiać parę spraw takich domowych, porobiłem tez parę przymusowych opłat. Po obiedzie chwileczkę poleżałem sobie żeby przygotować się do nocnej zmiany.

     Kiedyś przyjdzie biały sen
     taki który otworzy drzwi raju
     sprawi że znikną rzeczywiste dni
     i związane z życiem koszmary

          Cicha droga porwie nas
          na zielone łąki szczęścia
          by cieszyć nas wolnością
          gdzie dookoła nieba przestrzeń

     Błogo będzie można owoce rwać
     z drzewa najznakomitszego dobra
     nie będzie zła i ludzi co się umieją śmiać
     tylko z naszego nieszczęścia

          Wszytko będzie piękne i My też
          a słów nie będzie nam potrzeba
          tylko parę czystych myśli
          i wiara w jasne światło duszy

     Pachnieć będą kwiaty dnia,
     marzenia będą na wyciągnięcie serca
     lecz szkoda że by ten sen zaistniał
     zwyczajnie odejść z tego świata trzeba...

brzdęk...

i nocka... 2011.08 15


15 sierpnia 2011
Wstajemy do pracy powiedziałem do siebie, choć nie bardzo mi się chciało nawet otwierać oczu. W pracy dzień spokojny, ale czas niestety szedł do przodu pomaleńku. Ciepłota na zewnątrz nie pomaga bo zamiast leżeć brzuchem do góry ja się tu mecze w pracy. Po powrocie do domu zabrałem się za granie na radio by muzyka radowało duszę wszystkich słuchaczy.

        Jeszcze wiatr nie wieje nam w oczy
        gdy mijamy się w korytarzu jutra
        jeszcze nie pada deszcz nad nami
        i nie spacerujemy z parasolem po pokoju

                Meteorolodzy zapowiadają jednak
                pogorszenie nadchodzącej pogody
                pierwsze niekorzystne biometry
                i głębokie zachmurzenia

        Czy chłód okryje nasze myśli
        czy śnieg zasypie złotą plaże
        po której biegaliśmy nago
        w poszukiwaniu niezwykłych marzeń

                A może zwyczajnie przytulmy się do Siebie
                by ciepło naszego przywiązania nas ogrzało
                by serca na nowo mogły rozmawiać z Sobą
                wtedy nie straszne będą nam jesienie



brzdęk....

i niedziela.... 2011.08.14

14 sierpnia 2011
Jak to przypada na niedzielny czas dzień spędzony na odpoczynku i leżeniu sobie dłużej. Pogoda nawet przyzwoita, dzięki temu byłem na małym spacerku. Na więcej nie starczyło mi ochoty.
Na dodatek  pobolewała mnie dziś głowa, choć nikt nie wie dlaczego. Wieczorkiem oglądałem meczyk Barcelony z Reale. Superek grają nie to co nasi piłkarzyki...

      Imbryk z herbata czarną jak noc
      drży nucąc piosenkę
      o cieple które w sercu śpi
      i ognisku z pieczoną kiełbaską

            Kolejny wiersz rodzi się
            w kącie przy starej lampie
            Drobny grzech przysięga że nie chce być zły
            że to tylko jednorazowy przekręt

      Księżyc już wkłada okulary
      by bajki czytać grzecznym dzieciom
      Myśli przywołują zakatarzoną tęsknotę
      licząc gwiazdy co zapominają spełniać marzenia

            Bezsenna noc szykuje się
            z pakietem rozwiązań na przyszłość
            pusty tunel  w którym brak widoków
            i sto pytań bez sensownych odpowiedzi

      A kiedy świt uchyli zasłony
      ukazując poród dnia
      Może ktoś zrozumie że żyć  to nie wstyd
      że trzeba wierzyć w lepsze jutro...

brzdęk.....

ot sobota taka sobie.... 2011.08,07

13 sierpnia 2011
Rano odprowadziłem Ewkę na dworzec do pociągu Potem było troszeczkę załatwień na mieście. Wizyta u pani Marty, żeby naprawić jej światło w łazience, w pokoju ustaliłem usterkę która sprawiała że w gniazdku zanikało napięcie..- znalazłem przerwę w kablu.Trzeba będzie w tym miejscu zrobić nowe gniazdko tak zadecydowała p.Marta.Zostawiłem to na inny dzień bo ani nie miałem przy sobie gipsu,ani szpachelki ani puszki.
Potem pojechałem na cmentarz sprzątać grób.
Popołudnia wizyta  u znajomych  na małe pogaduchy.
Dzień mile spędzony i pełen serdeczności..

          Historii ślad zapisany na szarym murze
          ginie w gąszczu zapomnienia
          czarne pogorzeliska
          zostały zapomniane reklamą papierosów

                    Bohaterowie pochowani pod brzozowym krzyżem
                    zagubieni w kolejce do orderów
                    bo byli zbyt zwyczajni
                    i polegli bez zwycięskiej chwały

          Łzy wylane osieroconych dzieci i matek
          wsiąknęły w ziemię
          głód spalone domy i zagubienie
          wyznaczały szlak idący  ze śmiercią

                    Czas posiał w tym miejscu
                    sklepy, ulice i szpitale
                    zagłuszając dobrobytem
                    głosy sumienia z przeszłości

          Miało nie być więcej wojny
          nigdy przelanej niewinnej krwi
          Lecz człowiek  kocha walczyć 
          i zabijać choćby w imię pokoju

                    Historii ślad zamalował czas
                    reklamą życiowej promocji
                    Bohaterowie zginęli po to
                    by inni mogli wszczynać kolejne wojny...

brzdęk.... brzdęk,,,,

Piątkowy pierożek 2011.08,12

12 sierpnia 2011
Spokojny dzień . Spacerowanie po mieście i podziwianie uroków Krakowa. Potem szybciutko na festiwal pierogów .
W tym roku  coś te pierożki są drogie bo jeden liczą sobie po 1,50 zł. A to żadna promocja. Zatem zjadłem tylko troszeczkę takie ruskie w panierce. Potem spacerek po plantach. Tu pozwoliłem sobie na karmienie gołąbków, które normalnie jadły z reki tak sa tu wychowane.
 Dziś idę do pracy na nocną zmianę.

      Gryziesz kolejny ołówek
      martwiąc się jak przeżyć do wypłaty
      myślisz z czego zrezygnować 
      w tym miesiącu by żyć

            Prąd gaz woda jedzenie
            Gdybyś mogła sprzedać swe zmartwienia
            byłabyś bogata i szczęśliwa
            a tak patrzysz w pusty garnek...

      Nie obchodzi Cię że czas biegnie
      że ktoś świętuje sukcesy
      lub cieszy się z każdego poniedziałku
      Ty słyszysz płacz swoich dzieci

            Bezradność puka do Twych drzwi
            choć szarpiesz każdy dzień
            cicho błagając o litość
            los udając zrozumienie śmieje sie po kryjomu

      Co z tego że w niebie
      szykują dla Ciebie  order za wytrwałość
      że ktoś obiecuje kolorowy raj
      Kiedy Ty nadal nie znasz odpowiedzi
      na pytanie o przyszłość jutrzejszego dnia....

brzdęk...

ot pracowicie... 2011.08.11

11 sierpnia 2011
Do pracy kochani rodacy. Dziś to już bardzo mi się nie chciało iść pracować, wolałbym sobie jeszcze poleżeć w łóżeczku. Na szczęście obowiązek płynął spokojnie. W trakcie skorzystałem z obiadku (schabowy z ziemniaczkami i sałatą)
Wieczorkiem po pracy padam lekko , ale co mi tam.

         Fale kradną plaży 
         letnie wspomnienia zakochanych
         dziecięce zamki marzeń
         i szeptanie sekretów miłości

                  Bezimienne słowa powtarzają mewy
                  jak wiersz lub dobrą mantrę
                  kocha, nie kocha....
                  bicie serca goni uciekające fale...

         Słońce przypieka promiennie
         zmęczonych pracą urlopowiczów
         rybacy nucą szanty
         przeliczając zdobyte na wędzeniu pieniądze

                  W zacienionych knajpkach leje się piwo
                  ucztują rozpasieni turyści
                  i niewyżyte krwi głodne komary
                  czas biegnie inaczej niż w zatłoczonych miastach

         Wszystko pięknie i ładnie
         Tylko czemu nie ma tu mojego snu
         i Twoich warg  które obudza ocean rozkoszy
         Chciałbym być przez niego wciągnięty...
         i zatonąć  w Twej namiętności....

brzdęk...

Zakopane hej... 2011.08.10

10 sierpnia 2011
 Dziś rano pojechaliśmy  z Ewką do Zakopanego  ( 18 zł autobus) ot tak żeby zobaczyć góry  co prawda z daleka ale zawsze coś. Oczywiście trzeba też podreptać po największym deptaku jakim są Krupówki.. Tu już chyba nie ma nic z walorów górskiego miasteczka jakim kiedyś było Zakopane.
Teraz to jest wylęgarnia turystów, gdzie wylegują się po knajpach i bawią się w kupowanie pamiątek. Oczywiście trzeba było jak wszyscy skosztować oscypka i tutejszej kuchni. Obiadek za 13 zł w knajpie "Nad potokiem"
 wszystko było ślicznie, choć przelotny deszczyk kilkukrotnie przeszkodził nam w pełni relaksować się  tutejszym klimatem.
Po powrocie troszkę czułem zmęczenie, ale co tam w końcu  trzeba poturystycznić lekko nóżki.

         Elementarz życia piszesz każdego dnia
         krok po kroku otwierasz czas
         zasada i reguła znaczą każdą chwilę 
         Tu dajesz sobie zielone światło
         a w innym miejscu mówisz "stop"

                  Każda sytuacje komentujesz głośno
                  według prawa i systemu
                  Nie ma tu miejsca na pomyłki
                  ucieczki, odejścia od planu
                  czas, zachowanie , lekcja honoru

         Ludzi kolekcjonujesz na półkach
         ze znakami charakteru
         ze szczegółowym opisem użyteczności
         Zaszufladkowani w rejestrze przydatności
         oznaczeni klasą jakości i bezpieczeństwa...

                  Wszystko zgodnie z normą
                  i z tykaniem zegara
                  śniadanie obiad kolacja
                  praca, odpoczynek praca
                  przegrana wygrana kompromis

                  Tylko sumienie jest jakieś nieczytelne
                  po za kontrolą sa dziwne westchnienia
                  I serce też nie chce słuchać reżimu
                  Dlatego najłatwiej jest zamknąć je na kłódkę
                  i napisać dużymi literami "NIECZYNNE"

brzdek....

witaj Ewka 2011.08.09

 9 sierpnia 2011

Przyjeżdża do Krakowa Ewa. Zatem odbieram ją z dworca. Potem jedziemy na Kazimierz, bo  chciała zwiedzić ta dzielnice. Nic tam ciekawego się nie dzieje, zatem idziemy zobaczyć gdzie w Krakowie sa najsmaczniejsze lody. Ulica Starowana -od zawsze tu były kolejki więc i dziś też są  choc mniejsza niż ostatnio...Potem idziemy na kawę do lokalu "Wasza klasa" Mojej znajomej która jest szefowa tego lokalu akurat nie było. Około 18 jedziemy do "Kotkowej" która udostępniła pokój na nocleg.   Wieczorkiem, gadki szmatki i takie tam inne...


       Drogi przed naszym domem
       skrzyżowały się dziwnie
       biegną teraz po nich słowa
       które ranią się za każdym  razem
       gdy spotkają się przypadkiem

              Szukamy innych miejsc ciszy
              by odpocząć od siebie
              Od niebezpiecznych spojrzenie na życie
              i wskaźników finansowych

       Astrologiczne przepowiednie milczą
       na temat zmiany biegunowości charakteru
       i odpychania ziemskiego
       wspólnych poczynań serca

              Za zasłona braku czasu
              budujemy niewidzialny mur
              by odgrodzić się od miłości
              i żyć tylko z przyzwyczajenia

       Jak będzie wyglądał nasz świat
       za kilka przecznic czasu
       Czy będzie miał racje bytu
       wspólny rozespany świt?

              Czy stać  nas jeszcze
              by czuć w duszy zapach raju
              i pozwolić  by nasze niebo
              znowu zakwitło?

brzdek..

poniedziałkowy niechciewajek 2011.08.08

 8 sierpnia 2011
Dzień spokojny , a człowiekowi nic się nie chce. snuje się troszeczkę  po domu, potem też  snujacy sie spacerek, w międzyczasie robię małe pranie  Dziś nocna zmiana więc troszkę snu po obiadku  dobrze się przyda...

       Czwarta nad ranem przynosi cicho
       zwyczajny sen pokorny
       zwracając mój czas do  tyłu
       Odwracając kierunki życia
       rozwoju słów i myśli

              Ubywają lata przezywane na nowo
              budzenie się , zasypianie
              gubienie wiedzy, zdolności
              Rozrzucanie wspomnień po podwórku

       Odzyskiwanie wolności sumienia
       czystego spojrzenia
       zrozumienia innych
       i czasu liczonego do tyłu

              Pierwsze podniesienie z klęski
              upadek ocierane łzy
              szczęśliwy uśmiech
              zabawki i beztroskie bieganie

       Nieudolne kroki z łapaniem równowagi
       Mama, tata i inne słowa
       kroczenie na czworaka
       za zagubiona pieluchą

              Machanie rekami
              cud narodzin
              ... i ciemność dookoła
              a może to cisza w środku nocy...
              i co teraz?
              Czy to pora czekania na śmierć? 

brzdek..

Brzdęk. niedzielnym dniem pracy 2011.08.07

 7 sierpnia 2011

Dniówka dziś. czemu tak jest że w niedzielny poranek zamiast spać dłużej to ja muszę zrywać się do pracy? Ot jeszcze tego nie wiem, ale jak trzeba to trzeba.Dzień ślimaczył się okrutnie. Pogoda nie była rewelacyjna. Koło 14 wybrałem się na obiadek. Zamówiłem Kotleta po zbójnicku z surówką i ziemniakami  oraz rosołek. Niedziela w pracy to naprawdę nic przyjemnego, ale po 19 mogłem już spokojnie pojechać do domu. Tu  po dobrej kolacji zająłem się oglądaniem telewizora..

          Brzęczy w trawie nuta świerszcza
          Babie lato otwarło nowe połączenie
          z ciepłego sierpnia do jesieni
          by rozkołysać nasze myśli

                    A ja szukam Twoich śladów
                    w pobliskim parku pełnym wspomnień
                    Twych kroków co pieszczą mnie szeptem
                    utulonych ust pełnych słońca

          Chce by Twe ramiona otuliły szyje
          niczym szalik przed chłodu wiatrem
          by Twoje biodra kołysały moje sny
          i marzenia o wolności wypuszczonej w niebo

                    Mały kasztan potoczył sie po alejce
                    puszczając do mnie brązowe oczko września
                    moje myśli tęskniące uleciały szybko
                    niczym spłoszony ptak...

          Pasikonik urwał swą piosenkę
          Czas znowu poruszał wskazówkami 
          Klakson samochodów przypomniał ze jestem w centrum miasta
          a gołębie zjadły resztę śniadania

brzdęk...

a tak z wizytą.... 2011.08.06

6 sierpnia 2011
Pogoda dziś przyzwoita. Zatem w domku  troszkę  spraw załatwiam, przerzucam fotki na komputer. . Potem po obiedzie jadę do Małgorzaty - "Kotkowej"  by pogadać o różnych sprawach  i opowiedzieć jak było na urlopie.Lubię do niej jeździć bo tu można odpoczywać i obcować z natura. Rozładować napięcie i naładować akumulatory myślowe.Oczywiście małe piwko też jest wskazane , a do tego pizza z dodatkowym serem mozzarella...Po powrocie do domu chwile posiedziałem przy wirtualnej farmie i pooglądałem troszkę telewizji.


     Astronomiczna jesień wkrada się cicho
     łapiąc mocno za serce
     Przypomina o wieku zapisanym w dokumentach
     i zrywaniu dojrzałych jabłek...

          W lustrze  dostrzegasz pierwsze zmarszczki
          choć jeszcze na drzewach są zielone liście
          Tylko wiewiórka trochę wcześnie tego roku
          zbiera orzechy i żołędzie na zimę...

     Listonosz spóźnia się z listami do Ciebie
     a może juz nikt nie przesyła tęsknoty
     Wiatr gwiżdże w starych oknach
     czytając wiersze zapomnianych poetów.

          Herbata zaczyna pachnieć malinami lata
          By chronić  przed głupią choroba
          Przeklęty czas ma końskie zdrowie
          by gnać stale do przodu...

     Patrzysz cicho w zachodzące słońce
     i nie wiesz kto na złość
     zaczarował Twoje myśli nostalgią
     i czemu konik polny gra tak smutną piosenkę...

brzdęk...

taki piatek.... 2011.005

5 sierpnia 2011
małe spanko po nocnej zmianie , potem to już z górki  dzień popłynął. Mały spacerek, po osiedlu i przy okazji zakupy . Oczywiście że domowe sprawy tez trzeba pozałatwiać, więc  sprzątałem dziś łazienkę.
Wieczorkiem grałem na radio - fajnie jest być blisko słuchaczy realizując ich prośby muzyczne i pozdrowienia.

      Ciągną mocno swoje sznurki
      ci którzy chcą mieć jak najwięcej
      przywiązują nimi do siebie
      wszystkie zwycięstwa i sukcesy

            Chowają za uśmiechniętą maską
            swoje chytre spojrzenia
            niecne plany
            i chciwe myśli egoistyczne

      A kiedy zdobędą zaufanie
      zarzucają swe sieci
      by łowić kolejne trofea
      bo ludzie na przynętę wezmą byle co

            A kiedy pojedzą obficie
            i napchają czyjąś niedolą swe kieszenie
             zaszyją się w swych domach
            udając dobrotliwych tatusiów

      Świat pomieszał wszystkie kolory
      białe stało się czarnym
       a nienawiść okazała się dobra
      dokąd uciekła prawdziwa tęcza?

brzdęk...

i do pracy - ech... 2011.08.04

4 sierpnia 2011
Po dobrym urlopie człowiekowi ciężko jest się oswoić z tym ze trzeba iść do pracy. Dziś w radio mówili ze potrzeba minimum 5 dni na  przygotowanie się psychiczne  ze skończył się urlop. No cóż ja dałem sobie  parę chwil tylko na to i zabrałem się za małe pranie.
Potem był czas na zakupy i uzupełnianie lodówki. Pogoda nie za bardzo dobra  więc nie spacerowałem zbytnio. Oporządziłem roślinność na moim parapecie i ... o 18 poszedłem  na nocną zmianę  do pracy...
     
       Strzała Amora ugodziła lekko
      przemądrzały tyłek małolata
      który oprócz komputerowego świata
      widział jeszcze pełną michę jedzenia

            Miłość nie miała szans
            do cybernetycznych myśli
            i zatwardziałej pupy
            od niewygodnego fotela

      I życie toczyło się dalej
      pomiędzy jedzeniem a klawiatura
      drobny łyk powietrza
      i oczy wpatrzone w ekran

            I nagle pośród bladych atomów
            po łączach magicznego druta
            dziwny wirus  do niego zawitał
            strzałą pocztowego uśmiechu

      Ona też zza komputera
      z problemami technicznej natury
      Godziny rozmów
      tysiące słów z klawiatury

            I teraz nikt nie wie kto tu winien
            Amor ze swą starą zbroją
            czy chiński sprzęt 
            i tani dostawca internetu....

brzdęk...

odpoczynek po odpoczynku 2011.08 03

3 sierpnia 2011
Dzień lekko zmęczony po całym zamieszaniu  z podróżą. Staram sie jakoś odpocząć przed pójściem do pracy. Pogoda nie jest najlepsza, a mnie  coś boli głowa.
Może to aklimatyzacja? Normalnie nic mi się nie chce, snuję się jak cień po domu.
i ledwie żyje. Ech czemu urlop się tak szybko kończy.

      Biały sen motyla 
      zrywa się  z porannych kwiatów
      by lecieć z listem do zakochanych
      przewracać im oczy od zachwytu

            Błękitne myśli wznoszą pod obłoki
            tęsknotę do pocałunków
            Słońce pieści szept jaskółek
            zwiastujących dobra pogodę

      łąka pachnie koniczyną szczęścia
      w której turlają się rozkosze
      czekając na koncert świerszczy
      i deklamowanie romantycznych poematów

            Potem pod letnimi gwiazdami
            noc pościeli szafirowe łoże
            Splotą się serca, ramiona oddechy
            w oczekiwaniu na nowy brzask życia...
brzdęk..

i końcówka urlopu.. 2011.08.02

 2 sierpnia 2011
Pora zjechać do domku Zatem szybkie pakowanie i układanie wszystkiego w torbie. Biorę jakieś jedzenie, herbatkę i inne rzeczy przydatne w podróży.
Pociąg TLK do Warszawy około 13, a  stamtąd "interregio' do Krakowa. - Tak miało być, ale ten pierwszy spóżnił się i nie zdążyłem na przesiadkę. Widziałem tylko jak odjeżdża pociąg. Zatem udałem sie do kasy żeby zmienic bilet a inny pociąg (kolejny to TLK do Krakowa za 1,5 godziny od tego  czasu.
Postałem chwilę w kolejce do kasy , a ty kasjerka nagle "ciach "  i zamknęła okienko- koniec pracy,  W kolejnym stałem około 20 minut  i miałem dość Zwolniło się okienko 5 więc tam pobiegłem . ufff ... Tu pani powiedziała  mi że powinienem z tym biletem udać się do informacji,żeby mi napisali  na bilecie że to wina PKP....itd..
Wrrrrrrrrr normalnie warczałem zeby sie całkiem nie wściec. W informacji coś napisali na bilecie i kazali wrócić do okienka  gdzie byłem(5) Wracam a tu ono zamknięte... -Oszaleć idzie. Zaś nerwy więc stanąłem w okienku  gdzie ten  facet nadal "kupował bilet" już 10 -15 minut! (i jak tu być zdrowy?)
Na szczęście pani widząc mą desperacje otworzyła ponownie  okienko nr 5 i wystawiłanowy bilet. 45 minut wariactwa  z wymianą biletu! Potem to juz tylko czekałem jak podstawią mój pociąg.  w Krakowie byłem 20 minut po północy i taksóweczką pojechałem do domu...

      Dzikie spojrzenie zza kata stołu
      wędruje pomiędzy szklankami piwa
      szukając zaspokojenia żądz
      wygłodniałego ciała

            Brakuje oddechu w zmysłach
            które zrywają się z postronka
            i chcą gnać gdzieś na oślep
            wiedzione zapachem feromonów

      Zapominasz że jesteś kobietą
      prężysz się niczym dzika kotka
      szukająca pieszczot i igraszek
      bez żadnych hamulcowi norm

            Kiedy cel jest w zasięgu dłoni
            rzucasz się doń by być jego ofiarą
            by dać się wykorzystać
            i zatracić w nocy mgle

      A jutro będziesz  mieć moralnego kaca
      i drobne wyrzuty sumienia
      ale dziś to bez znaczenia
      chcesz być wyzwolona kobietą....

brzdęk.

i pierwszy sierpień 2011.08.01

 1 sierpnia 2011
Dzień lekko pochmurny wiec do południa  troszeczkę posiedziałem w domku.Popołudniu  spacerek po Giżycku dla rozprężenia umysłu . Podziwiamy co się zmieniło od zeszłego roku Zbudowano nowy ciąg kamienic, parę nowych sklepów i budują jakiś hotel  koło dawnego skrzydła zamku krzyżackiego.
Wieczorkiem opowiadaliśmy o tym co u naszych wspólnych znajomych i takie różne tam bajeczki.

      Czas biegnie nieustannie
      nakazując ruszać rękami i nogami
      by jak najbardziej zmęczyć ciało
      przygarbić i dodać zmarszczek

            Umykają myśli i dziecięce marzenia
            cudowne sny, westchnienia
            zamieniają się  w szarą codzienność
            i reumatyzm w kolanach

      Daleko za morzem emerytura
      choć mówią że co roku bliżej
      A póki co każdego dnia
      wyrasta nowa góra do przejścia

            Zegar wymazuje z pamięci
            dziecięcy uśmiech i wspomnienia
            Pieniądze wyznaczają kurs szczęścia
            i dobrą pogodę na święty spokój

      Sprawy które trzeba stale gonić
      rosnące ceny i życie na kredyt
      błogosławione promocje i reklamy bez pokrycia
      zaśmiecają oddech duszy

            Malinowa przeszłość odeszła cicho
            to co ma przyjść nie maluje się kolorowo
            kolejna wiosna nakłada krzyżyk na plecy
            Czemu ten czas tak szybko umyka ...?

brzdek....

ostatni lipcowy dzień 2011.07.31

niedziela 31 lipca 2011
Razem z Olga odprowadzamy Przemka i Ewkę  na pociąg - oni wracają do domu. My zaś jedziemy do Giżycka  gdzie  zostaje "przekazany" Piotrowi.
W Giżycku też czuje się świetnie , bo przecież znam to miasteczko jak własną kieszeń, gdyż byłem tu nie jeden raz
Po obiedzie  idziemy na spacer  wzdłuż kanału aż do obrotowego mostu  a potem spacerujemy po miasteczku.
Dzień przyjemny i serdeczny...

     Ponownie  chytry los
     rzucił za Ciebie kostka do gry
     i kazał iść w nieznanym kierunku
     gdzie przygotował tor przeszkód

          Stary czas też nie ma litości
          i domalował Ci krzywe zmarszczki
          a siwa farba  na skroniach
          napisał datę Twoich urodzin

     Sama nie wiesz czy to czarny kot
     przebiegł niedbale Ci drogę
     Czy moze tylko to Twój cień
     piszczy  do nieba z głodu

          Patrzysz jak Syzyf  gubi swój kamień
          choć był tak bliski celu
          Tracisz już wiarę w swoje marzenia
          i sens malowania życia

     Lecz wcale nie tak musi biec ścieżka
     gdzie chwasty ranią Twoja koszulę
     zostaw ten kamień w przydrożnym rowie
     a planszę z gra wyrzuć do kosza

          Spróbuj postawić stopę inaczej
          niech tęcza zabłyśnie nad marzeniami
          Czas je spełniać
          i śmiać się ze swego wieku

     Zrobić coś by było bliżej
     do rozkwitania marzeń i tańca motyli
     uwierz ze w środku jesteś piękna
     a resztę pozostaw za zasłona milczenia

brzdęk...

sobotni wypad.. 2011.07.30

30 lipca 2011
Przyjechał Piotrek pomnie  bo u niego tez muszę troszkę posiedzieć.W końcu znamy się dobry kawałek czasu!
Zatem dziś pojedziemy do niego do domku do Giżycka. Tu idziemy na spacer poparcie żaglowym. Akurat trafiamy na heppening PZU pt "bezpieczny urlop" słuchając opowieści żeglarki  dostaje w gratisie  prezent koło do pływania i breloczek do kluczy.
Zjedliśmy u Piotra obiadek , a ja zostawiłem tu swoje bagaże. Wracamy do Kętrzyna na ostanią pożegnalna noc.

       Kolejny raz szukasz portu
       choć nie wiesz czy dobre wybrałeś morze
       pełne złotych rybek od szczescia
       sa tu równiez żarłoczne rekiny

              Znowu nie wiesz czy robisz dobrze
              czy akurat szukasz własciwej drogi
              czy warto otwierać szeroko okna
              by przeciag znów pozrywał zasłony

       Boisz sie ludzi co rania słowem
       kłamców , pijaków i zbyt bogatych
       Nie chcesz znowu upaść na podłogę
       lecz bardziej boisz sie samotności

              Kolejny raz szukasz nadziei
              latarni która oświetli Twe życie
              Da ciepło utuli, zrozumie
              i  sprawi że sny będa z usmiechem

       Morze dziś spokojne,
       rybacy sprytnie zarzucaja sieci
       mewy krzycza coś w popłochu
       fale kołyszą mysli cudzołożnie

              A Ty płyń  z marzeniami w sercu
              wierzac w dobra pogode
              jak ja wierzę w Ciebie
              i patrz w niebo kiedy zakwitnie na nowo..

brzdek

pracowicie i świątecznie 2011.07.29

29 lipca 2011
Dziś urodziny Marka, dlatego z samego rana  składamy mu życzenia, żeby było miło przez resztę dnia.
Po śniadaniu przychodzi kolej na gruz. Olga z Markiem mieli w domu  remonty łazienek  więc  na podwórku przed domem mają spora  stertę gruzu.  Wszyscy faceci  bierzemy się do pracy ostro , żeby załadować  to do kontenera.
Jest gorąco , ale co tam  trzeba wykonać to zadanie  wykorzystując dzień dobrej pogody.
Udało się na szczęście, choć nie obyło się  bez  dużego wysiłku z naszej strony. Mnie boli kręgosłup od ciągłego schylania się . Cały kontener jest pełny , zastanawiam się tylko skąd oni wzięli tyle gruzu i gdzie to wcześniej się mieściło
Wieczorkiem odbywa się impresja na całego. Procentów nie brakuje , jest miło i zabawa trwa do północy....

      Kłaniam się Tobie Ostrobramska Pani
      tulę do Ciebie swa głowę
      Zatrzymaj mnie choć na chwilę
      z dala od codziennej udręki

            Zatrzymaj mnie przy szepcie lasu
            co okrasza modlitwa niebo
            niechaj nauczę się spokoju
            bo przy Tobie wszystko jest święte

      Pozdrowiona bądź Mario
      piastunko ubogiego człowieka
      bo sprawiasz ze kto przy Tobie przystaje
      odchodzi bogaty w szczęscie

            Pani, Matko poetów i szukających drogi
            Niech blask Twojej dobroci
            będzie dla wszystkich latarnia
            A teraz pozwól ze przylgnę do Ciebie...

brzdęk...

i deszczowo.. 2011.07.28


czwartek 28 lipca 2011
Pogoda od rana  jest niespecjalna, dlatego dziś nie ma żadnych szaleństw Troszkę platanie się po domku , granie w karty i takie tam drobiazgi. Deszcz nie pozwala na  bieganie po okolicy.
Jak zwykle pyszny obiadek  a potem sielanka . Od czasu do czasu popijamy coś ze specjalnej półki  domowej roboty , ewentualnie jakieś drinkowanie.
Dzień płynął sobie pomaleńku  i mimo deszczowej aury  cieszę się urlopem tak jak trzeba.



      Gorzka herbata na moim stole
      podsuszony chleb  z wczorajsza kiełbasą
      i puste mysli bez Twoich słów
      w milczeniu czekają na śniadanie

            Za rogiem tesknota zapuszcza korzenie
            rysujac słodką pocztówke wspomnień
            deszcz nie wzycha po ulicach
            choć smutek drzewami lekko kołysze

      Na obiad zupa lekko kwaśna
      bo brakuje w niej Twych pocałunków
      patrze milczaco w pochmurne niebo
      słuchając jak czas  lekko umyka

            Gdzie jesteś moja miła?
            wieczór się  pomału zbliza..
            przyjdz do mnie na kolacje
            bo czuje ze z głodu zdycham...

brzdęk

z litewskim akcentem... 2011.07.27

27 lipca 2011

Tym razem z Olga  Pojechaliśmy do Giżycka, gdzie spotkaliśmy Piotra i pojechaliśmy zwiedzać dalej Mazury. Dotarliśmy  do miejscowości Wigry. Tu znajduje się  klasztor pokamedulski. W środku  mogliśmy zwiedzić  miejsce gdzie przebywał Jan Paweł II  jak i małą galerie związaną z Tym klasztorem i miejscowością.  W piwnicach kościelnych  zachowane są  groby zakonników.
Podziwialiśmy krajobrazy  z dzwonnicy. A pogoda sprawiła że widoki na jezioro były rzeczywiście przepiękne. ( Zapraszam do galerii) Potem udaliśmy sie  troszeczkę w głąb Litwy, bo stad niedaleko jest do granicy. Byliśmy w miejscowości Druskininkai - /czyt. Druskienniki/ Tu w restauracji z wiatrakiem  "VIDO MALŪNAS" chcieliśmy zjeść coś  regionalnego  ale skończyło sie na plackach ziemniaczanych z mięsem. . Postanowiliśmy nie poddawać się tak łatwo i pojechaliśmy do Puńska żeby tu zjeść litewskie jadło. Niestety okazało się że obie knajpy jakie tu są były zarezerwowane i nie podają papu. Zatem wróciliśmy  z powrotem. Po drodze do domku zajechaliśmy do miejscowości Wydminy i tu w lokalu nad jeziorem  zjedliśmy cos po mazursku i wypiliśmy piwko. i Tak minęła pięknie sroda....


           Chcę zbiec  mimochodem  z górki
           prosto do Twego domu
           gdzie w progu powita mnie
           delikatny pocałunek szczęścia

                      Kwiaty same rwać się będą
                      białymi płatkami  do słońca
                      bym na nich mógł napisać
                      ciche wyznanie serca

           Patrz jaskółki fruwają wysoko
           zapowiadając światu
           dobrą pogodę na miłość
           i różowe szczęście

                      Pośród cykających  świerszczy 
                      nucić będziemy pieśń  naszych marzeń
                      by zasnąć w pachnącej laką pościeli
                      pod baldachimem z gwiazd

           Zbiegniemy razem z polany  
           do stołu wspólnych rozmów 
           gdzie połamiemy się życiem
           ku nadchodzącym dniom

brzdęk...

ot tak mała przejażdżka.. 2011.07.26

 26 lipca 2011

Dziś po śniadaniu Marek oznajmił że pojedzie z nami , pokazać nam troszkę Kętrzyna. Udaliśmy się zatem autkiem pod Kolegiatę w Kętrzynie i podziwialiśmy tutejszy zamek.
Następnie udaliśmy się do miejscowości Reszel gdzie zwiedziliśmy zamek. W drodze powrotnej podziwialiśmy Sanktuarium w Świętej Lipce gdzie znajdują się ruchome organy.
Wieczorkiem tradycyjne posiedzenie na tarasie i biesiadowanie do samej nocy.

        Pośród płynących białych żagli
        chcesz umieścić swoje pióro
        by kolejny napisać wiersz
        o miłości do natury

                Stawiasz pierwsze słowa
                Litery mazurskiego nieba
                a tu krzyk dzikich ptaków
                kradnie Ci wenę schowana w myślach

        Zasypia przy Tobie 
        echo pokrzywionej historii
        wierząc ze musiały zginąć wieki
        by honor odnalazł swój kokon

                W ojczystym gnieździe serca
                bocian z poetą przyklęka na jedno kolano
                szanując polską gościnność
                i pola pachnące żytem

        Lasy kołyszą do snu
        poszukiwaczy  grzybów ciszy i czasu
        Łabędzim piórem stawiasz  kropkę...
        i biegniesz podziwiać zachód słońca...

brzęk....

i na Mazurki 2011.07,25

25 lipca 2011

Raniutko wstajemy i ruszamy na pociąg. Jedziemy do znajomych z Ketrzyna. Pociągiem TLK do Gdyni a stamtąd kolejnym tejże spółki do Kętrzyna- razem około 7 godzin jazdy. Tu docieramy koło trzynastej, przyjeżdżają po nas na dworzec Olga z Markiem. Po przyjeździe do domu Przemek syn Ewki od razu "rzuca się na komputer" Konrada i jest cały happy. Na obiadek Olga serwuje żurek i leczo. Wszystko pycha, nie ma co gadać. Ech kocham mazury. Po południu siadamy na tarasie, robimy taka posiadówkę przy
nalewce i drinkach.

      Pociąg turkocze po torach
      Wystukując swoim kodem
      dobrze zaszyfrowaną depesze
      Prosto do Twego serca

            Kocham stuk puk
            tęsknię  i wzdycham
            ach, ach ach ach
            turkoczą wagony bach bach

      Poprzez krajobrazy
      i piękne widoki
       moje serce i myśli
      podskakują na torach przez las..

            Pragnę i marzę 
            stuk puk stuk puk
            szukając Cię w myślach
            pedzie do ciebie ciuf, ciuf


      I słowa nadziei płyną hen
      po torze przed siebie
      I śmieje się sam i dusza
      już czuje smak Twych ust...


            I serce łomoce stuk puk
            by tulić się do Twego oddechu
            i wspólnie zrywając kartki wolności
            coraz bliżej uf uf uf....

      Nagle gwizd i pociąg staje
      koła milczą nie mówiąc nic dalej
      Jestem na stacji  gdzie moja miła
      szeroko otwiera radośnie ramiona...

brzdek..

i zaś przed wyjazdem.. 2011.07 24


24 lipca 2011

Można było poleżeć troszkę dłużej bo w końcu niedziela. Troszkę dzisiaj taki dzień nijaki nic mi się nie chce, ale co tam, trzeba wziąć się w garść i już. Troszkę spacerowania po mieście, potem robienie małych zakupów przed wyjazdem. Jutro bowiem ciąg dalszy urlopu - tym razem przyjacielskie Mazury. Po południu zatem prasowanie i pakowanie czyli wszystkie rzeczy do torby bach i już...
Cały dzień minął spokojnie, a pogoda taka że dało się odpoczywać.

      Na kolejnym przystanku  
      tej niepisanej małej wojny
      kładzie się nisko sztandar
      Bóg Honor Ojczyzna

            Lecz nikt nie zwraca żadnej uwagi
             na stare święte słowa
            Zasłonięta szalikiem twarz
            wrzeszcząc bije wroga okrutnie...

      Trzeszczy oręż i wszystko dookoła
      gardła puchną od wzajemnych wyzwisk
      ścierają się racje bez  żadnego pokrycia
      słychać głośne wycia niedomytych samców

            Wojna gdzie rodak wrogiem brata
             by bić się dla samych ciosów i ran
            Stadionowa wojna wciąż trwa
            choć nikt tak naprawdę nie wie o co....

brzdęk...

Zjazd Kaszubów 2011.07.23

 23 lipca 2011

Kiedy sobie jeszcze smacznie spałem obudziły mnie wrzaski i odgłosy płynące przez głośniki. Jakby ktoś gadał przez megafon,jakieś śpiewy, zapowiedzi. Zastanawiałem się co to jest. Okazało się że na dziś przypada Światowy Zjazd Kaszubów. Już o gdz. 9 przyjechał pociąg specjalny Transcaszubia którym przyjechali Kaszubi z różnych stron na ten zjazd. A te krzyki i śpiewy to na ich powitanie. Pogoda dzisiejszego dnia dopisywała. Pod wieczór wybraliśmy się na koncert zespołu Pectus byli też Magda z
Irkiem i Patrykiem, bawiliśmy się świetnie choć, już pod sam koniec poszliśmy do Magdy żeby sobie posiedzieć przy piwku i pogadać.

          Słuchasz kolejnych szeptów sumienia
          co teraz pozwala patrzeć wstecz
          sięgajac za mur milczenia
          za bramę czasu którego Ci wstyd

                    Nie znasz juz ludzi 
                    co maja Twe znamie..
                    których chciałbyś przeprosic za zło
                    kleknąć z szacunkiem do ich dni
                    i błagać o krztę wybaczenia....

          Boisz sie liczyc łzy
          które płynęły z Twojego powodu
          Czemu pozwoliłeś by przy głosie duszy
          wyrosła dzungla chwastów
          karmiona pycha?

                    Teraz patrzysz na wszystko inaczej
                    Choroba pląta Twe nogi i rece
                    Schowano wszystkie kartki z kalendarza
                    byś coraz mniej dostrzegał dni...


          Co z tego że zyło sie lepiej?
          I łatwiej omijać innych
          Teraz stoisz sam na moście do nikąd
          bo raczej raju nikt Ci nie otworzy

                    Nie ma nic prócz lekarzy nikogo
                    kto wsparłby Cie usmiechem prawdziwym
                    Tylko łapy wyciagnięte chciwie
                    po to co zostawisz po sobie...

          Co dalej gdy sciezka sie urwie
          gdy wiatr zdmuchnie Twa swieczkę?
          Czy złodziej  mogilę tylko wywróci
          by ukaść wszystko nim pamięć zarośnie...

brzdęk

ot święto w mieście... 2011.07 22

 22 lipca 2011

 Po śniadaniu zabrałem się za robienie tego światła w pokoju. Okazało się że kable szły inaczej i jeden kabelek brał sobie prąd z innej puszki którą już odłączyłem. Zatem trzeba było go uciąć i podłączyć do nowej instalacji. Teraz wszystko działa jak powinno. Pogoda bardzo ładna więc dziś wieczorkiem wybraliśmy się na oglądanie kramów, bo od wczoraj trwają w Lęborku dni Jakubowe. Zatem są festyny, kramy i różne stoiska z wyrobami regionalnymi i produktami z Chin ( zabawki) - miły wieczorny
spacer zakończył się na piwie z sokiem.

              Jarmarczna karuzela , taka z konikami
               kreci się dookoła
               budząc śmiech u dzieci
              Klaun z czerwonym nosem
              rozdaje dookoła cukierki
              Kolorowe balony stercza w powietrzu
              w kacie starzec wyrabia cukrowa watę...

                            Kolejne święto miasta
                            Jakiś święty patron kłania sie turystom
                            by zostawili tu trochę grosza
                            wrzucili parę monet
                            na tace proboszcza
                            i wypili złote piwo
                             na rozluźnienie  obyczajów i mysli

              A ja patrząc na radosne krzyki
              siedząc w przydrożnym skrawku nieba
              Wśród drobniutkich zapachów szczęścia
               rysuje dla Ciebie maleńkie serce
              Cichutko żeby nikt nie widział
              że bije ono  własnie dla Ciebie...

brzdęk...

i po Międzyzdrojach... 2011.07 21

 21 lipca 2011

Rano trzeba wstać żeby zdążyć na pociąg, w drogę powrotną trasa ta sama, tylko że ze Słupska SKM-ką do Lęborka.
Po południu poszliśmy na chwile do Magdy żeby opowiedzieć jak było i odwiedzić... I tak spędzaliśmy miły wieczór przy piwku i miłych rozmowach. Zatem kolejny miły dzień urlopu.


          Słowa odlatują w gwiaździste niebo
          pisane szeptem prześcieradła
          Rozkosze uniesień wielka litera
          przepełniają się czułością warg

                    Pocałunki tańczą po ciele
                    w rytm oddychających serc
                    Drżą dłonie i motyle w duszy
                    uwalniając dzikich koni galop

          A potem kwitną białe róże
          do szlaku pomiędzy Uranem a Jowiszem
          W pierścieniach Saturna śpiewają szczygły
          uwalniając niebo dla rozkoszy

                    I słów nie trzeba pisać duzo
                    bo serca same wtulają się w siebie
                    słychać tylko delikatne odgłosy
                    to jęk  szczęścia piszczy z radości

          i nagle wszystko sie rozpływa
          otulone mgła błogiego stanu
          splatają się ramiona łapiąc sen
          Zmęczone uniesienie i zapach dzikiego raju...

brzdęk....

usiąść przy żubrze... 2011.07.20

 20 lipca 2001

Kolejny dzień pięknego wypoczynku w Międzyzdrojach. Tym razem pogoda nie była całkiem rewelacyjna bo zrobiło się chłodno i nic się nie chce. Ale za to można się wybrać do Wolińskiego parku gdzie znajduje się pokazowa farma żubrów. Spacerek około 1500 metrów z miasteczka przez las. Tu za 5 złotych zobaczymy dzika, jelonka , orła bielika i zagrodę żubrów. Jest tu 6 samców i jedna samica ( dwa młode) , piękne to zwierzęta. Duże i dostojne. Po południu obiadek, a po nim raz jeszcze spacer uliczkami Międzyzdrojów. Ślicznie tu , kto wie może kiedyś znów tu zawitam. Ech szkoda że jutro trzeba wracać.

     Na skrzydłach zagubionej weny
     wiatr niesie słowa me
     takie zwyczajne, proste
     do Ciebie żeglować chce

          Pod biała banderą wolności
          bez zbędnych kadzideł sukcesu
          bez paszportu, wizy, biletu
          chce dotrzeć  gdzie bije serce Twe

     Dotknąć źródła spokoju
     wargami pić żywą wodę
     Koktajl z Twymi pocałunkami
     niech doda słodkości słońcu

          Chcę otwierać drzwi nadziei
          co przyniesie Twój uśmiech
          i stać się motylem
          w ramionach wspólnych marzeń

     Karmić razem poranki
     radością wróbli i własną
     malować wiosenne kwiaty
     za każdym krokiem codzienności

          Leć dobra mewo białoskrzydła
          z marzeniami myśli niebieskich
          zanieść je na parapet
          gdzie biała różą  zakwitną w dłoniach...

brzdęk..